Orły z bagien. Siła technologii.

Przed kilkoma dniami dowiedzieliśmy się czym jest hybrydyzacja i kainizm oraz jakimi cechami charakteryzują się gatunki bliźniacze. Wiemy już, że wszystkie te zjawiska związane są z orlikami. W dzisiejszym odcinku zostawimy biologię nieco na boku, zajmiemy się współczesnymi zdobyczami techniki. Co mają wspólnego z naszymi skrzydlatymi bohaterami? Zapraszam do lektury!
06.07.2011

Przed kilkoma dniami dowiedzieliśmy się czym jest hybrydyzacja i kainizm oraz jakimi cechami charakteryzują się gatunki bliźniacze. Wiemy już, że wszystkie te zjawiska związane są z orlikami. W dzisiejszym odcinku zostawimy biologię nieco na boku, zajmiemy się współczesnymi zdobyczami techniki. Co mają wspólnego z naszymi skrzydlatymi bohaterami? Zapraszam do lektury!

Odrobina historii

Pierwsze informacje o obserwacjach orlika grubodziobego nad Biebrzą pochodzą z lat 70-tych ubiegłego wieku. Jednak dopiero w 1979 roku udało się potwierdzić fakt jego gniazdowania. W tamtych czasach prowadzenie badań terenowych we wschodnich regionach Europy było praktycznie niemożliwe. Kraje tzw. "bloku wschodniego" były zamknięte dla naukowców zza granicy. Naukowcy z Niemiec przyjeżdżali zatem do Polski, nad Biebrzę, do skromnej populacji orlika grubodziobego, która była najbardziej na zachód wysuniętą ostoją clangi na naszym kontynencie. Dlatego większość danych o tym gatunku pochodziła właśnie z naszego kraju. Dzisiaj, gdy nie dzielą nas już granice, Biebrza nadal jest głównym miejscem spotkań badaczy z Niemiec, Litwy, Rosji, Białorusi i Estonii, debatujących o przyszłości tego pięknego orła. To tu się wszystko zaczęło. Prowadzone dziś badania i wspólne, międzynarodowe projekty mają na celu poznanie wszystkich aspektów biologii orlików i wypracowanie skutecznych metod ich ochrony. Być może to jedyna i ostatnia szansa na jego ocalenie.

Terenowiec idealny

 Ogromne zasługi w ochronie orlików mają ornitolodzy z Wielkopolski. Od 1985 roku inwentaryzacje w dolinie Biebrzy prowadzi Grzegorz Maciorowski z Komitetu Ochrony Orłów, na co dzień pracujący w Katedrze Zoologii Uniwersytetu Poznańskiego. To głównie dzięki ogromnemu zaangażowaniu Grzegorza i jego studentów znane są obecne rewiry i gniazda orlików na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Jest to również jeden z niewielu ornitologów w Polsce, który potrafi rozróżnić obydwa gatunki łącznie z mieszańcami. Grzegorza poznałem wiele lat temu i muszę Wam powiedzieć, że do tej pory nie spotkałem lepszego terenowca. Bagna nie bagna, Grzegorz dotrze w każdy zakątek świata a to wszystko w takim tempie, że niejeden sportowiec miałby kłopot z dotrzymaniem mu kroku w biebrzańskich ostępach. Jeśli dodamy do tego spostrzegawczość, umiejętność analizy połączoną z wiedzę merytoryczną to otrzymujemy przepis na terenowca idealnego. I taki jest Grzegorz – żadne gniazdo się przed nim nie ukryje.

Nie mniej zaangażowany w ochronę orlików jest nasz e-rysiowy wspaniały fotograf, świetny ornitolog Antek Kasprzak. Właśnie w tym momencie, gdy piszę dla Was, siedząc w miękkim fotelu w ciepłym zaciszu domu, Antek jest nad Biebrzą wśród rojów komarów i realizuje jeden z projektów orlikowych.

Poza Parkiem Narodowym i ornitologami do ochrony czynnej włączają się również leśnicy z RDLP w Białymstoku. Powiem wręcz, że postanowili wziąć orlika krzykliwego w swoje ręce i od 2010 roku realizują wspólnie z PTOP pięcioletni projekt mający na celu polepszenie stanu lęgowej populacji orlika krzykliwego w Puszczy Białowieskiej i Knyszyńskiej. Projekt finansowany jest przez Komisję Europejską, która przeznaczyła na ten cel blisko 15 mln złotych z Instrumentu Finansowego LIFE+. Tym samym Projekt Ochrony orlika krzykliwego był największym spośród 6 projektów wybranych do realizacji w 2009 roku przez Komisję Europejską. O celach projektu, ochronie jak i aktualnościach z życia orlików możecie dowiedzieć się ze strony www stworzonej specjalnie na jego potrzeby: http://www.orlikkrzykliwy.pl/index.html

Agent 007 – James Bond

Skuteczna ochrona nie istniałaby bez rozwiązań technologicznych. Nowinki techniczne umożliwiają przeprowadzanie coraz to nowszych analiz, wyznaczają trendy w badaniach. Od lat naukowcy marzyli o wykorzystaniu nowych osiągnięć również w ornitologii. Rozwój technologii związanej zwłaszcza z bezprzewodowym przekazem sygnałów przekłada się obecnie na zakres i sukces badań nad orlikiem grubodziobym. Z osiągnięciem współczesnej cywilizacji – systemem nawigacji GPS, związana jest kolejna historia.

