Wirusy i turyści

Wczoraj po południu walczyłem właśnie z zawiłościami linuksa gdy na podwórku pojawiło się dwóch rowerzystów. Lał rzęsisty deszcz, a starsi panowie szukali schronienia. Okazali się turystami z prawdziwego zdarzenia – na swoich rowerach mieli wszystko, co niezbędne w dalekiej podróży.
21.06.2010

Wczoraj po południu walczyłem właśnie z zawiłościami linuksa gdy na podwórku pojawiło się dwóch rowerzystów. Lał rzęsisty deszcz, a starsi panowie szukali schronienia. Okazali się turystami z prawdziwego zdarzenia – na swoich rowerach mieli wszystko, co niezbędne w dalekiej podróży.

Od niedawna w leśniczówce mamy już całkiem dobrze działający internet. Prawie udało się nam już zapomnieć o epoce modemu telefonicznego i transferu na poziomie maksymalnie 30kbit/sekundę. Teraz w okolicy wyrastają coraz mocniejsze nadajniki i wystarczy co jakiś czas sprawdzać, który ma u nas lepszy zasięg, żeby uzyskać stały transfer na poziomie 1 Mb/sek. Naprawdę postęp gigantyczny.

Ale ten fakt ma plusy dodatnie, jak mawiał były prezydent Wałęsa, oraz plusy ujemne. Takim plusem ujemnym dobrego łącza internetowego jest zwiększone zagrożenie wirusami, programami szpiegowskimi, koniami trojańskimi oraz wszelkim innym złośliwym oprogramowaniem. Przy połączeniu telefonicznym transfer jest tak wolny, że nic nie zdąży przeniknąć do komputera, a poza tym połączenie jest często przerywane. w sposób fizyczny. Przy stałym łączu konieczna jest dobra stała ochrona typu zapory („firewall”) oraz program antywirusowy. Oba muszą ze sobą współdziałać, bo jeżeli tak nie będzie, spowolnią komputer do prędkości żółwia i uniemożliwią jakąkolwiek na nim działalność.

W naszym przypadku zabezpieczenia okazały się niewystarczające. Kolega próbuje go teraz reanimować za pomocą powtórnej instalacji systemu operacyjnego, a ja musiałem wyciągnąć z szafy stary komputer, na którym praca jest trudniejsza, bo nie ma tam popularnych „windowsów” tylko system linuksowy. Dla początkującego użytkownika tego systemu, jak ja, to na początku trochę trudne, ale dla komputera dużo lepsze. Nie ma zbyt dużo wirusów linuksowych (bo nie opłaca się ich pisać – zbyt mało osób korzysta z tego systemu), więc nie trzeba tak się pilnować...

Wczoraj po południu walczyłem właśnie z zawiłościami linuksa gdy na podwórku pojawiło się dwóch rowerzystów. Lał rzęsisty deszcz, a starsi panowie szukali schronienia. Okazali się turystami z prawdziwego zdarzenia – na swoich rowerach mieli wszystko, co niezbędne w dalekiej podróży. Jechali z Malborka, mieli już za sobą odwiedziny na wyspie Wolin a teraz zmierzali w inne rejony Polski. Przenocowali na strychu z sianem i wczesnym rankiem zniknęli. Jak widać nie wszyscy spędzają wakacje w sposób zorganizowany i nawet na emeryturze ludzie mają chęć na szczególnego rodzaju przygody.