Rozmyślania o wodzie

Lipiec, to czas porządkowania biurka. Segregując materiały dotyczące różnych zajęć, natrafiłam na teczkę z napisem WODA. Zajrzałam do środka – kserokopie ciekawych artykułów, karty pracy, ciekawostki… Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego te zajęcia sprawiają mi zawsze kłopot? Ilekroć jakaś nauczycielka prosiła, abym dwie godziny poświęciła wodzie, zawsze wywoływało to u mnie panikę.
31.07.2009

Lipiec, to czas porządkowania biurka. Segregując materiały dotyczące różnych zajęć, natrafiłam na teczkę z napisem WODA. Zajrzałam do środka – kserokopie ciekawych artykułów, karty pracy, ciekawostki… Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego te zajęcia sprawiają mi zawsze kłopot? Ilekroć jakaś nauczycielka prosiła, abym dwie godziny poświęciła wodzie, zawsze wywoływało to u mnie panikę.

Uświadomiłam sobie, że problem wynika z tego, że nie wiem, jak ująć temat. Postanowiłam przygotować sobie porządny konspekt. Zaczęłam od przestudiowania podstaw programowych oraz podręczników, zeszytów ćwiczeń i poradników metodycznych oferowanych przez wydawnictwa. W głowie pustka – brak pomysłu. Postanowiłam sięgnąć po jakąś dodatkową literaturę.

Z biblioteki domowej wybrałam wszystkie publikacje poruszające temat wody i zaczęłam ich studiowanie. Po kilku dniach wiedziałam, jaki cel powinnam sobie wyznaczyć podczas realizowania tematu – wzbudzić w dzieciach szacunek do wody. Lecz jak to zrobić! Przecież nie stanę przed nimi i nie powiem, że wody mamy w Polsce zbyt mało, w dodatku jest brudna. Nawet najciekawiej przeprowadzona prelekcja nie wpłynie na zmianę ich stosunku do wody. Przecież większość dzieci odkręca kran i woda po prostu leci! Pomyślałam, że potrzebny jest mocny impuls, jakiś wstrząs. Na przykład taki:

Jadą dzieci na pięciodniową zieloną szkołę. Nauczycielka realizuje program, między innymi tematy związane z wodą. Pod koniec trzeciego dnia dzieci wracają z zajęć, są zmęczone, brudne i spragnione, a w ośrodku nie ma wody. Dowiadują się, że w rzece, z której była pobierana woda przez stację uzdatniania, tak się obniżyło lustro wody, że trzeba było wyłączyć pompy.

We wszystkich sąsiednich budynkach też nie ma wody. Co zrobić? Kucharka nie przygotowała kolacji, nie ma co pić, nie można się umyć! Nauczycielka przypomina sobie, że w odległości około dwóch kilometrów od ośrodka jest leśniczówka, gdzie jest studnia. Wszyscy tam wędrują. Dzieci marudzą, są zmęczone. Docierają do leśniczówki. W studni na szczęście jest woda. Pożyczają od leśniczego różne naczynia i niosą wodę do ośrodka. Wody wystarczyło tylko na przygotowanie kolacji, a przecież trzeba się umyć! Znów wędrówka… Rano się budzą – krany nadal suche. Wędrówka po wodę… I tak do odjazdu. Zamiast się uczyć i bawić, trzeba nosić wodę!

To doświadczenie połączone z mądrą refleksją nauczyciela i leśnika na pewno wpłynie na wzrost świadomości i kształtowanie postaw. Szkoda, że moje dzieci są już dorosłe i nie mogę na nich przećwiczyć mojego pomysłu z brakiem wody.

Konspekt zajęć dwugodzinnych też oczywiście przygotowałam. O tym będzie w sierpniu.

Hanna Będkowska