Do lat 90-tych niewiele było wiadomo o migracjach, zimowaniu a nawet o oddaleniu miejsc żerowania orlików od gniazda. Musieliśmy czekać wiele lat zanim wymyślono i zaprojektowano nadajniki satelitarne a telemetrię satelitarną zastosowano w badaniach wędrówek ptaków. Podlot orlika grubodziobego był pierwszym ptakiem w Polsce, na którym w 1992 roku został wypróbowany nadajnik satelitarny o masie 48 gramów.

Łowienie w sieci orlików okazało się jednak bardzo trudne. Wszystkie próby, do których wykorzystywano wabiki w postaci wypreparowanych bielików i puchaczy zakończyły się niepowodzeniem. Gdy brakło już sił i pomysłów, postanowiono, że zadanie zostanie zlecone specjalnemu agentowi. Podjął się go nie kto inny  - sam James Bond. Zwabienie orlika w sieć agenta Bonda okazało się strzałem w dziesiątkę. A mowa oczywiście o samicy puchacza, wypożyczonej z ogrodu zoologicznego w Poznaniu, która otrzymała przydomek po najsłynniejszym agencie wywiadu brytyjskiego ze względu na numer obrączki „007”. Cała rzecz działa się w 1995 roku. Ornitologom, przy niekwestionowanym udziale Agenta 007, udało się pochwycić dorosłą samicę orlika grubodziobego i wyposażyć ją w nadajnik rodem z najsłynniejszych filmów szpiegowskich.

XXI wiek w ornitologii

Pierwsze nadajniki nie były precyzyjne. Pozwalały z grubsza ocenić trasy przelotów lecz nie odnosiły się do zachowania ptaków w sezonie lęgowym. Technologia wymagała udoskonalenia. Dopiero w roku 2004 wyprodukowano mały nadajnik satelitarny sprzężony z odbiornikiem GPS. Dzięki temu w chwili obecnej możemy stwierdzić z dokładnością +/- 20 metrów, w którym miejscu ptak przebywa, na jakim drzewie nocuje, gdzie poluje i jaką trasę przemierza na zimowiska. Jeszcze za czasów studiów, gdy chodziłem na spotkania sekcji ornitologicznej krążyła wśród nas taka anegdota. Dr Tadeusz Mizera, obecny prezes Komitetu Ochrony Orłów zadawał studentom pytanie jak rozróżnić orlika grubodziobego od krzykliwego? Studenci myśleli i myśleli starając się wymienić wszystkie znane z teorii cechy różniące obydwa gatunki. A odpowiedź była zaskakująco prosta: orlik grubodzioby ma na grzbiecie antenkę z nadajnikiem satelitarnym a orlik krzykliwy nie. Gdy przez lornetkę obserwujemy zatem ptaka z antenką na grzbiecie to musi to być orlik grubodzioby. Ot co, cały sekret!!!

Informacje uzyskane z nadajników satelitarnych umieszczonych na polskich orlikach były dla ornitologów przełomem w badaniach na skalę światową. Umożliwiły m.in. wyznaczenie miejsc żerowania ptaków i czynną ochronę tych obszarów poprzez wykaszania i odkrzaczania. Dzięki telemetrii satelitarnej stwierdzono również znaczną różnicę w zachowaniu obydwu gatunków. Okazało się, że orliki mają różną strategię zimowania. Krzykliwe migrowały na dużym obszarze centralnej i południowej Afryki, podczas gdy grubodziobe zimowały na bardzo małym terytorium.

Oczywiście można było dokładnie określić „miejsca postoju” – cztery osobniki orlików grubodziobych zimowały w Afryce, dwa w Turcji oraz jeden w Grecji. Dane ze starszych nadajników odbierał satelita Argos. Użycie GPS w 2005 roku pozwoliło na bardziej precyzyjne pomiary. Nadajnik został tak zaprogramowany, by odbierać sygnały o każdej pełnej godzinie pomiędzy 5.00 a 20.00. Dzięki regularnym odczytom obalono kilka naukowych mitów. Okazało się, że areał osobniczy samicy jest znacznie większy niż się można było spodziewać, wynosi nawet do 21 km od gniazda!

Pierwszy raz w historii dokonano również niezwykłych ornitologicznych analiz. Poznano tzw. budżet czasowybadanego ptaka: 33% odczytów odnosiło się do sytuacji, gdy badany osobnik leciał, 66% gdy siedział na drzewie. Nadajnik przekazał również informację o wysokości i prędkości, z jaką ptak się poruszał (1155 m. n.p.m. z prędkością nawet 73 km/godz). Obecnie takie dane są dość powszechne. Jednak technologia wciąż się rozwija. Skoro na przestrzeni zaledwie kilkunastu lat zrobiliśmy tak ogromny postęp, to co nas czeka za kolejne 20 lat? Jesteście równie ciekawi jak ja?

To tyle informacji na dziś. W kolejnym odcinku kilka porad jak odróżnić obydwa gatunki, gdy żaden z nich nie ma akurat na sobie antenki nadajnika satelitarnego :)

Dane wykorzystane w tekstach o orlikach pochodzą z opracowania pn. ”Badania i problemy ochrony orlika grubodziobego Aquila clanga i orlika krzykliwego Aquila pomarina” (materiały międzynarodowej konferencji Osowiec-Twierdza, 16-18 września 2005 r., pod redakcją Tadeusza Mizery i Bernd-Ulrich Meyburg).

Rafał

rafal@erys.pl