Słońce grzeje coraz przyjemniej i topi coraz mocniej ostatnie oznaki zimy. Dzisiejsza noc była jeszcze mroźna, ale w dzień ożywcze promienie słoneczne coraz więcej odsłaniają zielonego koloru. Przebiśniegi są bielsze od resztek śniegu. W niedzielę na „zaokiennym” jeszcze zamarzniętym jeziorze ostatni zawzięci wędkarze kiwali się nad przeręblami w asyście wron. Jeden z nich stał się obiektem zainteresowania łabędzia, potem zbliżył się do niego drugi, trzeci i czwarty biały towarzysz. Może kiedyś ktoś nakręci film ”Tańczący z łabędziami”?
W środę popołudniu byłem na sesji Rady Powiatu Międzyrzeckiego. Wiele się tam działo i wróciłem do domu ciemnym wieczorem. Jestem dość aktywnym członkiem społeczności lokalnej, pełnię różne funkcje społeczne, należę też do kilku stowarzyszeń i organizacji. Od wielu lat jestem radnym. W ostatnich wyborach samorządowych także wystartowałem do rady powiatu i zdobyłem mandat . Ponownie pełnię funkcję wiceprzewodniczącego rady powiatu. Wcześniej byłem przez 8 lat przewodniczącym rady gminy.
Zima wzięła Zachodnią Polskę za Suwałki i ani myśli pozwolić nam cieszyć się obietnicą skowronków, stokrotek i nieśmiałej zieleni. O 7.30 na moim za okiennym termometrze było minus 13. Fiu, fiu… Nie ma żartów. Musiałem znowu wrócić do szczelnego zapinania kurtki (nie lubię), rękawiczek (też nie lubię) i zimowej czapki (bardzo nie lubię…)
Zrąb akacjowy w pobliżu leśniczówki skończony. Drewno zerwane. Trzeba było je ciągnąć na odległość nawet ponad 300 metrów, bo przy leżącej tuż przy zrębie drodze gminnej drewna składować nie wolno. Tartaczne akacje, dęby i kilkanaście sosen leżą w mygłach. Słupki grodzeniowe przeznaczone do grodzenia upraw leśnych i wałki opałowe zostały ułożone w równych stosach.
Zima nie na ochoty wracać pomiędzy renifery. Dziś rano było minus osiem, a arktyczny wiatr skutecznie przekonuje, że to jednak luty. Przy karmnikach tłok, a każda tłuszczowa bombka ma co najmniej jednego skrzydlatego adoratora. Śniegu nie ma, ale podobno w sobotę ma być znowu biało. Trzeba jednak już myśleć o zbliżających się odnowieniach lasu.
Skrzecząca za oknem sójka, która pokłóciła się ze sroką o „bombkę”, ciągle odwiedzaną do tej pory przez sikorę modrą przypomniała mi o dzisiejszym święcie. Pracowicie kombinowały obie w krzewie jaśminu i w końcu sójka zrzuciła smaczną kulkę na ziemię. Sikory „opiskały” ją za to solidnie, ale cóż one mogą... Z racji święta dowiesiłem im nową porcję „bombek” i uzupełniłem słonecznik w karmnikach.
Zaśpiewał tak dziś rano mój ulubiony pieśniarz Marek Grechuta: Dzisiaj rano niespodzianie zapukała do mych drzwi Wcześniej niż oczekiwałem przyszły te cieplejsze dni Zdjąłem z niej zmoknięte palto, posadziłem vis a vis Zapachniało, zajaśniało - wiosna, ach to ty Wiosna, wiosna, wiosna, ach to ty…
Moja leśniczówka jest położona na wzgórzu, pośród starych drzew, na spokojnym skraju miejscowości. Z okna kuchni i z tarasu jest świetny widok na jezioro Miejskie. Jezioro to ma blisko 70 ha powierzchni i żyje w jego pobliżu wiele ptaków. Każdego niedzielnego poranka zimą spoglądam przez okno, albo wiosną czy latem wychodzę na taras i obserwuję ptaki. Patrzę, słucham i jestem zafascynowany bogactwem przyrody, który nas otacza.
Ostatnie dni spędziłem przy wywozie i sprzedaży drewna. Samochody, kwity, telefony do i od przewoźników. Przez tydzień wyjechało z mojego leśnictwa 28 samochodów, czyli blisko 1000 m3 drewna, głównie papierówek. Zapewniam was, że nadzór nad wywozem to nie jest łatwe zadanie.
W średniowiecznej Europie uważano Polaków za potomków Wandali- starożytnego plemienia wywodzącego się z ludów wschodniogermańskich. Mieszka I czasem nazywano księciem Wandali. Jest wiele przykładów na to, że Słowianie wywodzili się z plemienia Wandalów. Dziś w XXI wieku określenie wandal ma zupełnie inne, mało chlubne znaczenie. Warto jednak zauważyć, że język polski rozróżnia te słowa.