Byłem dzisiaj w lesie z inżynierem nadzoru. Umówiliśmy się z rana na wspólną pracę - mieliśmy przejrzeć wybrane powierzchnie zrębowe przewidziane w najbliższym czasie do uprzątnięcia. Robiliśmy wstępny - wzrokowy - szacunek. Chcieliśmy określić jakość drzewostanów, a przede wszystkim chodziło o wyszukanie na określonych powierzchniach sortymentów nadających się do produkcji sklejki brzozowej i sosnowej. Zajęło nam to sporo czasu (od rana do południa), powierzchni było kilkanaście. Mimo tego, że uważałem że na moich potencjalnych zrębach jest bardzo dużo cennego drewna, to przy bliższym oglądzie okazało się, że surowca nadającego się na sklejkę są raptem dwie działki zrębowe.
Wracałem niedawno z krótkiego urlopu. Ponieważ była sobota po południu, postanowiłem zrobić zakupy w sklepie w sąsiedniej miejscowości, już niedaleko domu. Pomyślałem, że sklep przy drodze, na pewno będzie szybko i kupię wszystko co chcę - w domu czekała pusta lodówka. Zapomniałem niestety, że mieszkam na Mazurach, a wakacje to pełnia sezonu turystycznego. W sennych zazwyczaj miastach pojawiają się korki, w lesie śmieci, a w sklepach kolejki ludzi którzy doprowadzają obsługę i mieszkańców robiących codzienne sprawunki do białej gorączki. ("A nie ma pani innego serka? Ojej, no dobrze, to poproszę tamten. A co to jest tam na tamtej półce? A, myślałem że co innego, dziękuję...")
Jak się okazuje, medycyna jaką znamy na codzień czasami nie wystarcza. I wtedy chętnie sięgamy po różne babciowe sposoby lecznicze.
A ta łączka to trzyletnia uprawa leśna powstała naturalnie. Odnowił się na niej świerk z sosną. Pisałem kiedyś już o niej kiedy trzcinnik dopiero rozprzestrzeniał się. Teraz radośnie pokrywa z siedemdziesiąt procent uprawy i wciąż dąży do doskonałości, która ma polegać na stworzeniu bardzo gęstego kobierca, który będzie w stanie wypić każdą kroplę wody i zagłuszyć inną roślinność.
Chciałbym Wam pokazać, czym może być ten dział gospodarki leśnej. Jest w moim leśnictwie powierzchnia na której w ubiegłym roku wykonano zrąb zupełny, o zgrozo prawie czterohektarowy (działanie było legalne bo zaplanowane w operacie urządzania lasu, który jak już kiedyś wspominałem zatwierdza minister ochrony środowiska). Na dzień dzisiejszy uważa się, że powierzchnia zrębu nie może przekroczyć trzech hektarów. Dlaczego akurat tak? Nie wiem.
Był u mnie dziś inżynier nadzoru. To taki człowiek który pracuje w nadleśnictwie i kontroluje bezpośrednio w terenie pracę wszystkich leśniczych. Obejrzał wszystkie zlecenia które wystawiłem na lipiec dla zakładu usług leśnych, odnotował powierzchnie które chciałby skontrolować, bo wydawało mu się że pielęgnacje które są tam obecnie wykonywane nie są do końca uzasadnione. W szczególności chodziło mu o pewną uprawę dębową. Oprócz tego chciał jeszcze obejrzeć dwuletnie uprawy znajdujące się u mnie w lesie – takie uprawy podlegają standardowej ocenie właśnie w tym wieku. Wykaz upraw oraz zlecenia zabraliśmy ze sobą i ruszyliśmy w teren.
Nie mam za bardzo czasu pisać, bo wieczorami przebieram jagody (borówka czernica). Nie zdradzałem się z tym wcześniej, ale jestem wielkim ich fanem. Uważam, że mają zbawienny wpływ na mój nie tak już młody organizm i pożeram je w dużych ilościach – także zimą. W związku z tym jak tylko zaczyna się sezon myślę jak zdobyć ich kociołek oraz wydobywam ze strychu i piwnicy wszystkie słoiki żeby napełnić je czarnymi owocami.