Jesienny las
Tegoroczna jesień nie sprzyjała zajęciom terenowym. Owszem, podczas opadów deszczu miło się wędruje, jednak z obserwacjami i notowaniem jest już trudniej. Dlatego, licząc na to że piękna jesienna pogoda utrzyma się w najbliższym tygodniu, zrobiłam dzisiaj edukacyjny rekonesans. Ponieważ było fantastycznie, moja wyprawa do lasu wydłużyła się z planowanej godziny, do trzech.
Zaplanowałam odwiedzić nowe miejsca, wzięłam więc ze sobą mapę; jednak nie taką turystyczną, lecz z zaznaczonymi oddziałami i ich numerami. Znajdując słupki oddziałowe, zawsze odnajduje się drogę do domu.
Co jakiś czas pojawiało się słońce, a lekkie podmuchy wiatru strącały z drzew liście. Było wyjątkowo nastrojowo.
Zdziwiła mnie ilość powalonych drzew; ślad ostatnich wichur.
Widać, że leśnicy porządkują teren, jednak niektóre wyrwane z korzeniami drzewa jeszcze tarasują leśne ścieżki. Zaobserwowałam również, że niektóre są niebezpiecznie oparte o sąsiadujące, stojące drzewa. Jest to bardzo niebezpieczne; nawet jeżeli nie ma zakazu wstępu do lasu, należy zachować czujność.
Dla mnie jesienny las to CZAS (!) mchów, paproci i grzybów. I się nie zawiodłam. Szczególnie cudnie prezentują się na tle zalegających kolorowych liści. Mchy, nasączone po intensywnych opadach wodą, są intensywnie zielone. Rosną na ziemi, gałęziach, pniakach, u podstawy pni, na skałach. Podczas ciepłych dni będą powoli tę wodę oddawały, wpływając na specyficzny leśny mikroklimat.
Jesienią urokliwe są także paprocie. Wiosną i latem uwagę przykuwają kwitnące rośliny. Teraz paprocie nie mają konkurencji; u niektórych gatunków liście nie usychają na okres zimy. Będą więc zachwycać już niedługo także na tle białego śniegu.
Tej jesieni obfitość grzybów zadziwia. Obserwowałam je wyrastające ze ściółki leśnej, rosnące na pniakach, gałęziach, żywych i martwych drzewach. Zachwycił mnie galaretek kolczasty.
Po powrocie do domu znalazłam o nim informacje; dowiedziałam się, że można go jeść na surowo jako sałatkę. Jednak nawet gdybym wcześniej o tym wiedziała, nie skorzystałabym z okazji. Ja nie zbieram grzybów, tylko podziwiam i fotografuję.
Zachwycił mnie boczniak, obficie porastający pień martwego drzewa. Marzyłam o zdjęciu z taką obfitością owocników na jednym pniu.
Celem mojej wyprawy było zdjęcie uprawy, które potrzebuję do artykułu. Udało się, zrobiłam.
Życzę czytelnikom dużej ilości miłych wrażeń i wspaniałego relaksu podczas jesiennych wędrówek leśnymi ścieżkami.
Hanka