Sadzimy z mikoryzą, werwą i uczuciem

Odnowienia idą pełną parą. Codziennie dojeżdżają ze szkółki małe partie sadzonek. Oczywiście, jeżeli uznamy, że 15 tysięcy to mała partia. Sadzonki gatunków liściastych są przywożone „luzem”, ułożone szczelnie na przyczepie i zabezpieczone przed przeschnięciem. Sadzonki jednorocznej sosny przyjeżdżają w zielonych skrzyniach.
06.04.2011

Odnowienia idą pełną parą. Codziennie dojeżdżają ze szkółki małe partie sadzonek. Oczywiście, jeżeli uznamy, że 15 tysięcy to mała partia. Sadzonki gatunków liściastych są przywożone „luzem”, ułożone szczelnie na przyczepie i zabezpieczone przed przeschnięciem. Sadzonki jednorocznej sosny przyjeżdżają w zielonych skrzyniach.

a281_zm.jpg

Każda mieści ich około 2 tysięcy. Na razie są malutkie, ale już za 80lat będą to dorodne „królowe naszych borów”. Przed posadzeniem są zabezpieczane preparatem żelowym.

a282_zm.jpg

Zapobiega on wysychaniu sadzonek podczas przenoszenia i sadzenia oraz ułatwia dokładne rozmieszczenie korzonków w szparze wykonanej w wilgotnej ziemi kosturem. Po posadzeniu sadzonki żel wchłania wilgoć z gleby i pomaga małej sośnie w szybszym wzroście. Wilgoć jest bardzo cenna na słabych, leśnych glebach, a konkurencja nie próżnuje: trzcinnik, trawa, jeżyny i wszelakie zielsko chłoną jej ile mogą.

Innym sposobem wspierającym małe sadzonki w szybkim rozwoju jest mikoryzowanie sadzonek. Mikoryza to najlepszy „pomysł” przyrody na szybki wzrost rośliny i jego wyższą zdrowotność. Polega to na współpracy korzeni drzew z grzybami. Strzępki grzybni otaczają korzenie i pomagają drzewku w dostępie do składników pokarmowych w glebie. Z kolei grzyb korzysta z części cukrów produkowanych przez roślinę, które pobiera z tkanki korzenia.

Ludzie podpatrzyli przyrodę i sztucznie szczepią na szkółce sadzonki grzybnią. Na dwóch odnawianych w tym roku zrębach sadzę sadzonki mikoryzowane. Dojechały one do mnie ze szkółki aż z podszczecińskiego Łobza. Małe dęby i sosenki wyglądają jak zgrabne pakieciki. Łatwiej je sadzić, przenosić i wkładać w szparę czy jamkę.

a283_zm.jpg

Będę obserwował jaka jest różnica we wzroście małych dębów i sosen sadzonych z mikoryzą i „gołych”, czyli hodowanych tradycyjnie na szkółce. Jedne i drugie są sadzone z ochotą i werwą, bardzo porządnie i dokładnie przez doświadczoną ekipę pod kierownictwem małżeństwa „zulowców” Magdy i Krzysztofa.

a286_zm.jpg

Pogoda do pracy jest od kilku dni znakomita: jest pochmurno, ciepło i wilgotno. Śpiewają skowronki polne i borowe, pieją bażanty, krzyczą gęsi i żurawie, pachnie świeżą zielenią, a promyki słońca czasami przedzierające się przez chmury przyjemnie grzeją. Jak tu nie mieć ochoty i werwy do pracy?

Odwiedzam codziennie sadzącą ekipę, choć stale jest z nimi podleśniczy Irek. Drugi podleśniczy Krzysiek dopilnowuje orki pod okapem drzewostanu, przygotowującej glebę do wprowadzenia drugiego piętra . Niebawem trafią tam sadzonki trzyletniego buka. W każdej wolnej chwili Krzysiek wyznacza też drzewa do wycięcia w trzebieżach zaplanowanych przeze mnie na 2012 rok. Zbliża się nieuchronnie termin ostatecznego wykonania szacunków brakarskich. W piątek odbierałem drogi po remoncie. Równiarki i walec poprawiły 16 km dróg leśnych. Trwają wciąż prace przy budowie ogrodzeń, a Tadek kończy ostatnie orki na zrębach.

 Staram się zajrzeć wszędzie i osobiście kontrolować wszystkie prace. Choć dzieje się teraz w lesie naprawdę wiele. Wyznaję starą zasadę: „wierzyć i kontrolować” ale też bardzo lubię porozmawiać bezpośrednio z ludźmi i przy okazji wszystko dokładnie wyjaśnić.

A285_zm.jpg

 Codzienny kontakt dopinguje wszystkich do dobrej pracy i pozwala uniknąć niedomówień lub pomyłek. Wszystko rozpisałem wcześniej w zleceniach pani Magdzie, która energicznie przewodzi sadzącej ekipie. Przygotowałem też szkice, projektując uprawy, ale uważam, że najlepszy jest przekaz bezpośredni. Rozmierzyłem oba zręby i oznakowałem trwale w terenie miejsca, gdzie mają trafić sadzonki dęba, a gdzie sosny.

A287_zm.jpg

Rozgraniczyłem także dokładnie sadzonki „gołe” i mikoryzowane. Sprawdzę w praktyce, czy mikoryzowane sadzonki rzeczywiście lepiej przyjmują się i szybciej wzrastają.

a284_zm.jpg

 Wszystkie odnawiane powierzchnie trzeba przygotować do prac i oznaczyć miejsca wprowadzania domieszek. Najtrudniejsza, grądowa powierzchnia na „naturowym” siedlisku już posadzona. Wczorajszy dzień pochłonęła sprzedaż drewna i narada odnowieniowa w nadleśnictwie. Tempo wszystkich prac i ich jakość są jednak bardzo dobre.

 Najważniejsze, żeby sadzić dobrze, szybko i z werwą. Mam nadzieję, że uda się zakończyć prace przed 1 maja. W końcu to Święto Pracy... Odnowienia to ciężka i odpowiedzialna praca. Przyjemniej się jednak pracuje i efekty zwykle są lepsze, gdy w działanie włoży się trochę uczucia. Zakwitły już fiołki, ptaki zanoszą się śpiewem i wszędzie pojawia się świeża zieleń. Taką wiosną łatwo o dobre uczucia. Także przy odnawianiu lasu…

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl