Potomkowie Wandali?
W średniowiecznej Europie uważano Polaków za potomków Wandali- starożytnego plemienia wywodzącego się z ludów wschodniogermańskich. Mieszka I czasem nazywano księciem Wandali. Jest wiele przykładów na to, że Słowianie wywodzili się z plemienia Wandalów. Dziś w XXI wieku określenie wandal ma zupełnie inne, mało chlubne znaczenie. Warto jednak zauważyć, że język polski rozróżnia te słowa.
Wandalami określa się osobników, którzy bezmyślnie niszczą wszystko na swojej drodze. Natomiast dumni i waleczni członkowie plemienia to Wandalowie. Nie zniszczyli oni bezmyślnie w swoim czasie zdobytego Rzymu, tylko go mocno „nadwyrężyli” poszukując bardzo cennego wtedy żelaza. Ale od tego urywka dziejów mylnie wzięto definicję człowieka – niszczyciela, który demoluje wszystko na swojej drodze.
Kiedyś, po emisji filmu Conan- Niszczyciel zapomniano jakiś czas o wandalach. O spotykanych wszędzie szkodnikach mówiono "destroyer-niszczyciel". Potem jednak mocno umięśniony odtwórca tej roli stał się Ważnym Politykiem i nie wypadło utożsamiać go z niszczycielskim procederem... A wandale byli i są pośród nas.
Pewnie dziś każdy z nas woli określać się jako Słowianin, aby nie wzięto go omyłkowo za pospolitego wandala, zapominając o ludziach z plemienia, którego kultura zaginęła w mrokach historii. Jednak my,Słowianie, bardzo staramy się, aby nie zapomniano o istnieniu wandali. Widać to na każdym kroku w mieście i na wsi.
Zniszczone sprzęty, okna wystawowe, porozbijane przystanki autobusowe, wyposażenie placów zabaw itd. Czemu o tym tutaj piszę? Bo wandale żyją także w lesie!!! Kiedy dzisiaj zajrzałem tylko w kilka „kątów” swojego leśnictwa trafiłem bez problemu na ślady ich działalności. Muszą być to osobniki z miejscowej populacji, bo zimą przecież nie widać turystów, tak licznych latem. Zresztą oni zazwyczaj bardzo szanują las.
Nasi miejscowi, "swojscy" wandale pozazdrościli miłośnikom graffiti, kojarzonym zwykle ze ścianami dużych miast i „ozdobili” okazałego, dziuplastego dęba, którego otoczyłem już dawno opieką jako drzewo ekologiczne. W takim dębie mieszka nawet kilkadziesiąt różnych stworzeń- ptaków, ssaków i owadów. Zapewniam, że ani ludziom, ani zwierzętom nie spodoba się taka wątpliwa dekoracja.
A oto miejsce postoju pojazdów, które leśnicy przygotowują dla miłych użytkowników terenów leśnych. Nie jest to plac do pozostawiania śmieci jak niektórzy uważają, ale świetne miejsce gdzie można zrobić sobie przerwę w podróży i bezpiecznie pozostawić swoje lśniące lakierem mechaniczne cudo. To miejsce także nosi ślady działalności wandali.
Wciąż niszczone są ławy, kosze na śmieci i łamany jest żywopłot. O mnóstwie wywożonych tu śmieci nawet nie wspomnę. Gdyby ktoś czasem zapomniał, że po leśnych drogach nie wolno jeździć samochodem, ustawiamy na niektórych z nich stosowne znaki, a czasem nawet szlabany.
Ale wandal i z tym sobie poradzi. Zawsze ma przy sobie siekierę i ciach, w ładny, dębowy słupek czy żerdź zagradzającą przejazd. Łup, obuchem siekiery w tablicę z przestrogą czy krzyż Św. Andrzeja na leśnym przejeździe kolejowym.
Czasami niszczą też ogrodzenia leśnych upraw czy myśliwskie ambony. Tropię i tępię wszelkimi sposobami takie akty leśnego wandalizmu. Żaden leśnik nie popuści takiemu szkodnikowi. Jednak sam, wspierany przez podleśniczych czy Straż Leśną nie upilnuję naszego lasu. Musimy razem, my Polacy-potomkowie dumnych Wandalów, chronić nasz, wspólny las przed paskudnymi wandalami.
Zwykle ich znamy lub domyślamy się kto to jest. Jeśli tylko zechcemy działać, to możemy spowodować, że zmienią swoje przyzwyczajenia oraz mądrze spożytkują rozpierającą ich energię. Lasu, ani żadnego z jego elementów nie trzeba poprawiać i "upiększać". Lepiej zająć się ulepszaniem "małego rozumku" rodzimych wandali.