Zima, ach to ty

Zima, która w pszczewskich lasach rozpanoszyła się w pierwszą noc nowego, 2016 roku trwa na dobre. Choć jest zmienną, nieodgadnioną i zaskakującą, jak na kobietę przystało. Raz mrozi suchym mrozem, potem zasypuje białym puchem, który za chwilę topi się i na powrót marznie w śliskie tafle. Bo chyba zima, szczególnie obserwowana w lesie jest kobietą?
11.01.2016

Zima, która w pszczewskich lasach rozpanoszyła się w pierwszą noc nowego, 2016 roku trwa na dobre. Choć jest zmienną, nieodgadnioną i zaskakującą, jak na kobietę przystało. Raz mrozi suchym mrozem, potem zasypuje białym puchem, który za chwilę topi się i na powrót marznie w śliskie tafle. Bo chyba zima, szczególnie obserwowana w lesie jest kobietą?

W mojej ocenie z pewnością tak. I myślę o niej jak Grechuta, który śpiewa niby o wiośnie ale jakże ciepło w tym utworze zwraca się do zimy:

Stoję w oknie, wypatruję nagle dzwonek u mych drzwi 
Zima, zima wchodźże szybciej, ogrzej się na parę chwil 

 

 Właśnie dziś sobie rozmyślałem o kobiecości zimy, gdy czekałem na kolejny samochód, który jechał do mnie po odbiór drewna. Łudziłem się, że po bardzo pracowitym roku choć początkiem stycznia będę miał nieco więcej czasu na różne prace leśne i biurowe, nieustannie przekładane, odkładane choć nie zapomniane, oj nie, nie. Wszystkie prace z 2015 roku zakończone, umowa z nowym zakładem usług leśnych wyłonionym w przetargu jeszcze nie podpisana – idealna pora na sprawy drobne choć ważne. Ale przecież w lesie stoją stosy wałków, leżą dłużyce w mygłach- to jak mogę mieć czas na sprawy drobne? Skoro 4 stycznia „urealniłem” rejestrator leśniczego na rok 2016 i „załadowałem” nowe pozycje planów na bieżący rok, w tym także pozycję planu zatytułowaną „wywóz drewna”, to natychmiast rozdzwonili się kierowcy. Już 5 stycznia od rana „ładowała się papierówka 2,40”. Co z tego, że zima i śnieg?

Nie ma czasu aby stać w oknie i po poetycku wypatrywać zimy. Trzeba wstać rano i odśnieżyć drogę do kancelarii interesantom,  których także nie brakuje. A z ulicy do drzwi leśniczówki jest kawałek:

12233.jpg

 

Dobrze, że pomaga mi podleśniczy Irek, który także mieszka w tym samym budynku. Potem trzeba „jechać” z szuflą w drugą stronę, mając w uszach znaną wszystkim pieśń A. Rosiewicza „ wstawaj Zenek, śnieg na dworze”, aby odgarnąć biały puch i wyjechać z garażu. Bo wyjechać trzeba, gdyż dzwonią po drewno S2A, S2B czy po dłużyce. Co tam zima? Leśniczy musi być wciąż w lesie i wciąż jest tam potrzebny.

Dziś z kolei kokietka zima zaskoczyła wszystkim zręcznie przygotowanym lodowiskiem. Wczoraj wieczorem kropił deszcz i sporo śniegowych płacht zmieniło się w brudnobiałe szmatki. Rano jednak ledwo dotarłem do klamki samochodu, mniej lub bardziej kontrolując ślizg na butach w kierunku zbliżonym do garażu. Pomimo dobrych opon i napędu na cztery koła, nie używając zupełnie pedału hamulca i tak musiałem nieźle majtać kierownicą, aby dotrzeć do spragnionego papierówki samochodu pana Leszka.

Stał w umówionym miejscu i choć było jeszcze zupełnie ciemno odczepiał przyczepę od ciężarówki, a ja odpalałem rejestrator i wystawiałem kwit wywozowy sporo przed 7 rano.

