A nauczyciele o tym nie wiedzą!

Piękna słoneczna, kolorowa jesień stwarza ciekawe sytuacje edukacyjne. Ja, jak każdego roku, zachwycam się kolorowymi liśćmi. A w tym roku przebarwiają się wyjątkowo widowiskowo. Opisywałam już kilka razy moje niezawodne doświadczenie, dotyczące wykrywania barwników fotosyntetycznych w liściach. Nie będę się więc powtarzała. Chcę jednak podkreślić, że doświadczenie zawsze wychodzi, tzn. efektem są warstwy benzyny i spirytusu, wyraźnie wyodrębnione i różnego koloru. Ponieważ bronię się przed rutyną, chciałam do swojego warsztatu różnych doświadczeń wprowadzić chromatografię. Doświadczenie mi nie wyszło. Rozmawiałam o tym z popularyzatorem nauki, autorem wielu książek dla dzieci – jemu także to doświadczenie nie wyszło. Mimo wszystko zastanawiam się – dlaczego? Przecież jest opisywane w literaturze! Gdzie popełniam błąd? Nadejdzie taki dzień, gdy nie odpuszczę i się dowiem. Dobrze, że doświadczenie to przeprowadziłam najpierw w domu, ponieważ na zajęciach to by była porażka! A więc na zajęciach ze starszymi uczniami nic się nie zmieniło.
10.11.2014

Piękna słoneczna, kolorowa jesień stwarza ciekawe sytuacje edukacyjne. Ja, jak każdego roku, zachwycam się kolorowymi liśćmi. A w tym roku przebarwiają się wyjątkowo widowiskowo. Opisywałam już kilka razy moje niezawodne doświadczenie, dotyczące wykrywania barwników fotosyntetycznych w liściach. Nie będę się więc powtarzała. Chcę jednak podkreślić, że doświadczenie zawsze wychodzi, tzn. efektem są warstwy benzyny i spirytusu, wyraźnie wyodrębnione i różnego koloru. Ponieważ bronię się przed rutyną, chciałam do swojego warsztatu różnych doświadczeń wprowadzić chromatografię. Doświadczenie mi nie wyszło. Rozmawiałam o tym z popularyzatorem nauki, autorem wielu książek dla dzieci – jemu także to doświadczenie nie wyszło. Mimo wszystko zastanawiam się – dlaczego? Przecież jest opisywane w literaturze! Gdzie popełniam błąd? Nadejdzie taki dzień, gdy nie odpuszczę i się dowiem. Dobrze, że doświadczenie to przeprowadziłam najpierw w domu, ponieważ na zajęciach to by była porażka! A więc na zajęciach ze starszymi uczniami nic się nie zmieniło.

11313.jpg

Skupiłam się więc na dzieciach ze szkoły podstawowej. Wykorzystałam przebarwiające się liście do wyjaśnienia, dlaczego widzimy różne kolory. Zajęcia dotyczyły oczywiście rozpoznawania różnych gatunków drzew na podstawie liści. Najbardziej kolorowe były liście klonu.

11314.jpg

I właśnie na liściu klonu dzieci demonstrowały, dlaczego widzimy różne kolory. Zainspirowała mnie oczywiście książka:

Rożek T. 2013. Nauka to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd. Wydawnictwo W.A.B., Warszawa.

Na stronie 16. jest rysunek przedstawiający pomidora i ogórka. Od pomidora odbija się czerwona strzałka (pomidor jest czerwony), natomiast od ogórka zielona (ogórek jest zielony).

Opowiedziałam dzieciom, że światło jest mieszaniną fal różnej długości. Na czerwonym owocu dzikiej róży wyjaśniłam, że białe światło podające na owoc zostaje częściowo pochłonięte, a częściowo odbite. Od powierzchni owocu odbija się tylko światło czerwone. Fale o innych długościach zostają pochłonięte przez barwniki znajdujące się w skórce. Zademonstrowałam to w sposób następujący:

11315.jpg

  1. Ułożyłam na biurku owoc róży i kilka kredek Wyjaśniłam, że jest to białe światło, które w rzeczywistości jest mieszaniną światła różnokolorowego.
  2. Kredki stroną zaostrzoną były skierowane do owocu.
  3. Zapytałam dzieci, który kolor odbije się od skórki?
  4. Dzieci odpowiedziały – czerwony!

11316.jpg

Proste, prawda? Dzieci kolejno demonstrowały zdobytą wiedzę na swoich liściach

11311.jpg

Podczas tej części zajęć, panie nauczycielki „urwały” się na kawę. Po powrocie zorientowały się, że ominęło je coś ważnego. Na boku próbowały mnie podpytać – o co w tej zabawie chodzi? Byłam nieugięta; poradziłam, aby zapytały się dzieci.

Hanka

edukator@erys.pl