Zimowa niedziela

Ponieważ dziś niedziela, miałem trochę wolnego czasu i postanowiłem pojeździć konno. Jeździłem niecałe dwie godziny, ale warto było, nie tylko dla samej jazdy konnej, ale i dla tego, co udało mi się zobaczyć.
02.12.2007

Ponieważ dziś niedziela, miałem trochę wolnego czasu i postanowiłem pojeździć konno. Jeździłem niecałe dwie godziny, ale warto było, nie tylko dla samej jazdy konnej, ale i dla tego, co udało mi się zobaczyć.

Najpierw z daleka usłyszałem głosy kruków. Potem zobaczyłem je krążące nad jakimś miejscem. Latały tam też dwa bieliki. Podjechałem bliżej. Ptaki krążyły nad resztkami padłej sarny. Dużo z niej nie zostało – prawdopodobnie została zabita przez wilki. Najwyraźniej znów zawitały w te okolice.

Jadąc dalej, w kierunku poligonu, zobaczyłem chmarę jeleni. Widok sam w sobie raczej zwyczajny, to normalne o tej porze roku, ale było ich 24! Liczyłem, jak przeskakiwały przez drogę przede mną. Pięć byków, reszta łanie i cielaki. Tak duża chmara może świadczyć o tym, że zwierzęta zbijają się w duże stada, żeby łatwiej bronić się przed drapieżnikami. Z jeleniami biegł również jeden łoś. Może towarzystwo jeleni mu odpowiada, a może postanowił do nich dołączyć, żeby czuć się bezpieczniej.

Prawie wszystkie modrzewie rosnące w okolicy poligonu mają korę obtartą aż do bielu. To charakterystyczny sposób uszkodzenia drzew przez zwierzynę, która ocierając się o nie, pozbywa się pasożytów. Modrzewiowa żywica z jakichś powodów jest dla nich korzystna – w lesie rosną wszak i sosny, i brzozy, i świerki, a poobcierane są tylko modrzewie. Tylko raz widziałem obtartą brzozę.

A wracając do obrony jeleni przed wilkami – to bronią się nie tylko ucieczką. Kiedyś mój pies pogonił samotnego byka jelenia, którego zwietrzył w lesie. Widziałem, jak ok. 50 m ode mnie przebiega jeleń, a za nim pies. Już chciałem na niego gwizdać (zrobił coś, o czym świetnie wie, że mu nie wolno), ale zanim zdążyłem użyć gwizdka, role się odwróciły – teraz jeleń gonił psa! Wyglądało to jak na kreskówce – najpierw dwie sylwetki biegną w jedną stronę, a potem w drugą. Pies powrócił do mnie bez wołania, skruszony, i udawał, że nic się nie stało i żadnego jelenia nawet nie widział…