Podczas studiowania literatury na temat wody, włos mi się zjeżył na głowie. Nawet zaczęłam się zastanawiać nad tym, co mogę zrobić, aby było lepiej. I zrobiłam…
Lipiec, to czas porządkowania biurka. Segregując materiały dotyczące różnych zajęć, natrafiłam na teczkę z napisem WODA. Zajrzałam do środka – kserokopie ciekawych artykułów, karty pracy, ciekawostki… Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego te zajęcia sprawiają mi zawsze kłopot? Ilekroć jakaś nauczycielka prosiła, abym dwie godziny poświęciła wodzie, zawsze wywoływało to u mnie panikę.
Tak określili bieg Doliną Mrogi jej uczestnicy – uczniowie liceum. Wyjaśnili mi, że tego słowa używają na określenie czegoś wyjątkowego. Bieg wywarł na nich najwyraźniej duże wrażenie. Na mnie zresztą również, co spowodowane było tym, że niespodziewanie musieliśmy zmienić trasę.
Bardzo źle się czuję po dzisiejszych zajęciach. Przyjechały dzieci na lekcję w lesie, refundowaną przez Urząd Dzielnicowy. Temat fantastyczny – Szanujmy stare drzewa. Warunki do realizacji tematu bardzo dobre – w pobliżu ośrodka mam dwa pomniki przyrody – dąb i buk oraz leżącą kłodę starej, spróchniałej topoli. Grupka dzieci mało liczna, II klasa szkoły podstawowej. Wszystko wskazywało na to, że zajęcia będą udane. Tak jednak nie było. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Jak to co roku bywa po feriach zimowych, rozdzwonił się telefon. Nauczyciele, biura podróży, rodzice oraz różne organizacje pozarządowe umawiają grupy uczniów na zajęcia terenowe. Co ciekawe, biorą pod uwagę wyłącznie maj i czerwiec, a przecież już w kwietniu dużo się w lesie dzieje.
Wczoraj pomagałam uczniom budować budki lęgowe dla ptaków. W tego typu zajęciach uczestniczyłam już niejednokrotnie i muszę stwierdzić, że są trzy zagadnienia, których uczniowie nie znają lub ich nie rozumieją:
Dostałam do wykonania bardzo ciekawe zadanie – mam wytyczyć w lesie i opisać ścieżkę edukacyjną. Generalnie, chodzi o to, aby turyści przyjeżdżający do lasu poruszali się po wyznaczonych szlakach.
Zima jest dla edukatorów okresem odpoczynku od lekcji w lesie, prowadzonych z dziećmi i młodzieżą. W tym czasie nauczyciele rzadko decydują się na wyprawę do lasu ze swoimi podopiecznymi. Zorganizowanie zajęć terenowych, czy wycieczki, odkładają na maj i czerwiec.
W tym roku jesienny sezon edukacyjny znacznie się wydłużył. Jeszcze w listopadzie zgłosiła się „zielona szkoła”, która w gruncie rzeczy stała się „białą”. Zajęcia zostały zaplanowane na poniedziałek (24 listopada), a w sobotę i niedzielę padał śnieg. Ja uważam, że to żadna przeszkoda, aby pobuszować po lesie, jednak nie byłam pewna stanowiska nauczycielki oraz oczywiście młodzieży (1. klasa liceum). Okazało się, że dla nich śnieg również nie jest przeszkodą i przystąpiliśmy do realizacji biegu terenowego.