W przyszłym tygodniu przyjeżdżają na bieg terenowy dwie grupy gimnazjalistów. Zaplanowałam klasyczne rozwiązanie. Grupa 1. wyrusza na trasę, zostawia znaki i zadania. Ja będę szła tą grupą, aby mieć „oko” na zostawiane znaki i aby dopilnować poziomu merytorycznego zadań. Grupa druga wyruszy za pół godziny. Uczniowie będą pod opieką nauczyciela. Zastanawiałam się, jak grupie drugiej zagospodarować te pół godziny. Ostatecznie przygotowałam zaszyfrowaną wiadomość – dotyczy zrównoważonego rozwoju.
W ośrodku w którym pracuję, zajęcia terenowe w marcu są rzadkością. Ten rok jest wyjątkowy, ponieważ zgłosiły się trzy grupy. Dzisiaj były dzieci ze szkoły podstawowej, natomiast za ok. dwa tygodnie będę organizowała dwa biegi terenowe dla gimnazjalistów.
Edukacja leśna na rzecz zrównoważonego rozwoju jest moim wyzwaniem na nowy sezon edukacyjny. Sezon rozpocznie się w poniedziałek fantastycznym tematem „Ślady człowieka w lesie”. Do dzisiaj (właściwie) celem tych zajęć było pokazanie, jak leśnik wpływa na las – drogi, słupki oddziałowe, paśniki, znaki na drzewach… A dlaczego napisałam w czasie przeszłym, że „celem tych zajęć było…”? Przyczyną jest właśnie konieczność edukacji leśnej na rzecz zrównoważonego rozwoju. Piszę to z pełnym przekonaniem! Poniedziałkowe zajęcia rozpoczną nowy etap w mojej pracy leśnika-edukatora.
SEL jest Stowarzyszeniem Edukatorów Leśnych. Drugiego i trzeciego marca odbyło się w Warszawie pierwsze Walne Zebranie Członków. Było tak owocne, że nie sposób w tym miejscu opisać wszystkiego. Odsyłam więc na stronę www - http://www.sel.edu.pl/.
O sile serwisów społecznościowych przekonałam się już kilka razy. Ostatnie doświadczenie dotyczyło strony www którą tworzę. Od razu wyjaśnię, że do niedawna na ten temat nie wiedziałam nic. Jednak gdy dostaje się w pracy zadanie stworzenia strony, to się to po prostu robi.
To pytanie dręczyło mnie od dawna. Nie udawało mi się dotrzeć do wiarygodnego źródła. Porównując różne książki, zestawienia, sprawozdania… zawsze znajdowałam jakieś rozbieżności. Były także takie zestawienia, gdzie podawano tylko nazwy rodzajowe, chociaż zestawienie dotyczyło gatunków panujących. Zamieszanie w tym temacie jest wielkie, i jak tu prowadzić edukację? W zasadzie można to robić także bez tej wiedzy, jednak dokonując np. wyboru gatunków do pokazania podczas zajęć, warto oprzeć się na wiarygodnych źródłach. Szukałam, szukałam … i wreszcie… Jest!!! Wydaje mi się, że źródło jest najlepsze z możliwych.
Postanowiłam szybko uporać się z zaplanowaniem treści plakatu. Zaczęłam w piątek wieczorem, myśląc, że w sobotę do południa skończę. Jest niedziela, godzina 20, a końca nie widać. Przypomniał mi się żart – „Jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga, powiedz Mu o swoich planach”.
Spotkałam się z opinią, że zimą nie ma w lesie czego oglądać. Nic bardziej mylnego! Trzeba się tylko nauczyć „widzieć”. Każdy spacer może dostarczyć ciekawych wrażeń. Warto nauczyć patrzyć na zimowy las dzieci, młodzież, a także dorosłych. I co ciekawe, zimą można także obserwować liście drzew, i to nie tylko iglastych. Na wielu osobnikach gatunków liściastych, najczęściej na nisko położonych gałęziach wiszą suche liście, które nie opadły. Można więc rozpoznać dęby, buki, graby… Ponieważ jednak większość liści znalazło się w ściółce, widoczne są ciekawe pokroje drzew. Mam w moim lesie kilka ulubionych, np. sosna w objęciach graba (zdjęcie nr 1).
W biurowej biblioteczce zabrakło miejsca na książki. Ponieważ dwie najwyższe półki wypełniały materiały (papierzyska) dotyczące projektu o którym mało kto już pamięta, zapadła decyzja – przejrzeć i zarchiwizować w innym miejscu. Wzięłam się do pracy licząc na znalezienie czegoś ciekawego, inspirującego…
Dowiedziałam się, że edukacyjny magazyn dla dzieci TROPAMI PRZYRODY założył swój profil na Facebooku. Oczywiście od razu go polubiłam, przy okazji poczytałam wpisy. Jeden z nich informował o tym, że w najnowszym numerze tego dwumiesięcznika dla dzieciaków kochających przyrodę został ogłoszony konkurs „Zimowi tropiciele”.
Oj, interesujący to był tydzień. Zaczęło się w poniedziałek…Siedziałam sobie beztrosko za biurkiem i opisywałam gatunki drzew rosnących wokół budynku (na potrzeby stworzonej ścieżki edukacyjnej), gdy o godzinie 9.15 dowiedziałam się, że … „dzieci już jadą na zajęcia i będą za 15 minut”. Jakie dzieci, jakie zajęcia? Ja nic nie wiem, nic nie przygotowałam! Gonitwa myśli, szybkie opracowanie pomysłu na zajęcia „Mieszkańcy lasu”. Zajęcia się udały (nauczycielka chwaliła), dzieci były cudowne – pierwszaki z Bedonia! Witały się ze mną jak ze starą znajomą – nie przyjechały tu pierwszy raz.
Na styczniowy numer ŚWIATA NAUKI skusiłam się, ponieważ zaintrygował mnie temat wyeksponowany na okładce - „10 pomysłów na poprawę świata”. Ucieszyłam się, że jest rozwiązanie. Pomyślałam, że wystarczy je wcielić w życie i świat będzie poprawiony... Jakie to optymistyczne! Później, gdy zaczęłam zapoznawać się z treścią okazało się, że źle to zrozumiałam. Autorom chodziło o zaprezentowanie 10 idei, które sprawią, że już nic nie będzie jak dawniej. Przekonują, że „rewolucje zaczynają się od najbanalniejszych pomysłów.