Ostatnie zajęcia w roku 2011

Mam za sobą ostatnie zajęcia w roku 2011 – wczoraj i dzisiaj po trzy godziny. Grupy, które jadą półtorej godziny aby odbyć zajęcia w ośrodku, i później tyle samo wracają, zawsze wywołują u mnie szczególną mobilizację. I wprawdzie zajęcia trwają trzy godziny, jednak należy dodać jeszcze dwie – godzinę na przygotowanie materiałów i sali, a następnie godzinę na posprzątanie. A stos papierów na biurku rośnie; mam nadzieję jutro wszystko nadgonić.
13.12.2011

Mam za sobą ostatnie zajęcia w roku 2011 – wczoraj i dzisiaj po trzy godziny. Grupy, które jadą półtorej godziny aby odbyć zajęcia w ośrodku, i później tyle samo wracają, zawsze wywołują u mnie szczególną mobilizację. I wprawdzie zajęcia trwają trzy godziny, jednak należy dodać jeszcze dwie – godzinę na przygotowanie materiałów i sali, a następnie godzinę na posprzątanie. A stos papierów na biurku rośnie; mam nadzieję jutro wszystko nadgonić.

Wracając do zajęć, zarówno wczoraj jak i dzisiaj gościłam gimnazjalistów – od klasy pierwszej do trzeciej. Prawdę pisząc jestem baaardzo zmęczona i mam nadzieję, że uczniowie baaardzo zadowoleni. Przeżyłam kilka miłych chwil. Na przykład w jednej z grup była uczennica, która zwróciła moją uwagę, ponieważ siedziała do mnie bokiem, nieruchoma, z wzrokiem wbitym w ścianę. Zagadnęłam do niej, a ona nie zareagowała. Okazało się, że w uszach ma słuchawki i słucha muzyki. Oczywiście szybko „sprowadziłam ją do pionu”. Zaskoczyła już przy pierwszym doświadczeniu i tak było do końca. Okazała się miłą dziewczyną i miłośniczką przyrody; po zajęciach dowiedziałam się, że w domu hoduje węża zbożowego, pająki, chomiki, psa i coś tam jeszcze. Podczas zajęć pokazałam uczniom Kalendarz z lasu 2011 – 2012. Opowiedziałam im, że niektóre z wykonywanych doświadczeń są w nim opisane oraz wiele innych. Opiekunkom młodzieży podarowałam egzemplarze do szkolnej biblioteki i do pracowni biologicznej. Podczas przerwy podeszła do mnie wspomniana wcześniej uczennica i zakomunikowała stanowczo – „Ja muszę (!) taki kalendarz mieć”. Zapewniłam ją, że jeżeli podczas zajęć się wyróżni to na pewno go dostanie. Starała się bardzo i dostała. Jako jedyna wiedziała, dlaczego rosiczki muszą swoją „dietę” uzupełniać owadami. Później mi opowiedziała, że jej mama hoduje rośliny owadożerne. To musi być ciekawa rodzinka.

To co mnie szczególnie pozytywnie zaskoczyło to chęć posiadania przez większość uczniów Kalendarza z lasu 2011 - 2012. Oni szczerze chcieli mieć egzemplarze dla siebie. I niech nikt mi nie próbuje wmówić, że uczniowie gimnazjum nie garną się do wiedzy; musi być po prostu ciekawie przedstawiona.

Hanka

edukator@erys.pl