Tym razem punkt widzenia nauczyciela
Czasami słyszę o szkoleniach organizowanych przez leśników dla nauczycieli. Zawsze, ale to zawsze zastanawia mnie, czego nauczyciele oczekują. Bo jako leśnik-edukator i nauczyciel w jednym, nie jestem takim typowym nauczycielem. Po prostu nie potrzebuję niczego. Chociaż nie! Kilka razy zwracałam się do lokalnych leśników, ale zawsze to były (chyba) oczekiwania nietypowe, ponieważ nie uzyskałam pomocy; m.in. szukałam chiropterologa (zimowe liczenie nietoperzy) i znawcy nocnych motyli (planuję nocne wydarzenie).
No i kilka dni temu otrzymałam ostatni numer miesięcznika DYREKTORA SZKOŁY, a w nim artykuł „Zajęcia poza klasą”. Autorki zapytały przyszłych nauczycieli (studentów Szkoły Edukacji Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności i Uniwersytetu Warszawskiego):
Dlaczego nauczyciele wraz z uczniami tak rzadko – zaledwie parę razy w roku szkolnym – opuszczają szkolne klasy?
Oto co ich powstrzymuje:
„- niezrealizowana podstawa programowa, poczucie straty czasu,
- obawa przed rozprężeniem, rozkojarzeniem uczniów,
- brak dyscypliny, obawa o bezpieczeństwo uczniów,
- troska o zdrowie, pogoda, warunki,
- organizacja, problemy z opieką,
- kwestie prawne, papierologia,
- finanse, prywatny czas,
- opór ze strony dyrekcji i innych nauczycieli,
- różnice zainteresowań, wyjście poza strefę komfortu,
- konfrontacja ze światem,
- brak porozumienia, dobrego kontaktu z klasą.”
No to czego nauczyciele oczekują po szkoleniach realizowanych przez leśników? Myślę, że pomocy w wyjściu poza strefę komfortu i konfrontacji ze światem. W tym przypadku leśnicy są najlepsi.
Hanka