Jeleń, dzik i niebieskie żaby

oszedłem dziś na spacer z moją córką, która właśnie skończyła rok i jak na razie wciąż poznaje świat z perspektywy swojego wózka. Świetnie rozpoznaje psy (co oznajmia głośnym okrzykiem „aaaua”), a od niedawna również kozy (wtedy mówi „meee”). Jak się okazało pod kategorię kozy podpada również jeleń. Kiedy przebiegał przez łąkę, pokazałem go córce, na co ona powiedziała „meee” – najwyraźniej pokrewieństwo kozy i jelenia było dla niej oczywiste. Co ciekawe, konia nie klasyfikuje w tej kategorii. Nazywa go jakoś po swojemu, co najwyżej myli z psem ...
11.04.2008

oszedłem dziś na spacer z moją córką, która właśnie skończyła rok i jak na razie wciąż poznaje świat z perspektywy swojego wózka. Świetnie rozpoznaje psy (co oznajmia głośnym okrzykiem „aaaua”), a od niedawna również kozy (wtedy mówi „meee”). Jak się okazało pod kategorię kozy podpada również jeleń. Kiedy przebiegał przez łąkę, pokazałem go córce, na co ona powiedziała „meee” – najwyraźniej pokrewieństwo kozy i jelenia było dla niej oczywiste. Co ciekawe, konia nie klasyfikuje w tej kategorii. Nazywa go jakoś po swojemu, co najwyżej myli z psem ...

Ale nie był to koniec dzisiejszych atrakcji przyrodniczych. Poszliśmy na łąkę podtopioną wodą żeby ćwiczyć psy w bobrowaniu, bo woda płytka a pod spodem twarde dno, idealne warunki. W wypełnionych wodą rowach było mnóstwo niebieskich żab moczarowych. Niebieska barwa skóry jest szatą godową. Żab było naprawdę mnóstwo, przy brzegach woda aż bulgotała. Niesamowity kontrast stanowiła niebieska barwa żab z wypłowiałymi kolorami jakie na razie dominują na łąkach.

Do domu wracaliśmy przez las. Zmęczone psy chociaż trzymały się blisko przy nogach, w pewnym momencie wybiegły do przodu i zaczęły ujadać. Jakieś pięćdziesiąt metrów od nas, z boku, na przecince między drzewami stał dzik. Groźnie fukał i co chwilę podchodził ze dwa kroki w naszą stronę. Odwołaliśmy psy żeby go nie prowokowały, ale dzik nie odpuszczał. Myślę, że była to młoda locha, „wydelegowana” przez resztę watahy do przegonienia intruzów. (Za drzewami, dużo dalej, widać było sylwetki innych dzików.) Kiedyś obserwowałem u dzików takie zachowanie – cała wataha ustępuje, ale jeden zostaje żeby sprawdzić, kim jest intruz.

Na szczęście wystarczyło zaklaskać w dłonie i locha się wycofała. Prawdę mówiąc adrenalina trochę mi skoczyła....