Wiosna jest pracowita

W poniedziałek, jak przystało na pierwszy dzień wiosny, dojechały do mnie pierwsze sadzonki. Nie był to obiecany grab, ale dwuletnia sosna do wykonywania poprawek. Grab dojedzie razem z dębem w przyszłym tygodniu, pod warunkiem, że kwatera z dębem odmarznie zupełnie. Skrzyknąłem ekipę „zulusów” aby zadołowali dwulatkę w schronie na sadzonki.
23.03.2011

W poniedziałek, jak przystało na pierwszy dzień wiosny, dojechały do mnie pierwsze sadzonki. Nie był to obiecany grab, ale dwuletnia sosna do wykonywania poprawek. Grab dojedzie razem z dębem w przyszłym tygodniu, pod warunkiem, że kwatera z dębem odmarznie zupełnie. Skrzyknąłem ekipę „zulusów” aby zadołowali dwulatkę w schronie na sadzonki.

a241_zm.jpg

Właśnie kończą wykonanie talerzy, gdzie zostanie ona posadzona. Talerze wykonuje się zwykle  ręcznie, ciężkimi motykami, zdzierając darń na kwadratach około 40 na 40 cm. Najlepiej zrobić to wcześniej, jesienią, dodatkowo spulchniając glebę, ale cóż, zima czasem zaskakuje wszystkich, nie tylko drogowców… Sadzonki dwuletniej sosny są trochę rude od osutki-grzyba atakującego igły, ale zapewne przyjmą się bez problemu i uzupełnią sosenki zjedzone przez sarny i daniele.

Zulusi po zadołowaniu sadzonek wrócili do wykonywania talerzy i budowy ogrodzeń. Tej wiosny mam do wykonania 6800 mb płotów. Inna ekipa wykonuje melioracje agrotechniczne na tegorocznym zrębie. Wycina podszyt i cieńsze drzewka. Z cienkich dębów i akacji powstają trzymetrowe słupki do ogrodzeń. Potrzebuję ich ok. 1600 sztuk.

zm.jpg

 

 Trwają też prace w trzebieżach. Na mocno pagórkowatym fragmencie lasu wyznaczyłem działkę zrębową, gdzie będzie zastosowana rębnia II- przerębowa. To siedlisko chronione w sieci Natura 2000. Usuwam tam na razie akacje. Zrywkarz nie ma tam łatwej pracy.

a244_zm.jpg

 

Codziennie miałem po 3 samochody wywożące papierówkę. Zapas drewna w leśnictwie mocno stopniał. Zależy mi bardzo na sprzedaży papierówki olchowej, której mam około 80 m3. Trzeba ją szybko sprzedać, bo jak zaczną się cieplejsze dni może zaparzyć się i wtedy mocno traci na wartości. Na razie muszę jednak wyhamować wywóz drewna, bo pojawiła się ekipa naprawiająca i równająca drogi leśne.

a242_zm.jpg

 Trzeba je co jakiś czas doprowadzić do porządku, bo po przejeździe ciężkich pojazdów wywozowych i harwesterów wyglądają mało przyjaźnie, nawet dla terenowego samochodu. Fachowców z walcem i równiarką pilnuje na bieżąco podleśniczy. Lubię „mieć oko” na wszystko, to też do nich zaglądam. Gdy sprawdzałem już poprawiony odcinek drogi zwróciłem uwagę na ptaki podrywające się co chwilę przed samochodem. A to spryciarze! Były to kowaliki, uwijające się przy „plastycznym” błotku, które powstało na drodze po przejeździe ciężkiego walca.

a243_zm.jpg

Zatrzymałem się na chwilę, obserwując ich bieganinę. Kowaliki już teraz zaklepują dla siebie dziuplę, przy pomocy błota i próchna zamieniając ją w warownię z ciasnym wejściem. Czasami zajmują też skrzynki lęgowe lub szczeliny drzew. Zawsze jednak kowalik obmurowuje wejście i murarką zajmuje się głównie samica, pracując nawet przez dwa tygodnie. Nic dziwnego, że sprytne ptaszki wypatrzyły świetny materiał na drodze leśnej i korzystały z niego nie przejmując się zbytnio moją obecnością. Wnętrze drewniano-gliniastej warowni kowalik wyściela łuskami kory sosnowej, raczej nie spotykanymi w innych dziuplach.

Musiałem jednak przerwać obserwacje ornitologiczne, bo przyjechał kolejny samochód po papierówkę, a inna ekipa zulusów miała problem z "rozgryzieniem" granicy zrębu, choć ją wcześniej dokładnie wskazałem. Zrąb jest przy zabudowaniach samotnego gospodarstwa pod lasem. Gospodarz prosił mnie o pozostawienie części akacji na zrębie, bo ma sporą pasiekę.

 Akacjowy miód to także mój przysmak. Ale mam „spółkę” z innym pszczelarzem. On ma pszczoły, a ja akacje wokół leśniczówki… Zmieniłem trochę kształt pozostawionej biogrupy i pozostawiłem dodatkowo kilka grubych akacji. Chłop i jego pszczoły będą miały pociechę, w szczelinach akacjowej kory chętnie robią warownię kowaliki, w dużej dziupli skryje się puszczyk, w mniejszych lęgną się licznie sikory. Same plusy. Zadowolony gospodarz proponował przechowanie ciągnika zrywkowego na swoim podwórzu i zapraszał na kawę, choć wcześniej miałem z nim kłopoty, bo jest bardzo „problemowy”.

Jak widać idea „złotego środka” jest wciąż żywa i warto ją stosować także w lesie. Kawę u gospodarza sobie „odpuściłem”, bo musiałem wydać „opał” sprzedany detalicznie we wtorek. Wiosna leśniczego jest bardzo pracowita, ale bardzo lubię ten czas. Tylko wszędzie widać zwały śmieci. Potem znikną w bujnej trawie, ale teraz strasznie szpecą piękno wiosny.

a266_zm.jpg

 W przyrodzie wszędzie widać i słychać pośpiech. Warto to zauważyć, aby nie pomyśleć, że tylko leśniczy wiosną się wciąż śpieszy. Ptaki uwijają się już przy budowie gniazd, spotykam już zgodne pary. Nawet „pani traczowa” z mojego jeziora dokonała wyboru i pływa w parze ze ślicznym, czarno-białym towarzyszem.

 Jutro rano wyjeżdżam do Jedlni k. Radomia na Zjazd Krajowy Związku Leśników Polskich. Z całej Polski zjeżdża się ponad setka leśników. Będzie pewnie burzliwie, bo problemów nigdzie nie brakuje. Od poniedziałku zaczynam prace odnowieniowe, a rano „silną grupą” będziemy ścinać pochylone drzewa, wiszące nad szosą. Pamiętacie Grechutę i  „Wiosna, wiosna… ach to Ty…”?

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl