Budynki w okolicznych miejscowościach piękne i świadczące o dawnej świetności tych miejsc. Architektura drewniana i ceglana, pełna detali, teraz w większości zaniedbana. Tory prowadzące donikąd, zapomniane stacje kolejowe, wiadukty po których nigdy nie przejechał pociąg …
Łódź, którą wyciągnąłem, była zrobiona z dwucentymetrowych desek sosnowych ułożonych w typowy sposób, na styk . Płaskie dno było wykonane z takich samych desek co burty, z tym, że były połączone na tzw. obce pióro. Wnętrze pomalowano na biało, co niewątpliwie miało efekt estetyczny...
Jak tu nie krzyczeć z radości na widok „prawdziwego” grzyba albo najprawdziwszej jagody na krzaku? Albo żuka? Albo motyla? Absolutnie nie-wy-ko-nal-ne. Zamieszanie zwiększał jeszcze nasz trzymiesięczny szczeniak ...
Wczoraj po południu walczyłem właśnie z zawiłościami linuksa gdy na podwórku pojawiło się dwóch rowerzystów. Lał rzęsisty deszcz, a starsi panowie szukali schronienia. Okazali się turystami z prawdziwego zdarzenia – na swoich rowerach mieli wszystko, co niezbędne w dalekiej podróży.
Manewry odbywały się na terenie trzech sąsiadujących leśnictw, w tym mojego. Niestety nie mogłem uczestniczyć w całości, bo miałem tego dnia również inne obowiązki, ale było ciekawie. Zablokowane były wszystkie drogi dojazdowe do miejsc „wypadków” oraz punktów czerpania wody, cały teren był pod nadzorem straży i mogły się po nim poruszać jedynie pojazdy biorące udział w akcjach.
Wybrałem się ze szczeniakiem do lasu. Samochodem oczywiście. Pies nie jest na razie fanem motoryzacji. Musi być to dla niego spory szok związany zarówno z przemieszczaniem się pojazdu jak i z hałasem. Kiedy już jedzie, włazi na mnie żeby się schować albo przynajmniej położyć na kolanach. Na szczęście nie ma choroby lokomocyjnej, co się psom również zdarza.