Wietrzysko dmuchnęło solidnie
Wczoraj po południu zachmurzyło się potężnie i lunął deszcz, który przeszedł potem w grad. Wiatr rozdmuchał się okropny i giął drzewa do ziemi. Wokół leśniczówki jest wiele starych drzew i podmuchy wichury targały nimi strasznie. Dookoła słychać było ryk wiatru, szum wzburzonego jeziora, trzask łamiących się gałęzi, a za chwilę dźwięk strażackiej syreny. Zapanowały ciemności, bo jak to się mówi na wsi: „zabrało prąd”. Na szczęście wszystkie drzewa wokół leśniczówki wytrwały i zostały całe. Straciły tylko nieco gałęzi. Jednak kawałek za leśniczówką starą sosnę wicher rozdarł na pół i odłamana część zatarasowała powiatową drogę. Strażacy ją szybko uprzątnęli z drogi i ruszyli dalej. Co chwilę było słychać przemieszczające się strażackie samochody.
Za jakiś czas awaria sieci energetycznej została usunięta i „oddali prąd” ale wciąż do wieczora padał deszcz i dmuchał wiatr, jednak już nie taki gwałtowny.
Dziś rano ruszyłem do lasu sprawdzić efekty wichury. Tuż za Pszczewem zobaczyłem wyłamany i wywrócony fragment sosnowego boru. Wiatr połamał i wywrócił tam kilkadziesiąt sosen
W wielu miejscach widać było szkody w lesie, zarówno w młodszych drzewostanach:
Jak i w starych lasach
Najbardziej ucierpiały stare lasy przy ścianach niedawnych zrębów, bo ich systemy korzeniowe „nie przyzwyczaiły się" do otwartej przestrzeni.
Wichura z ogromną siłą ukręcała przy samej ziemi pnie grubych, starych sosen:
Potężna, blisko „dwu kubiczna” sosna o średnicy około 60 centymetrów została potrzaskana w drzazgi:
Cały dzień kontrolowałem 83 oddziały mojego leśnictwa i szacowałem szkody od wiatru. Podleśniczy Krzysztof z grupą „zulowców” po moich telefonach odblokowywał zatarasowane złomami i wywrotami drogi, które w wielu miejscach rano były nieprzejezdne, a przecież ich stan ma ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa lasu:
Drogi są też niezbędne do wywozu drewna, a dziś rano wyjeżdżała ode mnie „tartaczna akacja”. Jest też pełnia sezonu turystycznego i drogi muszą być w pełni bezpieczne, bo korzystają z nich dzieci z kolonii i obozów, rowerzyści czy różni wędrowcy. Miejscowi także licznie wędrują w las, bo mamy sezon jagodowy, a i kurek można także nazbierać.
Wichura połamała też wiele brzóz i dębów:
Około godziny 14 sytuacja była w miarę opanowana i główne drogi wyglądały już tak:
Wyszacowałem około 250 m3 połamanych i wywróconych drzew, choć to tylko orientacyjny szacunek, bo nie sposób w jeden dzień dokładnie sprawdzić 2200 ha lasu. Jest pełnia wegetacji i w mieszanych lasach z drugim piętrem dęba czy buka trudno wypatrzyć połamane, a szczególnie wywrócone z korzeniami drzewa. To nie aż tak dużo, bo obawiałem się, że wichura narozrabia bardziej. W 2007 toku styczniowy wiatr połamał i wywrócił w moim leśnictwie drzew na ponad 5000 m3 wyrobionego drewna…
Sprawdziłem też ogrodzenia upraw, bo niektóre już dziś udało się naprawić, ale inne wyglądają tak
Przejechałem dziś i przeszedłem wiele kilometrów. Jutro dalszy ciąg… Najważniejsze, że nikt nie ucierpiał, bo całkiem niedawno, w sąsiednim leśnictwie, w trakcie wichury złamane drzewo spadło na namiot i zabrało życie małej dziewczynce. Las szybko „zagoi” niewielkie luki i zastąpi połamane wichurą złomy czy wyrwane z korzeniami wywroty młodszymi osobnikami.
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl