Wielkie smażenie powideł z leśnym akcentem

Dziś korzystając w pełni z niedzieli wybrałem się do niedaleko położonych Mniszek. Znajduje się tam dawny folwark zbudowany w malowniczej dolinie rzeki Kamionki o dużej wartości przyrodniczej. Stanowi ona część Pszczewskiego Parku Krajobrazowego, a w Mniszkach, w obiekcie dawnego folwarku od 2007 roku działa Centrum Edukacji Przyrodniczej i Regionalnej. Dzieje się tu cały rok wiele ciekawych rzeczy. Jednak sztandarową imprezą w Mniszkach jest doroczne Wielkie Smażenie Powideł:
21.09.2014

Dziś korzystając w pełni z niedzieli wybrałem się do niedaleko położonych Mniszek. Znajduje się tam dawny folwark zbudowany w malowniczej dolinie rzeki Kamionki o dużej wartości przyrodniczej. Stanowi ona część Pszczewskiego Parku Krajobrazowego, a w Mniszkach, w obiekcie dawnego folwarku od 2007 roku działa Centrum Edukacji Przyrodniczej i Regionalnej. Dzieje się tu cały rok wiele ciekawych rzeczy. Jednak sztandarową imprezą w Mniszkach jest doroczne Wielkie Smażenie Powideł:

11212.jpg

 

Można tam obserwować proces smażenia powideł, naturalnie kosztować ich wybornego smaku no i zakupić oryginalny produkt:

11213.jpg

 

Z racji tego, że Mniszki znajdują się na pograniczu Wielkopolski i Ziemi Lubuskiej, a z Poznania dzieli je odległość ok 90 km były tam tłumy ludzi. To bardzo sympatyczne, że tak niewielka miejscowość potrafi zostać gospodarzem tak dużej i tez niezwykłej imprezy. Dzieje się tam wiele ciekawego, są wydarzenia artystyczne: tańce, śpiewy, prezentacje. Prowadzący imprezę Jacek Hałasik opowiadał poznańską gwarą wiele zabawnych historii i większość z nich związana była z kuchnią:

11214.jpg

 

Bo mocną stroną tej imprezy jest promowanie tradycyjnej, zdrowej kuchni poznańskiej, opartej na naturalnych składnikach. Wiele z nich pochodzi też z lasu. W sklepie kolonialnym ze zdrowymi produktami można było zobaczyć taką oryginalną makatkę, pochodzącą z jednego z okolicznych gospodarstw:

11215.jpg

 

Możliwość skosztowania ciekawych, skądinąd prostych potraw, jest magnesem przyciągającym do niewielkich Mniszek tłumy ludzi:

11216.jpg

 

W ofercie oprócz powideł, dżemów, powideł i soków z owoców z lasu oraz sadu było wiele ciekawych potraw. Czy wiecie co to szare kluchy, plyndze, szagówki?

Wielkopolanie znani są ze swojego zamiłowania do pyr, bo tak poznaniacy nazywają ziemniaki. Nie dziwi więc fakt, że jedną z najbardziej popularnych potraw w tym regionie są  szagówki. Składają się one głównie z ziemniaków, podobnie jak znane wszędzie kopytka. Nazwa szagówki pochodzi od sposobu krojenia klusek na szagę, czyli na ukos. Od klasycznych kopytek różnią też tym, że są bardziej miękkie.

Szare kluchy poznańskie nazywane również "ćpanymi". Nazwa ta pochodzi od poznańskiego gwarowego słowa „ćpa” czyli rzucać, ponieważ masę ziemniaczaną zrzuca się łyżką do gotującej wody z pokrywki. Dawniej uważano szare kluski za danie dla uboższych warstw społecznych, dzisiaj są one serwowane do nawet wykwintnych drugich dań zamiast ziemniaków. Podawane są jako drugie danie obiadowe – okraszone przetopionym boczkiem wędzonym z cebulką i zasmażaną kwaszoną kapustą. Ulubioną kapustą poznaniaków jest jednak kapusta modra. Podaje się ją np. do pyz ziemniaczanych z sosem, które także robiły furorę w Mniszkach.

