Cześć! Półmetek wakacji już za nami. Niestety pogoda w tym roku nie sprzyja ornitologicznym obserwacjom a jesień nadchodzi wielkimi krokami. Patrzyłem dzisiaj na wielkie, nabrzmiałe kasztany, jeszcze w zielonych łupinkach, lecz wyglądały jakby lada chwila chciały opuścić swój kokon i pouśmiechać się do nas, mrugając na chodniku w barwach wiśni i brązu. Tak Kochani, chyba powolutku mnie również dopada melancholijny jesienny nastrój. I w związku z tym, gdy za oknem deszcz to często przypominamy sobie o książkach, skrzętnie zgromadzonych na półce.
Zapewne każdy z nas znalazł kiedyś zwierzę potrzebujące pomocy. Pamiętacie, jak na początku roku pisaliśmy o kolizjach, którym ulegają ptaki przystosowane do życia w miastach lub w ich pobliżu. Poszukujące na ruchliwych drogach łatwej zdobyczy ptaki szponiaste często zostają potrącane przez przejeżdżające pojazdy a przeszklone kamienice czy nawet duże okiennice wolnostojących domków stanowią pułapkę dla sikorek, wróbli czy jemiołuszek. Nie mniejszym zagrożeniem są linie wysokiego napięcia, a nawet stosunkowo nowy twór naszego krajobrazu – farmy wiatrowe.
Kilka dni temu zadzwonił do mnie znajomy leśniczy podekscytowany zdarzeniem, którego był świadkiem. Późnym popołudniem, około godziny 18, jadąc blisko granicy lasu zauważył niezwykłe zjawisko. Zanim zdradzę co to było musicie wiedzieć, że obszar o którym opowiadam, czyli Sierakowski Park Krajobrazowy to jedno z najciekawszych miejsc naszej Wielkopolski, pod względem przyrodniczym a zwłaszcza ornitologicznym. Malownicze krajobrazy z łąkami, polami i lasami skrywają swoją największą perłę – jeziora. Nie jest przypadkiem, że Pojezierze Sierakowskie miejscowi nazywają „Krainą 100 jezior”. Gdy tamtędy przejeżdżam nie mogę oderwać wzroku od połyskujących niczym zwierciadło jezior i stawów. Ale ja się znów rozmarzyłem, a mam Wam do opisania przecież ciekawą historię.
Nie skarżycie się na brak konkursów? Hmm… Ostatnio, prócz naszego stałego tematu o ptakach, sporo mówiliśmy również o innych skrzydlatych stworzeniach. I to właśnie z nimi będzie związany letni konkurs. Pogoda sprzyja długim spacerom i wyjazdom poza miasto. Dobrze jest mieć wakacje, prawda? Bardzo Wam tego zazdroszczę. Niestety moje wakacje to jeszcze odległe plany, lecz już czekam na nie z niecierpliwością. A oto Wasze wakacyjne zadanie. Ogłaszam konkurs fotograficzny z serii „Zatrzymane w kadrze”, tylko na blogu „Skrzydlate Myśli”.
Uważni czytelnicy erysiowego cyklu o orlikach wiedzą, że dziś przed nami niełatwe zadanie. Spróbujemy nauczyć się odróżniać obydwa gatunki. Pamiętajmy, że będąc w terenie nie zawsze jesteśmy w stanie zauważyć cechy diagnostyczne. Nieodpowiednie światło, zachmurzenie, duża odległość dzieląca nas od obiektu często uniemożliwią prawidłową identyfikację. Przy tak podobnych gatunkach decydują szczegóły, a przecież często mamy zaledwie kilka sekund, by zdiagnozować skrzydlaka. Jak to zrobić? O tym dzisiejszy poradnik.
Przed kilkoma dniami dowiedzieliśmy się czym jest hybrydyzacja i kainizm oraz jakimi cechami charakteryzują się gatunki bliźniacze. Wiemy już, że wszystkie te zjawiska związane są z orlikami. W dzisiejszym odcinku zostawimy biologię nieco na boku, zajmiemy się współczesnymi zdobyczami techniki. Co mają wspólnego z naszymi skrzydlatymi bohaterami? Zapraszam do lektury!
