Dopiero teraz mogę spokojnie usiąść i pozbierać myśli, a przecież dawno minęła godzina 18. Wczoraj zrobiłem ostatnie w tym roku przychody drewna, wprowadzając do ewidencji stosy o numerach 9016 i 9017. Dziś wystawiłem też ostatni kwit wywozowy i pożegnałem się ze stosami papierówki sortowanej, które pojechały do odbiorcy. W biurze nadleśnictwa zostawiłem dziś szereg dokumentów zamykających rok gospodarczy w lesie. A mój rok? Rok leśniczego, ale też męża, ojca, dziadka nie wymaga zamykania, precyzyjnego rozliczania ani drobiazgowego dokumentowania.
„Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta… Cały świat się nagle zmienia, Gdy maluje szyby mróz. Pierwszej gwiazdy nad głowami jasny blask, Jeden uśmiech znaczy więcej niż sto słów.”
Las i jego mieszkańcy są przedmiotem mojej fascynacji od czasu, kiedy zacząłem używać rozumu nie tylko do zaspokojenia potrzeb znajdujących się w podstawie piramidy Maslowa. Kiedy wylazłem z bieli pieluch i wyjrzałem zza butelki również białego mleka, zauroczyła mnie zieleń lasu.
Pomimo tego, że dziś na termometrze przy leśniczówce zobaczyłem temperaturę plus 10 stopni i od rana gęsto pada deszcz, mamy czas zimy i powoli ogarnia nas świąteczny nastrój. Słychać melodie kolęd, wiele domów zostało już świątecznie przystrojonych i coraz częściej ludzie pytają o choinki. Przecież za dwa tygodnie Wigilia… Choć coraz bardziej odzwyczajamy się od nucenia piosenki „Białe święta” ( to młodsze roczniki) lub Skaldów „Z kopyta kulig rwie” (to ci, co pamiętają więcej).
Za oknami nieco mroźnie, czasem szaro i mokro, kiedy indziej biało i ślisko. Dzień krótszy od poprzedniego mija bardzo szybko, poganiany nerwowym pośpiechem i natłokiem spraw. Charakterystyczny tupot Rudolfa i typowe dla jowialnego Mikołaja „hohohoho”, oraz zauważalna i odczuwalna najbardziej w reklamach magia świąt, wskazują, że to już grudzień…
Minęło już wiele lat od zakończenia II wojny światowej. Zapętleni w codziennych, stale rosnących obowiązkach, zwykle mamy niewiele czasu na rozmyślania o sytuacji gospodarczej i politycznej na świecie. Choć czasem z niepokojem wsłuchujemy się w medialne informacje. Bo zdarza się, że w bliższym czy dalszym zakątku świata dochodzi do konfliktów, starć zbrojnych, czy aktów terroryzmu. Wtedy zwracamy uwagę na stan naszej armii, która jest gwarantem bezpieczeństwa kraju.
Obietnica zimy nieco postraszyła nas przymrozkami i śniegiem ale znowu zrobiło się ciepło i w miarę pogodnie, przynajmniej w moich stronach. Zulowcy uwijają się przy różnych pracach, jak to w ostatnim kwartale roku. Ten rok jest dla mnie specyficzny, bo wraz z nim kończy się też 10-letni plan urządzania lasu w naszym nadleśnictwie. Wszystkie zadania musza być wykonane na 100 procent. Niektóre zręby czekają już na wiosenne odnowienia, poorane w równe bruzdy. Ale na innym jeszcze rosną mygły dłużyc sosnowych i dębowych oraz stosy kłód.
Listopad to szczególny okres każdego roku. To miesiąc kiedy przyroda sama zwalnia swoje tętno, to specyficzny czas nostalgii, której sprzyjają poranne i wieczorne mgły oraz srebro pierwszych przymrozków. To właśnie w listopadzie wokół nas nastaje łagodna, pełna zadumy cisza, która sprzyja pielęgnowaniu pamięci o tych, którzy już od nas odeszli. Nie bez powodu pierwszy dzień listopada jest świętem Wszystkich Świętych, nazywany przez niektórych także Świętem Zmarłych. Bo to właśnie przykład na to, że jest sacrum i jest profanum.
Czy zastanawialiście się kiedyś kogo lub co nazywamy szkodnikiem? Sądzę, że wcale nie jest tak łatwo zdefiniować to tylko pozornie proste pojęcie. Bo jeśli wczoraj, w Dniu Święta Niepodległości, ktoś nie wywiesił flagi narodowej i w żaden sposób nie uczcił tego ważnego dla kraju dnia, możemy nazwać go szkodnikiem? A gdy zobaczymy, że w naszym ogrodzie ktoś oberwał wszystkie owoce i połamał gałęzie jabłoni, to nazwiemy go szkodnikiem? Mamy go bezwzględnie tępić? Czy szkodnikiem jest wilk, który porwał ze stada owiec jedno jagnię? Zgryzł sarnę lub daniela? Czy szkodnikiem jest kuna, która ponadgryzała nam przewody w aucie, ale z drugiej strony zachwyca nas swoim zwinnym pięknem, gdy skacze po gałęziach drzewa obok naszego domu?
W latach 70 i 80 XX wieku, czyli wtedy gdy każdą wolną chwilę przeznaczałem na poznawanie lasu (nawet kosztem kopania piłki) mówiło się powszechnie, że życie jest „szare jak papier toaletowy i długie jak kolejki po niego”. Czy zastanawialiście się kiedyś jak powstaje papier, bez którego trudno dziś się obejść? Jaki związek mają arkusze i rolki papieru z wałkami drewna, zwanymi potocznie papierówką? Czy oszczędzanie papieru służy ochronie lasów?
Układ kalendarza spowodował, że w zasadzie już od wczoraj rozpoczęliśmy czas odwiedzin miejsc ostatniego spoczynku naszych bliskich. Porządkujemy mogiły, zapalamy znicze i świeczki, stawiamy kwiaty oraz stroiki. Często korzystamy przy tym z darów natury: zielonych gałązek, kolorowych pędów, mchów, owoców krzewów leśnych. Najbardziej popularnym materiałem służącym do zdobienia grobów jest stroisz. Tak nazywamy gałązki drzew i krzewów liściastych. Bardzo popularna jest jodła, świerk, sosna, różne gatunki żywotników ale także cis, który jest (przypomnę!) na stanowiskach naturalnych chroniony od 1423 roku, czyli od czasów Króla Jagiełły.
Drogi w lesie są bardzo drogie leśniczemu. Bo to fundament dobrego gospodarzenia w lesie. Ale leśne drogi to także swojego rodzaju szyfr do skarbca piękna, ciszy i duchowego bogactwa przyrodniczego… Leśniczy przytłoczony ogromem swoich zadań najczęściej patrzy na las okiem gospodarza. Aby chronić przyrodę, zajmować się ochroną, hodowlą, pozyskaniem drewna, zagospodarowaniem turystycznym trzeba przecież dojechać do każdego zakątka leśnictwa.