Sylwestrowym obyczajem ( choć dziś w kalendarzu także jest święto Melanii i warto o tym wspomnieć w świetle medialnych sporów „genderowych” aby nie być posądzonym o zaściankową ciemnotę braku szacunku do płci) chcę choć króciutko złożyć wszystkim Czytelnikom zaglądającym stale i okazjonalnie do Blogu Leśniczego tradycyjne życzenia: Dosiego Roku! W ostatnich chwilach kończącego się roku-w dniu Melanii i Sylwestra życzę wystrzałowej, szampańskiej zabawy w otoczeniu miłych Wam ludzi!
W marcu 2011 rozpoczęła działalność Akademia Leśniczego. Pisałem o tym wcześniej, bo jestem absolwentem pierwszej edycji, stąd z zainteresowaniem śledzę dalsze losy tego ciekawego projektu. Właśnie zakończyła się trzecia edycja i rozpoczęto nabór na czwartą. Wiem, że wielu leśników interesuje ten temat, a dla innych branż może być to świetny przykład inwestowania w pracowników.
Kończy się rok, kolejny rok moich spotkań z Czytelnikami zapisków o tym, co w lesie piszczy, czyli odwiedzających Blog Leśniczego. Jutro Wigilia, mój ulubiony dzień roku, szczególny, magiczny, bardzo rodzinny dzień.
Wyobraźcie sobie, że własnie zorientowałem się, że to już mój wpis nr 300 na Blogu Leśniczego! Stali czytelnicy, którzy systematycznie czytają o tym, co w lesie piszczy, pewnie przez ten czas sporo dowiedzieli się o lesie i pracy leśników. Ale z pewnością nikt z Was nie zastanawiał się nad tym i nie pomyślał, że jeden oddział leśny, który ma około 20 hektarów, wycina się zrębem przez okres równy jednemu pokoleniu leśników?
Gdy wchodziłem dziś do kuchni leśniczówki, zaraz po otwarciu drzwi poczułem błogi i smaczny zapach. Miód, goździki, rodzynki… To piernik, wspaniały staropolski piernik pachnie od trzech dni w naszej kuchni. Przypominam, że to już najwyższa pora, aby upiec piernik, który musi „dojrzeć” do magicznego, wigilijnego wieczoru. To nie to samo, co pierniczki zakupione w sklepie. W lesniczówce pachnie szczególnym piernikiem, upieczonym według receptury Grzegorza Russaka:
Dzień 13 grudnia kojarzy się każdemu Polakowi z rokiem 1981 i wprowadzeniem stanu wojennego. Dobrze pamiętam ten mroczny czas. Na ulicach pojawili się uzbrojeni żołnierze i ”zomowcy”, a na drogach czołgi oraz transportery opancerzone. Wprowadzono godzinę milicyjną, cenzurowano listy i rozmowy telefoniczne, legitymowano ludzi przy byle okazji. Wtedy Wojciech Jaruzelski wygłaszał komunikaty w generalskim mundurze, a za chwilę wszyscy spikerzy TVP także czytali wiadomości tylko w wojskowych mundurach. Warto jednak kojarzyć 13 grudnia nie tylko z mundurem wojskowym i moro „zomowca” ale z ważną datą w blisko 200 –letniej historii munduru leśnika.
W piątek powinien do nas dotrzeć Święty Mikołaj w towarzystwie Czerwononosego Rudolfa i uroczych Śnieżynek. Niestety, 6 grudnia około godziny 16, zamiast niego pojawił się z przeraźliwym wyciem i mrokiem śniegowych chmur orkan Ksawery. Słychać było tylko ryk wiatru, trzask pękających gałęzi i wycie strażackich syren. Zgasło światło i trwało pełne napięcia oczekiwanie na odejście niesympatycznego Ksawerego.
Kiedy spacerujecie po naszych lasach, a szczególnie gdy często podróżujecie polskimi drogami, szczególnie tymi lokalnymi korzystacie z leśnych parkingów. Na wielu z nich, fajnie i gustownie urządzonych przez leśników, pomimo ich wysiłków i zwykle dobrej współpracy z zarządami dróg i okolicznymi mieszkańcami- panuje bałagan. Porozrzucane śmieci, pozostawione stare opony i sprzęt agd, często zdemolowane urządzenia parkingu- to pospolity widok. Wiele z obiektów jest monitorowanych i bywa, że dowiadujecie się za pośrednictwem mediów, że „żałosny ktoś”, czyli taki leśny szkodnik został nagrany i ukarany za swój niecny proceder. Wszystkich parkingów i innych leśnych obiektów nie da się monitorować kamerami, stąd trzeba szukać innych rozwiązań.
Zadzwonił dziś do mnie pewien znajomy i zapytał o sprzedaż choinek. Aż mnie zamurowało. Jak to, już trzeba myśleć o choinkach? No tak, przecież od wczoraj w kalendarzu mamy grudzień! Rok minął jak puknięcie młotkiem w stos papierówki… W otaczającej nas przyrodzie, w lesie, widać ostatnie chwile jesieni i czającą się chłodną,białą Panią Zimę.
Leśniczowie, którzy na terenie swoich leśnictw mają czynne linie kolejowe sporo swojego czasu poświęcili ostatnio na spacerowanie po pasach. Wcale nie były to „zebry” wymalowane na drogach, czyli przejścia dla pieszych, lecz pasy przeciwpożarowe. To zwiększone zainteresowanie liniami kolejowymi spowodowane jest sporym ruchem inwestycyjno-remontowym, jaki poprzez wsparcie Unii Europejskiej widać na żelaznych drogach, ale także poprzez zmianę przepisów.
Unikalna, artystyczna „Mapa Lasów Polskich”, stylizowana według XVII-wiecznych wzorów została wydrukowana w 1938 roku na zlecenie Dyrekcji Naczelnej Lasów Państwowych. Miała być w latach 1939-1940 ozdobą Wystawy Światowej w Nowym Jorku i prezentować bogactwo polskich lasów oraz reklamować leśnictwo, łowiectwo i przemysł drzewny. Prawie cały nakład został jednak szybko wycofany i zniszczony w wyniku protestu ambasad ZSRR i III Rzeszy. Dziś na świecie zostało zaledwie kilka egzemplarzy. Jeden z nich zaledwie od miesiąca znajduje się w siedzibie Nadleśnictwa Bolewice, czyli najbliższych sąsiadów „mojego” Nadleśnictwa Trzciel.
Przełom jesieni i zimy oznacza co roku straszny nawał pracy w lesie. Nieuchronnie zbliża się koniec roku i dlatego trzeba koniecznie kończyć w leśnictwie wszystkie zaplanowane prace. Większość zabiegów wiąże się z pozyskaniem drewna. Odbiorcy wożą je do swoich firm i wołają o kolejne, aby zdążyć przed śniegiem i wygaśnięciem umów. Tylko dziś pojechało sześć wielkich samochodów. Dlatego brakowało chwili, aby napisać Wam relację z ostatnich dni. A dzieje się teraz w lesie wiele kazdego dnia!