Za chwilę dzwonił już pan Arek, który jechał po papierówkę sortowaną S2b i kolejny kierowca zainteresowany dłużycą do tartaku. Razem pięć samochodów w różnych zakątkach leśnictwa, a w międzyczasie telefony klientów zainteresowanych zakupem opału ( to plan na jutro) i kilka spraw drobnych choć ważnych: sprawozdanie z nadzoru nad lasami niepaństwowymi, mapka trzebieży zaplanowanych na bieżący rok, zestawienie pasów przeciwpożarowych typu A, analizy intensywności wykonania zabiegów, plan zrębów do szacunków brakarskich za które już należy się zabrać itd.

Z pola spoglądały na mnie sarny, zgorszone pewnie według nich zbędnym pośpiechem:

12234.jpg

 

Ale nie, nie po to zima jest kobietą, aby nie poświęcić jej choć chwili. Nie po to chyba każdy leśnik ma duszę romantyka, aby choć nieco nie zachwycić się zimą w lesie. Bo zima jest piękna, subtelna i mądra- jak to kobieta i należy poświecić jej choć nieco uwagi oraz zachwytu.

Choć zimą trzeba szuflować śnieg, ślizgać się na zblokowanych kołach samochodu (pomimo, że z terenowym bieżnikiem)  i podeszwach butów ( z równie terenowym bieżnikiem) po złośliwie schowanych pod śniegiem korzeniach i gałęziach… Pomiędzy 6 i 7 sprawą drobną choć ważną oraz samochodem 3 a 4, zatrzymałem auto i ruszyłem pieszo w las.

Spotkałem sporą chmarę jeleni, przemknął rudy lis, a czarny kos przyglądał się mi chwilę a potem rozkrzyczał po swojemu:

12235.jpg

 

Potem spojrzałem w oczy sarnie, która obserwowała mnie spod nawisu sosnowych gałęzi:

12236.jpg

 

Zajrzałem do starego boru sosnowego, gdzie blisko 150 letnie sosny mają pięknie tafelkowane pnie

12237.jpg

 

Takie tafelki na korze mają tylko stare, ponad 100 letnie sosny. Jak na zamówienie na króciuteńką chwilę zaświeciło słońce:

12238.jpg

 

I było tak jak pisał Stachura dawno temu w Siekierezadzie:

Było jakoś tak niesamowicie uroczyście. Fantastycznie solennie. Chwila, chwila i miejsce, chwila, miejsce i czas były na złożenie jakiegoś przyrzeczenia. Co też uczyniłem…

Bo szczególnie zimą dobrze jest zachwycić się ciszą lasu, majestatem starych drzew

12240.jpg

 

 Koniecznie trzeba zatrzymać na chwilę zasłuchanym w siebie. Przecież to początek roku i czas noworocznych przyrzeczeń. Należy przyrzekać sobie, a nie komuś i cieszyć kontaktem z zimowym lasem. Zima, zima, ach to ty…

Przypomniało się mi uwielbienie natury płynące z wiersza Stachury „Gloria”:

Chwała wam ptaszki śpiewające 
Chwała wam ryby pluskające 
Chwała wam zające na łące 
Zakochane w biedronce 

Chwała wam: zimy, wiosny, lata i jesienie 
Chwała temu co bez gniewu idzie 
Poprzez śniegi, deszcze, blaski oraz cienie 
W piersi pod koszulą - całe jego mienie 
Gloria! Gloria! Gloria!

Zadzwonił jednak telefon i przerwał króciutką przerwę poetycką. Trzeba było pędzić do kolejnych obowiązków. Spojrzałem tylko szybko na taflę zamarzniętego jeziora Cegielnianego:

12239.jpg

 

Latem rozłoży się tu obóz harcerski i druhowie ze Zbąszynka będą się chlapać w czystej wodzie, łowić ryby oraz spoglądać z podziwem na pokryte taflami kory pnie starych sosen tak jak ja teraz. Choć zimą, pomimo, że jest zimno to jest tu bardziej dostojnie, elegancko, wyjątkowo. To jest właśnie ten fenomen lasu i natury. Bo w przyrodzie wszystko jest potrzebne, nawet pozornie nieprzyjazna ludziom zima. Potwierdza to także stare, ludowe przysłowie:

I wiosna by tak nie smakowała, gdyby przedtem zimy nie było

Zachwycajmy się naszą, zmienną, tylko pozornie zimną ale po kobiecemu atrakcyjną zimą. Zapewniam Was też, że warto przystanąć właśnie w zimowym lesie, na początku roku nad własnymi myślami.

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl