Niedzielnym porankiem w leśniczówce

Moja leśniczówka jest położona na wzgórzu, pośród starych drzew, na spokojnym skraju miejscowości. Z okna kuchni i z tarasu jest świetny widok na jezioro Miejskie. Jezioro to ma blisko 70 ha powierzchni i żyje w jego pobliżu wiele ptaków. Każdego niedzielnego poranka zimą spoglądam przez okno, albo wiosną czy latem wychodzę na taras i obserwuję ptaki. Patrzę, słucham i jestem zafascynowany bogactwem przyrody, który nas otacza.
06.02.2011

Moja leśniczówka jest położona na wzgórzu, pośród starych drzew, na spokojnym skraju miejscowości. Z okna kuchni i z tarasu jest świetny widok na jezioro Miejskie. Jezioro to ma blisko 70 ha powierzchni i żyje w jego pobliżu wiele ptaków. Każdego niedzielnego poranka zimą spoglądam przez okno, albo wiosną czy latem wychodzę na taras i obserwuję ptaki. Patrzę, słucham i jestem zafascynowany bogactwem przyrody, który nas otacza.

Zajmowałem się ornitologią ładnych parę lat, toteż znam się trochę bliżej z ptasim towarzystwem. Fantastyczne jest to, że nie ruszając się z leśniczówki, mieszkając między ludźmi mogę także być tak blisko skrzydlatego, niesłychanie ciekawego świata. Widać te potencjalne możliwości na fotografii, którą zrobiłem kiedyś ze śmigłowca podczas akcji zwalczania chrabąszczy. Leśniczówka jest w lewym dolnym rogu, pośród starych drzew. Od jeziora widać dach tarasu, naprzeciw jest kładka, gdzie wylegują się tracze lub suszą kormorany.

A1_zm.jpg

 

W zależności od pory roku niedzielnym porankiem cieszę oczy widokiem różnych skrzydlatych przyjaciół. Zimą są to stadka dzwońców, sikor i jerów w karmniku ze słonecznikiem. Kowaliki na zmianę z dzięciołem Antkiem kręcą się koło słoniny.Czasami pojawiają się grubodzioby i sójki. Na jabłka, które pozostawiam na drzewie specjalnie dla ptaków przylatują kwiczoły, kosy, a czasem pojawiają się jemiołuszki.

A2_zm.jpg

Kiedyś niedzielnym rankiem na zamarznięte jezioro usiadł sobie bielik i rozmyślał chwilę nad przeręblą. Latem kręcą się perkozy, kormorany i liczne kaczki. Gdy wstanę bardzo wcześnie słyszę czasem przejmujący gwizd i mignie szybko szmaragd zimorodka. Za jeziorem słychać klangor żurawi, nawołują się przepiórki, huczy bąk i kwilą czajki. W koronach topól latem gwiżdżą wilgi, w ogrodowych lilakach łkają słowiki, a na kładce naprzeciw tarasu wypoczywa rodzina traczy nurogęsi.

A3_zm.jpg

Dumam sobie tak niedzielnym porankiem na tarasie leśniczówki i ubolewam nad losem ludzi, którzy nie wiedzą ile tracą, nie potrafiąc cieszyć się bogactwem oraz pięknem ptasiego świata. Nic nie widzę, nic nie słyszę- jak w znanej komedii. To raczej smutne, ale łatwe do naprawienia. Wystarczy odwiedzać nasz Las Rysia Erysia!  Cóż, w Polsce stwierdzono ponad 440 gatunków ptaków, wokół leśniczówki można spotkać bez wysiłku około 100, ale przeciętny Polak zna i potrafi rozpoznać zwykle najwyżej 10…

Co roku moje zaprzyjaźnione tracze lęgną się obok gągołów w okolicy półwyspu, naprzeciw mojej kuchni. Stale kibicuję pisklakom, żeby udało się im uchronić przed paszczą ogromnego suma, który tu grasuje. Może to on zapolował na moje Karolki… Przez kilka lat śledziłem losy dwóch ślicznych kaczorków- „Karolków”. Potem został tylko jeden, ale od dwóch lat ślad po nim zaginął. Oba „Karolki” to śliczne karolinki- nazwa łacińska Aix sponsa L., średniej wielkości kaczki, których ojczyzną jest Ameryka Północna.

Karolinka dziko bytuje na zbiornikach słodkowodnych położonych z dala od siedzib ludzkich, rozlewiskach, zadrzewionych bagnach, leśnych stawach i strumykach.Gniazduje w dziuplach, podobnie jak nasz gągoł, często nawet daleko od wody, a zajmuje nawet dziuple położone na wysokości do 20 metrów. Żywi się głównie owocami drzew i krzewów ( jagodami, żołędziami i kasztanami), które rozciera w silnie umięśnionym żołądku.

Jest to jedna z najpiękniej ubarwionych kaczek, szczególnie kaczorki efektownie wyglądają, ozdobione zielonym czubem z metalicznym połyskiem, co zresztą widać na fotografii.

A4_zm.jpg

Karolek w towarzystwie innych kaczek i łysek chętnie korzystał z dobroci ludzi, którzy dokarmiają ptaki i latem, i zimą. Karolinka chętnie „wcina” chleb czy ziemniaki rzucane z brzegu i często przegania rodzime kaczki krzyżówki, strasząc je sykliwym głosem. Wielu moich sąsiadów podobnie jak ja, z wielką sympatią obserwowało losy naszego Karolka.

Był to zapewne uciekinier z jakiejś hodowli, gdyż jak dotąd nie stwierdzono tego gatunku dziko żyjącego w Polsce.Jak podają L. Tomiałojć i T. Stawarczyk w opracowaniu „Awifauna Polski – rozmieszczenie, liczebność i zmiany” z 2003 roku, karolinka została stwierdzona w Polsce 17 razy i określana jest jako gatunek amerykański, często hodowany w Europie.Pierwsze stwierdzenie odnotowano w 1907 roku, a ostatnie nie opisane w cytowanej publikacji, ale mnie znane, jest ze stycznia 2006, gdzie w Rybniku na Śląsku, obserwowano jednego samca na stawie.

Naszego Karolka nie widać od dwóch lat. Liczę na to, że po prostu zmienił sobie miejsce, a nie stał się zdobyczą suma czy bielika. Może kiedyś jeszcze wróci? Starym zwyczajem każdego niedzielnego poranka, gdy spoglądam na stadko kaczek, które podpływa pod moje okna lub ląduje na lodzie, wypatruję charakterystycznej postaci.

A5_zm.jpg

Niedzielnym porankiem, po śniadaniu i pysznej kawie spójrzcie za swoje okno. To może być wasze okno na świat, świat otaczającej Was, pasjonującej przyrody.