Ostatni tydzień sierpnia upływa mi na kompletowaniu szyszek sosny. Jest to niesamowicie czasochłonne. Najpierw trzeba je zebrać, później wysuszyć, oczyścić i ułożyć w pudełku. Póki co mam sześć gatunków – sosnę rumelijską (zdjęcie 1.), sosnę wejmutkę (zdjęcie 2.), sosnę czarną (zdjęcie 3.), sosnę zachodnią (zdjęcie 4), sosnę wydmową (zdjęcie 5.), sosnę zwyczajną. A muszę ich skompletować 1 200!!!
Jedno z wydawnictw przygotowujących podręczniki do przyrody (klasy 4-6 szkoły podstawowej) przesłało mi najnowszą wersję - przygotowaną do druku. No i oczywiście wiele znalezionych tam informacji trochę mnie zdenerwowało.
Kiedyś podczas szkolenia w Danii prowadziłam zajęcia z dziećmi duńskimi, nie znając ani języka duńskiego, ani angielskiego. Po takim doświadczeniu zapowiedź przyjazdu 90 harcerzy, wśród których są Anglicy i Polacy nie wywołała u mnie obaw typu „Jak to zorganizować?”. Ponieważ grupa była liczna, została podzielona na trzy mniejsze. Dla najmłodszych harcerzy (12 – 14 lat) zostały wybrane zajęcia o wodnych bezkręgowcach. Odławiali je w stawie, obserwowali… oceniali czystość wody. Najstarsi (16 – 18 lat) badali ekosystem lasu. Mi przydzielono „średniaków” (14-16 lat). Przygotowałam dla nich zajęcia o zwierzętach żyjących w ściółce leśnej.
Dzisiaj ośrodek w którym pracuję gościł 90 dzieci, które przyjechały z Piotrkowa Trybunalskiego. Jakoś udało się to wszystko ogarnąć, pomimo że dwie osoby są na urlopie. Takie dzieci „wakacyjne” są fantastyczne – wesołe, wyluzowane, odważniej zadają pytania…