Dzisiaj zgodnie z planem zakończyły się odnowienia w moim leśnictwie. Pani Magda, która „dowodziła” ekipą odnowieniową, z satysfakcją odliczyła ostatnie 3 tysiące sadzonek buka. Odnowiłem 34 hektary lasu, gdzie posadzono blisko 200 tysięcy sadzonek. Dobrze, że już koniec sadzenia, bo robi się coraz cieplej, a w lesie już bardzo sucho. Pan Krzysztof z inną grupą pracowników także dzisiaj zakończył wykładanie pułapek na szeliniaka.
W południe słońce grzeje już solidnie, ale noce i poranki są jeszcze chłodne. Na powierzchniach kontrolnych nie widać jeszcze śladów rójki chrabąszcza. Sprawdziłełem też dziś co nowego w przyrodzie. Wczoraj rano po raz pierwszy w tym roku usłyszałem śpiewającego słowika. Trochę się chyba pośpieszył, bo bzy dopiero się zielenią ale jego łkanie jest takie miłe… Przekwitają już moje ulubione fiołki, ale na ich miejsce pojawia się barwny kobierzec różnych kwiatów.
Wczoraj odbieraliśmy komisyjnie kolejne ogrodzenia, a dzisiaj moja sprawna „ekipa grodzeniowa” orzekła, że : „jutro szefie kończymy ostatni płot i czekamy już tylko na Zajączka”. Połączone siły pod dowództwem pani Magdy i pana Krzysztofa ostro sadzą i zgodnie z planem zakończą prace do końca kwietnia. Codziennie, różnymi pojazdami docierały do mnie sadzonki ze szkółki leśniczego Stasia.
Moje leśnictwo jest mocno penetrowane przez ludzi, bo dookoła sporo miejscowości, a z racji pięknego położenia w parku krajobrazowym odwiedza nas wielu turystów. Jest wiele jezior i rzeka, kompleksy leśne przecinają liczne drogi, w tym dwie powiatowe o sporym natężeniu ruchu. Tam gdzie ludzie to też śmieci. Bo człowiek, niestety, jest często największym szkodnikiem w lesie.
Pomimo godzin (hmm…) późno popołudniowych tkwię za biurkiem, a czacha dymi… Jak większość leśniczych o tej porze roku zmagam się z biurokracją związaną z odnowieniami, poprawkami i ogrodzeniami. Zrobić to trzeba, bo takie są wymagania precyzyjnych rozliczeń narzuconych m.in. przez SILP, czyli System Informatyczny Lasów Państwowych . Leśnicy zarządzają zieloną częścią własności Skarbu Państwa czyli lasami państwowymi, dlatego też muszą wyliczyć się i wytłumaczyć z każdej wydanej złotówki. Stąd takie narzędzia jak SILP, Hurtownia Danych, raporty, sprawozdania itp. „wynalazki”.
Choć podobno jedna jaskółki wiosny nie czyni, wczoraj widziałem pierwszą dymówkę kręcącą ósemki nad oziminą. Bociany przyleciały dokładnie w Prima Aprilis i zajęły gniazdo obok budynku przedszkola. Krążą codziennie koło leśniczówki i straszą moje kury-zielononóżki, gdy „koszącym” lotem lecą za jezioro.
Odnowienia idą pełną parą. Codziennie dojeżdżają ze szkółki małe partie sadzonek. Oczywiście, jeżeli uznamy, że 15 tysięcy to mała partia. Sadzonki gatunków liściastych są przywożone „luzem”, ułożone szczelnie na przyczepie i zabezpieczone przed przeschnięciem. Sadzonki jednorocznej sosny przyjeżdżają w zielonych skrzyniach.
Rozpoczął się kwiecień i nastał czas wiosny. Na trawniku przed leśniczówką zaczyna robić się kolorowo. Krokusy pysznią się słoneczną żółcią, a biel przebiśniegów zastąpił błękit cebulic.