Wyjazd harcerzy ze Zbąszynka oznacza schyłek lata

Dziś odbierałem teren od harcerzy, którzy definitywnie zwinęli obóz nad jeziorem Cegielnianym. Kiedy żurawie, po przerwie związanej z wychowywaniem młodych znowu krzyczą zza jeziora rankiem i o zachodzie słońca, gdy zamiast bąków w trzcinach huczą kombajny na polach, no i gdy żegnam harcerzy – to wszystko wieści schyłek lata. Pomimo upałów bliskich 30 stopni, okropnego kurzu i mocno obleganej plaży nad jeziorem Szarcz, lato minęło już półmetek. A zupełnie niedawno, bo 28 czerwca rozpoczynał się obóz i uzgadnialiśmy z komendantem Zbyszkiem Buśko zasady organizacji całą logistykę związaną z obozem.
24.07.2013

Dziś odbierałem teren od harcerzy, którzy definitywnie zwinęli obóz nad jeziorem Cegielnianym. Kiedy żurawie, po przerwie związanej z wychowywaniem młodych znowu krzyczą zza jeziora rankiem i o zachodzie słońca, gdy zamiast bąków w trzcinach huczą kombajny na polach, no i gdy żegnam harcerzy – to wszystko wieści schyłek lata. Pomimo upałów bliskich 30 stopni, okropnego kurzu i mocno obleganej plaży nad jeziorem Szarcz, lato minęło już półmetek. A zupełnie niedawno, bo 28 czerwca rozpoczynał się obóz i uzgadnialiśmy z komendantem Zbyszkiem Buśko zasady organizacji całą logistykę związaną z obozem.

Bo to wcale nie takie proste pogodzić życzenia dzieci i młodzieży, warunki narzucone przez Sanepid, Kuratorium Oświaty, wszelkie inspekcje i służby  z wymogami ochrony przyrody. Z lasu należy jak najpełniej korzystać, ale bez szkody dla niego.  To miejsce na terenie leśnictwa Pszczew , gdzie harcerze ze Zbąszynka rozbijają obóz od lat 70 XX wieku znajduje się wciąż w tym samym lesie. Bór nad jeziorem Cegielnianym w oddziale 106 b ma już 147 lat, ma się jednak dobrze i towarzystwo harcerzy całkiem fajnie  mu służy. Niby zupełnie niedawno pojawiła się kadra, która pracowicie rozbijała namioty dla ponad setki uczestników:

6988.jpg

Nad brzegiem jeziora staje rząd harcerskich „lokali:

6989.jpg

Uczestnicy obozu świetnie uczyli się tam kontaktu z naturą, życia w grupie i zdobywali rozmaite sprawności. Dziś została tam już tylko żółta trawa, która niebawem zazieleni się i samotny kran, który jutro też zdemontuje hydraulik z pszczewskiego ZUK-u:

6990.jpg

Kadra obozu jeszcze w ubiegłym tygodniu wspominała dawne dzieje i komendant Zbyszek snuł opowieści jak to dawniejsze obozy  w Pszczewie były obozami międzynarodowymi. Przyjeżdżali pionierzy z byłych już krajów: ZSRR, Czechosłowacji i z NRD ( może już nie wszyscy odszyfrują te skróty?)  W 1992 roku była również Polonia z Kanady i nad jeziorem Cegielnianym widać było kapelusze skautów.

Sam także na tradycyjnym spotkaniu z obozową kadrą wspominałem ciekawe czasy, gdy odrodzone po przemianach Okrągłego Stołu harcerstwo borykało się w wielkimi problemami organizacyjnymi i finasowymi. Owczesną kadrę, która rozbijała obóz i wyciągała sprzęt i namioty z wagonu kolejowego, który latami służy za magazyn, przywoził ze Zbąszynka niezapomniany „Dziadek” nyską ( kto dziś wie co to za samochód- nyska?), która na co dzień służyła w zakładzie pogrzebowym… Mam nawet takie archiwalne zdjęcie przy tej nysce!

Jednak ani wtedy, ani dziś nikt na obozie się nie nudzi! Kadra instruktorów prowadzi różne ciekawe zajęcia:

6991.jpg

Młodzież, po okresie małej popularności harcerstwa znów coraz chętniej garnie się do niego, choć uczestnicy obozu to nie tylko harcerze i zuchy. Jednak wielu z nich po obozie deklaruje przestrzeganie prawa harcerskiego i po jakim czasie dumnie paraduje z krzyżem i lilijką…

Dla wielu z nich to szansa poznania innych wartości  i ciekawa przygoda, zupełnie różna od tych wirtualnych i pozbawionych towarzystwa innych druhów zabaw z „komórką” i komputerem:

6992.jpg

 Bo przecież harcerstwo to nie tylko musztra i mundurek. Obozowicze jednak chętnie poddają się rygorom, pełnią nocne warty, gdzie po pierwszych strachach spowodowanych odzywającym się puszczykiem, tupiącym jeżem czy chrumkającym dzikiem, nabierają pewności siebie i czują się ważni. Odbywają się różne gry i zabawy uczące działania w grupie oraz biegi harcerskie, gdzie kładzie się nacisk na rozwijanie umiejętności oraz zdolności zdobytych w  szkole.

Harcerze korzystają też chętnie z przygotowanej przeze mnie ścieżki przyrodniczo- historycznej oraz doskonale poznają przyrodę i okolicznych mieszkańców lasów, pól i jeziora. Uczą się też zasad korzystania z lasu, wiedzą np., że nie wszędzie w lesie można biwakować, rozpalać ognisko itd. Wiedzą, że nie należy kaleczyć drzew, śmiecić i wydzierać się niepotrzebnie…

Jak mają ochotę coś zmalować to najlepiej malować po sobie:

6993.jpg

Chętnie słuchają porad kadry i nawet sam komendant zawsze służy radą i pomocą:

6994.jpg

Dziś zniknął ostatni namiot, a wcześniej zdemontowano też sanitariaty, umywalnię i kuchnię:

6995.jpg

Obóz nie zostaje rozbity ot tak sobie, w obojętnie w jakim miejscu lasu. Teren musi być należycie przygotowany do tej funkcji, zabezpieczone sprawy wodno-ściekowe, wywozu śmieci oraz przygotowane bezpieczne miejsce na ognisko.  Warunki korzystania z lasu precyzyjnie określa umowa z nadleśnictwem, a obecność obozu choć przysparza mi, jak każdemu leśniczemu dodatkowych obowiązków nie jest uciążliwa. Harcerze przecież pomagają chronić las, bo inaczej gdzie przyjadą na obóz? 

 Zagląda tam także Straż Leśna, szczególnie gdy zdarzy się wieczorna lub nocna służba. Staramy się jak najlepiej pomagać harcerzom. Las ma przecież także turystyczne i rekreacyjne funkcje, a obóz harcerski świetnie je realizuje. Jest tam jednak określony przez nas, leśników ład, a na zakończenie dokładnie sprawdzam teren byłego już  obozu, a potem spisuję z przedstawicielem Hufca Babimojsko- Sulechowskiego Związku Drużyn protokół przejęcia terenu. Pojechałem wieczorem na wycieczkę rowerową nad jezioro Cegielniane i jakoś smutno tam bez namiotów. No cóż, skoro już po obozie, to lato ma z górki…

Czuj, czuj, czuwaj!

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl