Żmija

Złapaną żmiję po dokładnych oględzinach odstawiłem w głębokim kotle do stodoły żeby się nie zgrzała czekając na transport do dziczy. Chciałem ją wywieźć następnego dnia, ale okazało się, że zniknęła. Możliwe jest, że udało jej się jakoś wydostać. Ale jest też możliwe, że stała się czyjąś kolacją lub śniadaniem.
29.05.2010

Złapaną żmiję po dokładnych oględzinach odstawiłem w głębokim kotle do stodoły żeby się nie zgrzała czekając na transport do dziczy. Chciałem ją wywieźć następnego dnia, ale okazało się, że zniknęła. Możliwe jest, że udało jej się jakoś wydostać. Ale jest też możliwe, że stała się czyjąś kolacją lub śniadaniem.

zmija.jpg

Znalazłem w ogródku żmiję. Ciekawie ubarwioną, bo brązową. Złapałem do wiadra i chciałem wywieźć gdzieś do lasu, a w każdym razie daleko od domu. Przy okazji chciałem pokazać dziecku, żeby zapamiętało, jak wygląda żmija i co trzeba zrobić, jak się takiego gada zobaczy. Tym bardziej, że u nas spotkać można go dosyć często – powiedzmy kilka razy w sezonie letnim. Kiedyś mieszkały w ogrodzie pod krzakiem jaśminu, kiedyś w stodole, zdarzają się po prostu na piaszczystej drodze przy leśniczówce.

Złapaną żmiję po dokładnych oględzinach i zaprezentowaniu trzylatkowi wraz z pedagogicznym komentarzem odstawiłem w głębokim kotle do stodoły żeby się nie zgrzała czekając na transport do dziczy. Następnego dnia chciałem ją wywieźć, ale okazało się, że zniknęła. Możliwe jest, że udało jej się jakoś – choć nie wiem jak – wydostać z kotła. Ale jest też możliwe, że stała się czyjąś kolacją lub śniadaniem.

W okolicy leśniczówki mnóstwo szpaczych gniazd, hałas od świtu do nocy. Pisklaki intensywnie karmione zaczynają próbować skrzydeł. Do gniazd trafiają nawet padalce (młode, wielkości dżdżownicy) larwy, owady. Pisklaki raczej nie są wybredne, a na pewno żarłoczne. Ostatnio widziałem zmykającego w trawę małego padalca bez ogona. Najwyraźniej w ramach samoobrony będąc już w ptasim dziobie odrzucił własny ogon i spadł na ziemię. Niewykluczone więc, że znalazł się też jakiś amator na żmiję …

Ponieważ gadzina była nietypowo ubarwiona i miała również nietypowy deseń na grzbiecie (zygzak), przyglądałem jej się dokładnie. Żmiję czasami można pomylić z rzadkim i zupełnie niegroźnym wężem – gniewoszem plamistym. U żmii z wyraźnie trójkątnej głowy wychodzi jedna centralna linia deseniu (widoczna na zdjęciu), a u gniewosza (głowa bardziej obła, bez wyraźnego kształtu trójkąta) ciemny deseń na głowie rozdziela się na dwie linie. Jeżeli spotkacie w lesie gada, warto mu się przyjrzeć.