Moja ostatnia wycieczka nad Biebrzę zainspirowała mnie do zmierzenia się z niezwykle trudnym tematem. Zgodnie z obietnicą chciałbym Wam przedstawić sylwetki dwóch wspaniałych gatunków, prawdziwych orłów, wywodzących się z rodzaju Aquila. Posłuchajcie historii o „orłach bagiennych naszych lasów”.
Cześć! Jeśli myśleliście, że Was zaniedbałem, to od razu rozwiewam wszelkie wątpliwości :) Dokładnie tydzień temu wyjechałem z Anią na ślub naszego przyjaciela aż do Giżycka. Będąc tak daleko od domu, prawie 700 km, postanowiliśmy skorzystać z okazji i po weselu zwiedzić troszkę tereny wschodniej Polski. Tym bardziej, że nigdy tam nie gościliśmy. Za cel obraliśmy niezwykłą, tajemniczą i zdecydowanie ptasią – Biebrzę. Dziś świeżutka relacja z naszego pobytu. Będzie troszkę porad gdzie i co warto zobaczyć ale przede wszystkim będzie o ptakach.
Pazie z rodzaju Ornithoptera i Troides zawdzięczają swą polską nazwę niezwykłej urodzie i skrzydłach o cudownie finezyjnych kształtach i wielkościach. Ich angielska nazwa brzmi „birdwing butterflies” co oznacza w dosłownym tłumaczeniu motyla o ptasich skrzydłach. Jest to analogia do cudownych, wielobarwnych ptaków rajskich, występujących w rejonach Australii i Indonezji, znanych zwłaszcza z Papui Nowej Gwinei. Kolorowe, wielkie, szybujące niczym ptaki ponad tropikalnym lasem, w niezwykle malowniczej bajkowej scenerii wysp, zasługują na miano rajskich pazi. Uznawane są zgodnie na całym świecie, zarówno przez amatorów jak i entomologów, za najpiękniejsze motyle na naszej Ziemi.
Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest być odkrywcą? Myślę, że każdy z nas chciałby się wcielić choć na chwilę w rolę ekscentrycznego przyrodnika - odkrywcy i przemierzać niezbadane lądy, morza, oceany… Poczuć ten dreszcz emocji przy spotkaniu z zupełnie nowym gatunkiem, by później móc go opisać, zbadać, sklasyfikować i umieścić w systematyce. Nie wspominając już o nazwaniu go np. swoim nazwiskiem :)
Czy zastanawialiście się kiedyś jak to jest być odkrywcą? Myślę, że każdy z nas chciałby się wcielić choć na chwilę w rolę ekscentrycznego przyrodnika - odkrywcy i przemierzać niezbadane lądy, morza, oceany… Poczuć ten dreszcz emocji przy spotkaniu z zupełnie nowym gatunkiem, by później móc go opisać, zbadać, sklasyfikować i umieścić w systematyce. Nie wspominając już o nazwaniu go np. swoim nazwiskiem :)
Miniony weekend zaowocował kolejnym niezwykłym spotkaniem. Wspólnie z moją żoną Anią postanowiliśmy skorzystać z pięknej słonecznej pogody i wybrać się na wycieczkę rowerową. Wybór padł na malowniczą trasę położoną wokół jezior i lasów w bezpośrednim sąsiedztwie Poznania. Szlaki te, szczególnie w sobotnie i niedzielne popołudnia są oblegane przez rowerzystów, biegaczy i osoby uprawiające nordic walking. Oczywiście nie brak też spacerowiczów, którzy mimo zimnej wody w jeziorach postanowili wybrać się na plaże i zaznać orzeźwiającej kąpieli. Nie ma się co dziwić, ścieżki z dala od tras samochodowych, meandrujące wzdłuż linii jeziora to bardzo łakomy kąsek. Skusił się na nie również nasz dzisiejszy bohater – niezwykły motyl, mieniak stróżnik (Apatura ilia).