Wiwat drogowcy

Dziś usłyszałem od przewoźnika historię tak absurdalną, że postanowiłem się nią z wami podzielić. Otóż według relacji mojego porannego rozmówcy, w Olecku jest pewien wiadukt kolejowy, pod którym do niedawna samochód wyładowany drewnem (wysokości zbliżonej do standardowego TIR-a) mieścił się z zapasem około dwudziestu centymetrów.
24.02.2010

Dziś usłyszałem od przewoźnika historię tak absurdalną, że postanowiłem się nią z wami podzielić. Otóż według relacji mojego porannego rozmówcy, w Olecku jest pewien wiadukt kolejowy, pod którym do niedawna samochód wyładowany drewnem (wysokości zbliżonej do standardowego TIR-a) mieścił się z zapasem około dwudziestu centymetrów.

Zdarzył się jednak tragiczny wypadek – jeden z kierowców wożących węgiel jechał ze źle złożoną „łyżką” załadunkową, tym samym przekraczał prześwit wiaduktu. Samochód uderzył o betonowy most w taki sposób, że przewrócił się, a kierowca zginął na miejscu.

Służby drogowe prowadziły później remont pod wiaduktem. Wszyscy byli przekonani, że dzięki temu sytuacja się poprawi. Jednak po ukończeniu prac okazało się, że pod wiaduktem jakby nigdy nic wylano nowy asfalt, dodatkowo podwyższając poziom jezdni o wspomniane wcześniej kluczowe dwadzieścia centymetrów. Żadnych innych zmian. Człowiek zginął, bo prześwit był za mały. A teraz jeszcze go zmniejszono.

Teraz mój przewoźnik przejeżdża tamtędy „na styk”, ledwie mieszcząc się pod wiaduktem. Tak samo robią inni, nie chcąc nadkładać drogi i szukać objazdu. Ale nie wszyscy się mieszczą. Ci, którzy mają za wysokie o te kilka centymetrów samochody muszą jechać naokoło, robiąc jak sądzę dodatkowo około 20-30 kilometrów.

Dodam jeszcze, że w Olecku jest kilka tartaków będących głównymi zakładami pracy w okolicy, a działania drogowców są wprost hamowaniem rozwoju tego rejonu. Ja nie rozumiem, jak można coś poprawiać i osiągnąć tym samym efekt dokładnie przeciwny, ale w przypadku prac drogowych (oraz w paru innych jeszcze dziedzinach) nic mnie już chyba nie jest w stanie zaskoczyć.

Tym samym autorom tej jakże udanej „inwestycji” przyznaję nagrodę BAŁWANA MIESIĄCA. A jeżeli ktoś z czytelników ma do opowiedzenia swoją historię, będącą również opowieścią z krainy absurdu, bardzo proszę o wpis w komentarzach.