Kornik drukarz – zły sen leśnika

W tym roku jeżeli chodzi o kornika drukarza wiosna jest wręcz „podręcznikowa” i wszystko wskazuje na to, że będzie on w moim leśnictwie poważnym problemem. Jedynym wyjściem byłoby zimne i mokre lato. Ale jeżeli będzie suche i upalne, jakiego życzy sobie większość obywateli, to będzie ostra jazda.
23.04.2008

W tym roku jeżeli chodzi o kornika drukarza wiosna jest wręcz „podręcznikowa” i wszystko wskazuje na to, że będzie on w moim leśnictwie poważnym problemem. Jedynym wyjściem byłoby zimne i mokre lato. Ale jeżeli będzie suche i upalne, jakiego życzy sobie większość obywateli, to będzie ostra jazda.

Wtedy drzewa są osłabione, a kornik ma ułatwione zadanie. Najgorszy z możliwych scenariuszy to tzw. gradacja, czyli „fazowe narastanie liczebności kolejnych generacji”. Wtedy walka z nim staje się bardzo trudna. Nie tylko atakuje i eliminuje drzewa osłabione i ścięte, ale zasiedla również drzewa zdrowe. Przy maksymalnej gradacji zasiedla również sosnę i modrzew – gatunki, które normalnie nie są dla niego atrakcyjne, gdyż owad ten jest monofagiem – żywi się jednym gatunkiem drzewa.

Moja uwaga ogniskuje się na tym jednym gatunku kornika, bo tylko on jest w stanie wyrządzić w moim leśnictwie ogromne szkody, których skutki są porównywalne ze skutkami największych huraganów. (W zeszłym tygodniu był w „Polityce” artykuł o tym, jak kornik niszczy drzewostany w słowackich Tatrach.)

Przez cały rok prowadzę monitoring powierzchni świerkowych. Tuż po 15 kwietnia wieszam tzw. pułapki kontrolne. Pułapki na kornika to specjalne plastikowe konstrukcje, do których wkłada się feromon wabiący owady. W zależności od ilości znalezionych w kontrolnych pułapkach chrząszczy oraz temperatury (powyżej 15°C) wykłada się odpowiednią ilość dodatkowych pułapek. Każdą z nich trzeba sprawdzać co najmniej raz w tygodniu – więc leśniczy może mieć ich tyle, ile da radę sprawdzić sam i z pomocą podleśniczego.

Drzewo zasiedlone przez korniki poznajemy po rdzawej mączce wysypującej się na zewnątrz. Widać ją na korze, przy gałęziach, na pajęczynach, na roślinach rosnących blisko drzewa. Takie drzewa leśnicy nazywają trocinkowymi, starają się je wszystkie zlokalizować i wyciąć. Obumierają one nawet po trzech tygodniach od zasiedlenia i powinny być w tym czasie wywiezione z lasu, żeby zapobiec dorośnięciu nowego pokolenia szkodników, które zasiedli kolejne drzewa. Larwy kornika żerują pod korą, w miazdze, warstwie przewodzącej substancje pokarmowe. Kiedy miazga zostanie zjedzona, a korniki wylecą, kora odpada, a drzewo umiera.

Na początku czerwca będę wiedział na 80% co czeka moje drzewostany świerkowe i jaka robota się kroi na całe lato.