Często fotorelacje z leśnych przedszkoli to dzieci bawiące się błotem. Nie lubię takiego podejścia – czytelnicy którzy nie znają tematu mogą się wręcz zrazić do tej formy edukacji. Tym bardziej trudno mi zaakceptować zabawę błotem, ponieważ nie widzę, aby to podobało się mojej wnuczce. Owszem, lubi bawić się wodą, robić „błoto” w piaskownicy, ale przecież to coś innego. Reasumując, nie jestem fanką zabawy przedszkolaków błotem. Jednak ostatnio zmienił się mój stosunek do błota … Wędrowałam przez las z uczniami klasy 4., po drodze wykonywali zadania z tekstów przewodnich. Pracowali bardzo ładnie. Jednak, jak to wiosną w lesie, były miejsca dość ekstremalne.
Taki list otrzymały przedszkolaki z mojego ulubionego przedszkola Eureka (Zalesie Górne). Wiosna zaprosiła dzieci do lasu na poszukiwanie SKARBU; do listu dołączona była mapa. Cudowna impreza, w której mam maleńki udział: https://www.facebook.com/PrzedszkoleEureka/
Już samo ujęcie problemu - edukacja dla zrównoważonego rozwoju – nastawiało mnie negatywnie. A jeszcze trzeba edukować! W zasadzie nikt nie kazał mi tego robić, jednak czułam taką potrzebę. Do tego presja innych edukatorów, publikacje, szkolenia, zaproszenia … Ostatecznie postanowiłam temat zgłębić.
Czasami słyszę o szkoleniach organizowanych przez leśników dla nauczycieli. Zawsze, ale to zawsze zastanawia mnie, czego nauczyciele oczekują. Bo jako leśnik-edukator i nauczyciel w jednym, nie jestem takim typowym nauczycielem. Po prostu nie potrzebuję niczego. Chociaż nie! Kilka razy zwracałam się do lokalnych leśników, ale zawsze to były (chyba) oczekiwania nietypowe, ponieważ nie uzyskałam pomocy; m.in. szukałam chiropterologa (zimowe liczenie nietoperzy) i znawcy nocnych motyli (planuję nocne wydarzenie).
Wczoraj opowiadałam studentom o pomocach dydaktycznych w edukacji. http://les.ur.krakow.pl/epl/ (Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, studia podyplomowe "Edukacja przyrodniczo-leśna", laureat konkursu "Studia z przyszłością" 2016 i 2017).