Z nowym rokiem nowym krokiem
Tak mawiał mój dawny sąsiad, emerytowany leśnik, bardzo sympatyczny Tadeusz Bąk. Podobno z początkiem każdego roku warto coś zmienić. W moim przypadku będzie to pisanie „Bloga leśniczego”. To dla mnie nowe wyzwanie i ambitne zadanie, które co gorsza, sam sobie wyznaczyłem.
Rozkład każdego dnia w tygodniu mam dość szczelnie wypełniony. Obowiązki leśniczego zajmują zwykle dużo więcej niż 40 godzin tygodniowo. Czasami sam się sobie przyglądam ze strachem, czy nie staję się pracoholikiem. Ale chyba nie jest tak źle, skoro zawsze znajduję czas dla żony, jestem w temacie (mam nadzieję, że wszystkich) spraw moich, już, niestety, dorosłych córek. Często spotykam się z przyjaciółmi, bo człowiek to zwierzę stadne. Mam wiele różnorodnych zainteresowań, stad jestem raczej aktywnym facetem. Intensywnie pracuję zawodowo, a także społecznie.
Wciąż jednak powtarzam, że przede wszystkim jestem leśniczym. Jest to mój wymarzony zawód oraz stanowisko, które choć trudne i odpowiedzialne, jest dla mnie wciąż źródłem wielkiej satysfakcji. Choć stresów, problemów, przeciwności losu oraz ludzkiej głupoty doświadczam jako leśniczy także niemało… Pracuję od ponad 26 lat w tym samym nadleśnictwie, na pograniczu Ziemi Lubuskiej oraz Wielkopolski, w zasięgu administracyjnym Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinie.
Leśnikiem chciałem zostać „od zawsze”. Pewnie to kwestia genów, bo mój ojciec zaraz po II wojnie, po ukończeniu szkoły dla leśniczych w Ochli pod Zieloną Górą, został leśniczym na Ziemiach Odzyskanych. Odkąd sięgam pamięcią, wspominam wieczory w rodzinnym domu, gdy słuchałem z zapartym tchem opowieści o jeleniach i zajączkach, papierówce i drwalach, polowaniach i rykowiskach. Pewnie dlatego inaczej, bo po swojemu, znam las i rozumiem Naturę.
Chętnie dzielę się swoją wiedzą, z każdym kto chce słuchać. Lubię kontakty z ludźmi, chętnie z nimi rozmawiam. Szczególnie z ludźmi lasu… Dużo czytam , zbieram wszelkie informacje o swoim regionie. Mieszkam tu od urodzenia i chcę wiedzieć jak najwięcej o „małej ojczyźnie”. Ziemia Lubuska to najbardziej zalesiony region kraju. To także wielonarodowy, wielokulturowy tygiel, gdzie mieszkają ludzie: tutejsi – czyli autochtoni, repatrianci zza Buga, Kresowiacy, Poznaniacy oraz tacy, którzy trafili tu w ramach Akcji „Wisła”.
Jestem już pełnoletnim leśniczym, bo od 18 lat prowadzę obecne leśnictwo. Gospodarzę na blisko 2200 ha lasów Skarbu Państwa, nadzoruję dodatkowo kilkaset hektarów prywatnych lasów i pozyskuję co roku około 10 tysięcy metrów sześciennych drewna. Większość leśnictwa leży w parku krajobrazowym. „Moje” lasy dotykają drzewami do 12 jezior i rzeki. Leśniczówka znajduje się na skraju ciekawej miejscowości, dawnego miasta, którego udokumentowana historia sięga VIII-IX wieku. Została zbudowana na wysokim brzegu jeziora, naprzeciw półwyspu, owianego legendami i o ciekawej historii.
Przez 3,5 roku leśniczy Tadek opowiadał w swoim blogu o mazurskich lasach oraz o przygodach mazurskiego leśniczego i jego bliskich. Z zainteresowaniem czytałem jego ciekawe opowieści i zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo mu dorównać, kontynuując „Blog leśniczego”. Mam nadzieje, że nie będziecie się nudzić. Razem ze mną poznacie bliżej lubuskie lasy, tutejsze rośliny i zwierzęta, historię Ziem Odzyskanych oraz ludzi tu mieszkających. Uparcie powtarzam, że ludzie to największe bogactwo każdego regionu. A wśród tych ludzi, pośród lasów, jezior i zwierząt, ciekawe, barwne i urozmaicone życie wiedzie leśniczy Jarek i jego rodzina. Niebawem poznamy się bliżej. Odwiedzajcie, proszę, systematycznie „Blog leśniczego Jarka”.