Z kolei plyndze to pyszne placki ziemniaczane i do stoiska z nimi, jak i do innych, ustawiały się dłuuuugie kolejki.

Impreza w Mniszkach to także ocalenie od zapomnienia, promowanie i pokazy ginących zawodów. Można było tam zobaczyć: lepienie garnków, kucie żelaza, wyplatanie koszyków, wyrabianie powrozów i sieci rybackich, biżuterii, ozdób ze słomy, koronek, szydełkowanie, wyrób świec, pranie tarką, oddzielanie śmietany od mleka, noszenie siuńdami wody, cięcie rzemyków, robienie masła i pracę pszczelarzy.

Już przy wejściu do folwarku witał wszystkich kataryniarz z małpką siedzącą na oryginalnym instrumencie:

11217.jpg

Nieco dalej spotkałem kowala Janka Iwanowskiego z moich rodzinnych Brójec, który przy pomocy kolegi, też Janka, każdemu chętnemu kuł podkówki z imieniem, oczywiście  przynoszące szczęście:

11218.jpg

Janek, dziś znakomity kowal, kontynuujący tradycje rodzinne, to dawny, wieloletni pracownik leśny. Jednak to nie jedyny leśny akcent w Mniszkach.

 Nadleśnictwo Bolewice, które od dawna współpracuje z CEPiR w Mniszkach na wielu polach, przygotowało stoisko poświęcone żywicowaniu sosny. Żywiczarz to piękny, ciekawy i już w zasadzie zaginiony zawód. Przecież żywicowanie sosen w polskich lasach na skalę gospodarczą zakończono w 1994 roku. Pisałem o tym wcześniej, bo w maju 2012 roku  na blogu tu: http://lesniczowka.blox.pl/2012/05/Zywica-z-naszych-borow.html

Namiot leśników z Bolewic stanął obok stałej wystawy leśno-przyrodniczej funkcjonującej w Mniszkach i wciąż otaczał go tłumek zainteresowanych:

11219.jpg

Specjalista hodowli lasu Jacek, wspierany przez stażystkę odpowiadał na liczne pytania związane z lasem i przeprowadził wiele konkursów dla licznych zainteresowanych osób w różnym wieku:

11220.jpg

Z kolei leśniczy Maurycy przekazywał praktyczną wiedzę o zawodzie żywiczarza, narzędziach używanych do żywicowania i sposobach żywicowania.

11222.jpg

Opowiadał bardzo barwnie, ciekawie i z wielką znajomością rzeczy. Wokół spały założonej na sosnowej kłodzie przywiezionej do Mniszek z bolewickich lasów wciąż stała grupa osób zainteresowanych tajemniczą sztuką żywicowania. Bo oprócz opowieści leśniczego Maurycego i obserwacji pracy autentycznego żywiczarza, który m.in. pokazywał jak prawidłowo zakładać spałę żywiczarską:

11223.jpg

Każdy mógł sam spróbować wykonać nacięcie pod odpowiednim kątem i na dobrą głębokość. Okazało się, że wymaga to sporej siły i wielkiej precyzji, ale pomimo tego już po krótkim czasie spała pokryła się nacięciami:

11224.jpg

Kto spróbował kontaktu z narzędziami żywiczarza i wysłuchał porad leśnika z podziwem spoglądał na ten unikalny zawód. Wiele osób zabrało sobie ze stoiska leśników specjalnie przygotowaną broszurę mojego autorstwa o historii żywicowania. Wsparłem w ten sposób kolegów z sąsiedniego nadleśnictwa, którzy poświęcili  wiele czasu i pracy pod fachowym okiem zastępcy nadleśniczego Grzegorza Roszkowiaka po to, aby ludzie poznali bliżej ginący zawód żywiczarza:

11225.jpg

Z wielką satysfakcją obserwowałem wielkie zainteresowanie zawodem żywiczarza i sympatię z jaką uczestnicy Wielkiego Smażenia Powideł w Mniszkach przyjęli zaangażowanie leśników. A bursztynowa żywica o balsamicznym zapachu okazała się równie atrakcyjna jak pyszne, śliwkowe powidła.

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl