Złoty pociąg ciągnie ludzi w las

Od wielu już dni we wszystkich mediach kłębią się wiadomości o pociągu pełnym złota. Kłębią się jak dym z parowozu, który pociąg wypełniony kosztownościami/ skarbami/archiwaliami wciągnął do wąwozu. Co chwilę inna sensacyjna wiadomość pojawia się w telewizji, prasie czy w internetowych newsach. Z cała pewnością można poprzez to zdarzenie docenić powiedzenie, że media są władzą, że media kształtują ludzką świadomość, że media mogą wszystko…
08.09.2015

Od wielu już dni we wszystkich mediach kłębią się wiadomości o pociągu pełnym złota. Kłębią się jak dym z parowozu, który pociąg wypełniony kosztownościami/ skarbami/archiwaliami wciągnął do wąwozu. Co chwilę inna sensacyjna wiadomość pojawia się w telewizji, prasie czy w internetowych newsach. Z cała pewnością można poprzez to zdarzenie docenić powiedzenie, że media są władzą, że media kształtują ludzką świadomość, że media mogą wszystko…

W ślad za tymi doniesieniami w całej Polsce szeroką fala rozlała się epidemia gorączki złota. Bo skoro udało się znaleźć pociąg pełen skarbów, to może uda się odkryć choć jakąś skrzynkę, garnek, złoty pierścionek?

Obserwuję teraz zamiast wysypu grzybów wysyp poszukiwaczy w lasach, choć nie tylko w lasach. W jednej ręce piszczałka, czyli wykrywacz metalu, w drugim szpadelek, a w głowie gorączka złota. Przemykają pośród leśnego podszytu, ale także przeszukują pola, plaże, okolice opuszczonych domostw, pobocza dróg gruntowych. Bo skoro ktoś znalazł cały pociąg, to może choć jakaś obrączka, pierścionek ze złotego kruszcu się trafi?

Rozmawiałem niedawno z jednym z poszukiwaczy, który opowiadał pełen emocji, że ktoś znalazł na polu pierścionek. „Bo przecież jak ludzie grzebią w ziemi to zawsze coś zgubią…” Przypomniało się mi jak wiele lat temu, krótko po ślubie, zgubiłem ślubną obrączkę. Odtwarzałem sobie wtedy w myślach cały dzień, szukałem w myślach, a potem na placu, gdzie tego dnia kupowałem paszę dla kur. Bo podejrzewałem, że właśnie tam mogłem ją zgubić. Pamiętam to uczucie przygnębienia, smutku i poczucie straty czegoś ważnego, cennego nie tylko ze względu na koszt kilku gramów złota. Znalazłem swoją obrączkę na tym „geesowskim” placu późnym popołudniem, gdy już zapadał zmierzch. Jak bardzo ucieszyłem się, gdy znowu nałożyłem ją na palec!

Czy dziś, gdy jakiś poszukiwacz na polu, w lesie czy przy drodze znajdzie złoty pierścionek lub obrączkę cieszy się tak samo? Czy wzbogacenie się kosztem czyjegoś nieszczęścia, smutku, przygnębienia może cieszyć? Nie chciałbym, aby po moim polu, gdzie pracowała moja babcia i mama, gdzie może zsunął się im z palca pierścionek lub zerwał łańcuszek, łaził jakiś facet z wykrywaczem i szukał szczęścia w czyimś nieszczęściu…

Po lesie także chodzą ludzie, którzy zostawiają po sobie takie znaleziska

11963.jpg

Może znaleźli tam obrączkę, sygnet, złoty ząb? Kości zostały, bo kogo obchodzi spokój zmarłych? Liczy się złoto i biznes. To przykre, że ludzie z powodu gorączki złota tracą wszelkie uczucia. Bo medialne sensacje, manipulacja, przekłamania niby podsycając uczucia skutecznie je zabijają. „Skoro inni znaleźli, to i ja mogę”- jakże łatwo znaleźć sobie usprawiedliwienie. Wprawdzie trzeba wydać parę złotych na sprzęt

 11966.jpg

Ale potem potrzeba tylko nieco wolnego czasu, którego niektórzy mają w nadmiarze i fartu, aby znaleźć klucz do szczęścia w postaci upragnionego skarbu. Pod tym słowem kryją się różne znaleziska, bo nie wszystko złoto, co się świeci. Oczywiście zdarzają się pośród poszukiwaczy pasjonaci historii i porządni ludzie, którzy tropią wydarzenia, zapomniane bitwy, odtwarzają losy ludzi. Jak ich jednak rozpoznać i odróżnić od ludzi, którzy chodzą z „piszczałką” ogarnięci wizją wzbogacenia się?

  Dla nich cenne są choćby guziki, odznaczenia nawet nieśmiertelniki. Zajrzyjcie na jakiś serwis aukcyjny:  „Oferuję do sprzedaży oryginalny nieśmiertelnik SS GALIZEN jeden z ostatnich w moim posiadaniu. BARDZO CIEKAWY I RZADKI EKSPONAT KOLEKCJONERSKI”- cena 300 zł. Albo inne ogłoszenie okraszone fotką zestawu z pognieciona wojskową manierką, lornetką bez szkieł i garścią guzików i blaszek: „Witam przedstawiam taki zestaw jak na foto jesli komuś sie przyda to zapraszam mi to niepoczebne i nieznam sie natym” Cena 120 zł. Pisownia ogłoszenia- oryginalna…

 

Są zatem w naszych ziemiach rozmaite znaleziska, do których wiedzie poszukiwaczy gorączka złota podsycana medialnymi doniesieniami. Czasem także poszukiwacze znajdują tam takie „skarby”, które choć nie złote, ale  także mogą zaświecić człowiekowi  

11964.jpg

Mogą jednak zaświecić nie złotem ale błyskiem wybuchu, bo już nieraz zdarzało się, że ktoś ciekawski lub skuszony wizją dobrej ceny metali kolorowych w punkcie skupu majstrował przy takim znalezisku. Policjanci pilnowali tego dwa dni, zanim granaty zabrali saperzy. W krótkim czasie znowu natrafiłem w lesie na kolejne znalezisko poszukiwacza

11965.jpg

Znowu policjanci i saperzy zajmą się skarbem. W lasach wciąż pełno jest wykopanych dołków, dołów, wygrzebanych blach, konserw czy drutów.

11967.jpg

 W sieci pełno „mądrych porad” jak uniknąć spotkania z leśnikiem… Choć leśnicy najczęściej pochłonięci ogromem innych obowiązków nie mają możliwości upilnować lasu przed inwazją gorączki złota. Ale media nie donoszą o obowiązkach leśników, o tym, co dzieje się w przyrodzie, bo mają ciekawsze informacje „do sprzedania”.

Zatem ja, leśniczy Jarek donoszę Wam, że w lubuskich lasach zakwitły już pięknie wrzosy

11968.jpg

Przyroda po fali upałów i suszy zasnuwa się mgiełkami wczesnojesiennych poranków. Ptaki umilkły i wiele z nich zbiera się już do odlotu. Bociany białe zniknęły już  z gniazd, a ja widziałem niedawno bociana czarnego, który krążył nad lasem i wijącą się malowniczo rzeką Obrą. Wyglądał tak,   jakby żegnał się z bezmiarem pszczewskich lasów.

11969.jpg

 A może spoglądał z góry z dezaprobatą na chciwych ludzi ogarniętych gorączką złota, którzy nie wiedzą co to szacunek dla piękna przyrody i uczuć ludzkich?

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl