Na leśnej drodze znalazłem fajnego grzyba (owocnik). Teoretycznie grzybobranie jest jesienią, ale te akurat grzyby pojawiają się wiosną, od marca-kwietnia do końca maja. Są brązowe, jaśniejsze i ciemniejsze, pofałdowane podobnie do mózgu, sporych rozmiarów. Te które ja widziałem dorastały do ok.8 centymetrów wysokości i podobnej szerokości, ale maksymalny rozmiar to ok. 12x6cm.
W tym roku jeżeli chodzi o kornika drukarza wiosna jest wręcz „podręcznikowa” i wszystko wskazuje na to, że będzie on w moim leśnictwie poważnym problemem. Jedynym wyjściem byłoby zimne i mokre lato. Ale jeżeli będzie suche i upalne, jakiego życzy sobie większość obywateli, to będzie ostra jazda.
Pojechałem na jedną z powierzchni zrębowych, gdzie jest odnowienie naturalne sosny. (Nie sadziłem tam sadzonek – sosna wysiała się sama z pozostawionych specjalnie w tym celu kilku starych drzew.) Siewki na razie są malutkie – mają około pięciu centymetrów.
Rzecz się działa nie u mnie, ale w sąsiednim leśnictwie. Kolega kontroluje swój teren regularnie, bo zdarzają się tam przypadki kłusownictwa. Raz na jakiś czas razem z podleśniczym szukają wnyków i zbierają je. W trakcie takiej rutynowej kontroli w jednym z wnyków znaleźli żywego jeszcze kozła – samca sarny. Pętla wnyku zacisnęła mu się na szyi, ale miał szczęście. Zwierzę próbowało się uwolnić i zaplątało wnyk o parostki, w rezultacie pętla nie pozbawiła go życia. Kozioł musiał się długo szamotać, bo zdarł sobie z parostków cały scypuł. I tak by go sobie niebawem wytarł, ale w mniej gwałtowny sposób.
oszedłem dziś na spacer z moją córką, która właśnie skończyła rok i jak na razie wciąż poznaje świat z perspektywy swojego wózka. Świetnie rozpoznaje psy (co oznajmia głośnym okrzykiem „aaaua”), a od niedawna również kozy (wtedy mówi „meee”). Jak się okazało pod kategorię kozy podpada również jeleń. Kiedy przebiegał przez łąkę, pokazałem go córce, na co ona powiedziała „meee” – najwyraźniej pokrewieństwo kozy i jelenia było dla niej oczywiste. Co ciekawe, konia nie klasyfikuje w tej kategorii. Nazywa go jakoś po swojemu, co najwyżej myli z psem ...
Przyjechał do mnie myśliwy, który kupił jednego ze szczeniaków. Ucieszyłem się widząc psiaka w dobrej kondycji. Razem z moimi dwoma wyżłami pojechaliśmy nad pobliską wodę, żeby szczeniaki uczyć bobrowania w płytkiej wodzie. Lars początkowo nie był zdecydowany czy wchodzić do wody, ale jak zobaczył, że inne psy to robią z dużą przyjemnością, pobiegł za nimi.
Od kilku dni mój koń, Gacek, jest chory. Jakiś czas temu zaczął kaszleć, leczyłem go wtedy różnymi „domowymi” sposobami polecanymi przez znajomych koniarzy. Wydawało się, że wszystko przeszło i Gacek wrócił do zdrowia. Ale okazało się, że nie. Któregoś wieczoru znów zaczął kaszleć. Poszedłem do niego zajrzeć i okazało się, że ma gorączkę – cały się trząsł. Przykryłem go kocem, myślałem, że zaraz go zrzuci, ale jak się przekonałem, stał pod nim do rana. Od trzech dni weterynarz podaje mu antybiotyki, ja również nauczyłem się robić zastrzyki.
Powoli można powiedzieć, że wiosna. W lesie kwitną przylaszczki, szpaki chyba już siedzą na jajkach. Tydzień temu podleśniczy znalazł w lesie (na ziemi) gniazdo słonki, z jajkami oczywiście. Jak na słonkę to wczesny lęg, ale w tym roku słonki wcześnie przyleciały. Literatura podaje, że przystępują do lęgów zaraz po przylocie, który ma miejsce od trzeciej dekady marca do pierwszej dekady kwietnia.