Oglądałem dziś swoją uprawę pochodną. Jest to uprawa założona z sadzonek wyhodowanych z nasion pochodzących z wyselekcjonowanych drzew doborowych, na których zbiera się szyszki, nie ścinając drzew. Reszta nasion sosny jest pozyskiwana przy okazji zrębów i innych cięć – kiedy drzewo leży, zrywane są szyszki. Drzewa doborowe to drzewa o cechach wyjątkowych z punktu widzenia leśnej gospodarki (zdrowotność, wielkość, jakość surowca który można uzyskać itp.).
Dzisiaj drugi szczeniak pojechał do nowego domu. (Pierwszy wyjechał w niedzielę.) Kolejne trzy są już zamówione. Szczerze mówiąc, trochę się obawiałem, że mimo umieszczenia licznych ogłoszeń w prasie myśliwskiej i leśnej nie będzie tak łatwo je sprzedać. A hodowanie dziesięciu psów, gdy wcześniej hodowało się tylko jednego, to by było spore wyzwanie …
Grudzień to bardzo miły okres, kiedy na luzie można robić „świąteczne porządki” w lesie, wyciąć choinki, które będą sprzedawane okolicznej ludności, pomyśleć o przyszłym roku i zadaniach, które już czekają… Można więcej czasu poświęcić pracy w kancelarii – uzupełnić operat urządzania lasu, wpisać tam wykonane zadania dotyczące poszczególnych powierzchni i pozyskane masy.
Ponieważ dziś niedziela, miałem trochę wolnego czasu i postanowiłem pojeździć konno. Jeździłem niecałe dwie godziny, ale warto było, nie tylko dla samej jazdy konnej, ale i dla tego, co udało mi się zobaczyć.
Dzisiaj bardzo ucieszyła mnie wiadomość od znajomego ornitologa. Jest to mój kolega ze studiów. Zawsze, kiedy do mnie przyjeżdża, całymi dniami chodzi z lornetką po okolicy, a potem opowiada, co widział. Ja często proszę go o identyfikację ptaków na zdjęciach – czasami robię zdjęcia, ale nie potrafię precyzyjnie określić gatunku mimo dobrego atlasu. (Zdarza się, że różnica jest bardzo subtelna, jak np. między sikorą ubogą a czarnogłówką, gdzie o różnicy decyduje kilka piórek, które dokładnie można obejrzeć dopiero jak się trzyma ptaka w ręku.) Kiedy ostatnio był u mnie, dałem mu zamrożonego krzyżodzioba świerkowego, którego znalazłem kiedyś pod oknem.
Wczoraj nasze wyżły miały przegląd hodowlany. Przyjechał umówiony wcześniej przedstawiciel związku kynologicznego którego jestem członkiem żeby obejrzeć szczeniaki, sprawdzić ich kondycję, zrobić tatuaże i wydać im metryki. Powiedział, że maluchy są duże i w świetnej kondycji. Przy tatuowaniu ucho jest nakłuwane specjalną maszynką z numerem, a potem smarowane specjalną farbą która zabarwia nakłute miejsca na trwałe. Suka krążyła dookoła zaniepokojona, wzbudzając dodatkowy niepokój u tatuującego, który nie wierzył moim zapewnieniom, że raczej go nie ugryzie …
Co roku zdarza się, że do domu coś wleci. Zagubione wiosną młode sikorki i inne drobiazgi nie budzą już niczyich emocji – trudno je tylko wygonić, bo wystraszone obijają się o wszystko w pokoju, ale w końcu znajdują drogę na zewnątrz. Sikorki wpadają często do domu, zwabione widokiem muchy po drugiej stronie szyby. Przecież każda mucha to potencjalna przekąska. (Zdecydowanie przeszkadzają im kaktusy – kiedyś sikorka, która wleciała do pokoju, chciała chwilkę odpocząć, ale niefartownie wybrała właśnie kaktus rosnący w doniczce. Najpierw zdziwiona podniosła do góry jedną nóżkę, a potem z wyraźną dezaprobatą zerwała się do lotu – kto to widział, żeby kwiatki kłuły w nogi???!!!)
Wracając z lasu, zauważyłem koło domu stadko nieznanych mi ptaków. Mogły to być mazurki, bo jak mówił mój kolega ornitolog, który był u mnie przez weekend, słychać je w okolicy. Poszedłem więc do domu po aparat, wyszedłem przed drzwi i… nie tylko usłyszałem serię strzałów z kilkudziesięciu karabinów, ale jeszcze zobaczyłem ogień z wybuchającego niedaleko domu ładunku. Powtórzyło się to jakieś dwa lub trzy razy.
Dzisiaj idąc przez las, widziałem pod rozłożystym świerkiem legowisko jeleni. Było tam pięć miejsc dobrze wyleżanych w mchu. Dookoła śnieg, a pod okapem świerku sucho. Wyglądało na to, że je spłoszyłem, bo ślady były świeże. Szedłem potem jakiś czas ich tropem i widziałem tę chmarę kilka razy.
Las w nocy wcale nie śpi. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie – zwiększa się nawet aktywność zwierząt, które w dzień zajmują swoje schronienia, a nocą żerują.
Moje stado wyżłów skończyło właśnie miesiąc. Rosną jak na drożdżach. Dwa tygodnie temu zdecydowałem, że trzeba je eksmitować z domu. Po pierwsze dlatego, że robiły się coraz ruchliwsze i zaczynały wychodzić z koszyka. Po drugie dlatego, że te, które wyszły, wędrowały po kuchni, piszcząc, a suka uważała, że skoro są w zasięgu jej wzroku, to nie ma powodu do niepokoju. Tak więc co jakiś czas, w nocy też, trzeba było je zbierać i pakować z powrotem do kosza. (Dodam, że były jeszcze ślepe.
Ponieważ pojawił się kot, nie zdziwiłem się ani trochę, kiedy wczoraj wieczorem zaczął padać śnieg. Do południa wprawdzie stopniał, ale pierwszy znak zimy był.