Wokół jesiennej leśniczówki
Mój urlop zmierza ku końcowi i w poniedziałek wracam do pracy. Pomiędzy zajęciami z drewnem opałowym i zrywaniem owoców w sadzie wyskoczyłem na chwilę do lasu, aby sprawdzić czy jest tak, jak pisała „Lilka”, czyli Maria Pawlikowska –Jasnorzewska: Nie widziałam Cię już od miesiąca. I nic. Jestem może bledsza, Trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca, Lecz widać można żyć bez powietrza.
Lubię ten wiersz, bo dodatkowo miło kojarzy się mi ze ścieżką dźwiękową bardzo interesującego filmu „Mała Moskwa”… No ja na tak długo nigdy nie rozstaję się z lasem, ale wiem też, że nie można żyć bez powietrza… Dlatego choć na chwilę oderwałem się od zajęć koło leśniczówki i zagłębiłem się w bory. Zajrzałem na zręby, gdzie rozdrobniono już gałęzie:
Ułożyłem sobie w głowie koncepcję jak najlepiej zabrać się za jesienne przygotowanie gleby do wiosennych odnowień. Niebawem będzie tu pachniało świeżo wzruszoną ziemią:
Przy okazji rozglądałem się za grzybami. Niestety, nadal bardzo kiepsko. Widziałem parę czerwonych muchomorów, jakieś rachityczne kurki i 4 kanie o wysuszonych blaszkach. Blada sprawa w tym roku… Nie ma już widoków na porządny wysyp. A przecież wokół, w okolicznych lasach w najbliższe dni będą imprezy związane z grzybami! Do Pszczewa, na ośrodek Karina zjeżdżają się swoimi pięknymi maszynami harleyowcy zrzeszeni w klubie West Side Chapter na tradycyjną imprezę:
Właściciele ośrodka Renata i Grzegorz:
zapraszają kolegów z klubu do malowniczo położonego obiektu nad jeziorem Szarcz:
Pewnie będzie sympatycznie i powędrują nieco po naszych lasach, pozostawiając swoje wspaniałe maszyny na Karinie, ale grzybów raczej nie nazbierają...
W sobotę w maleńkim wielkopolskim Mierzynie koło Międzychodu, w Puszczy Noteckiej rozpoczyna się już po raz dwunasty Święto Podgrzybka. To znakomita promocja uroków tego ciekawego zakątka naszego kraju. Puszcza Notecka to jedyny w kraju tak duży, dziki, mało zaludniony kompleks borów sosnowych, położonych w widłach Noteci i Warty. Obejmuje obszar 122 tys.ha lasów państwowych i 7 tys. lasów prywatnych. Puszcza to siedem nadleśnictw: Karwin, Krucz, Międzychód, Oborniki, Potrzebowice, Sieraków i Wronki wchodzących w skład 3 Regionalnych Dyrekcji LP w Pile, Poznaniu i Szczecinie. Zobaczcie ile się będzie działo:
Kto może niech jedzie w sobotę do Mierzyna, bo to prawdziwe święto Puszczy i puszczańskich leśników. Szczególnie zaangażowani w organizację święta, a szczególnie gimnazjady sa leśniczki i lesnicy z Nadleśnictwa Międzychód.
Las nabiera już kolorów jesieni:
Jaka szkoda, że nie dokładają się do tego barwne koźlarze, rydze i borowiki.
Gdy wróciłem do leśniczówki zbliżał się już wieczór. Nad jeziorem rodzina łabędzi zajęta była kolacją. Rodzice opiekują się czterema młodymi, z których trzy są szare, a jeden biały. Samiec podpłynął do mnie i syczał ostrzegawczo:
Pamiętacie jak kiedyś potraktował mojego Amigo? Nie przeszkadzałem im zbytnio w przeszukiwaniu brzegu jeziora, bo młodzież musi szybko rosnąć. Widzicie w tle łódkę?
To wędkuje mój wieloletni współpracownik, drwal Czesiek, uczestnik wielu zawodów drwali i mistrz w montażu pilarki na czas:
Jest także świetnym wędkarzem i ma na swoim koncie taaakie ryby. Choć wielu wędkarzy mówi, że w czasie pełni ryby nie biorą… Bo nad moim sadem pojawił się okrąglutki księżyc:
Dawniej mówiono, że wrześniowa pełnia to pełnia żniwiarzy. Po zachodzie słońca księżyc w pełni doskonale oświetlał pola i mogli dłużej pracować przy zbieraniu plonów. Ale to było dawno, bo dziś we wrześniu już pola puste i nawet po dożynkach zostały tylko wspomnienia.
W ostatnich blaskach słońca obejrzałem krzewy pigwowca rosnące przy leśniczówce:
Już niebawem trzeba obrywać aromatyczne owoce i będzie z nich zdrowy, smakowity sok do zimowej herbaty oraz oczywiście doskonała nalewka. Warto przed zasypaniem cukrem owoce lekko zblanszować, czyli bardzo delikatnie podsmażyć na patelni. Sok i nalewka mają wtedy inny, głęboki smak. Tak mi poradził kiedyś leśniczy Józek ze Złotego Stoku i to bardzo dobra rada. Zasypujemy owoce cukrem na noc, rano zlewamy nieco soku, bo jest doskonały do herbaty, a resztę zalewamy wódką 40%, a za dzień lub dwa dodajemy nieco spirytusu. Nalewka musi stać w zupełnej ciemności, bo inaczej utleni się i zmieni cudny, złocisty kolor na brązowy oraz zmieni smak.
Obok żółcią pyszni się złotlin:
W ogrodzie pięknie kwitną ostatnie astry, a na trawniku właśnie złotlin. To ostanie akordy lata. Niebawem już tylko liście będą cieszyć oczy barwami, bo kroczy do nas jesień. Zostały jeszcze tylko trzy dni do niedzieli, a wtedy rozpocznie się astronomiczna jesień. To 265 dzień roku, czyli zostanie nam ostatnie 100 dni 2013 roku. Studniówka jednym słowem! Jak ten czas leci… W niedzielę 22 września dzień będzie trwał 12 godz. 14 min i będzie krótszy od najdłuższego o 4 godz. i 32 min oraz dłuższy od najkrótszego o 4 godz. i 32 min.
Leśniczy Jarek- leśniczy@erys.pl