Węgierki, hyćka i pigwowiec w leśniczówce-czyli czym darzy jesień
Polska, złota jesień zadomowiła się już na dobre. Poranne mgły, leżące wokół kolczaste, zielone na zewnątrz oraz połyskujące brązem ze środka puchowych poduch kasztany i szpaki szwargoczące do siebie w sadach, świadczą o tym dobitnie. To czas, kiedy nadchodzi pora na ostatnie zbiory w sadzie oraz lesie. Najlepiej w sobotę, ostatnią sobotę września. Wielu z nas sporo czasu spędza w kuchni, bo jak nie korzystać z darów Pani Jesieni i nie zrobić zimowych zapasów grzybów, owoców, warzyw?
W lesie sójki i wiewiórki robią zapasy różnych nasion oraz grzybów, ukrywając je w różnych zakamarkach. Dziki, lisy, a szczególnie borsuki chętnie korzystają z bogactwa owoców w lesie i w pobliżu lasu, ale one zapasy magazynują… pod skórą. Wiele zwierząt jest teraz łojnych, jak nazywają to w swojej gwarze leśnicy i myśliwi. Łojny zwierz - czyli tłusty, w dobrej kondycji i zdrowy. Bo to co teraz oferują nam jesienią krzewy i drzewa, nie dość, że jest piękne i smaczne, to jeszcze bardzo zdrowe. Nie tylko dla zwierząt, ale także dla nas. Coraz więcej ludzi nie kupuje już słodkich napojów w plastikowych butlach i dżemów, które oprócz cukru nie zawierają zbyt wiele owoców, a gotuje i pasteryzuje kompoty, soki i smaży powidła.
W sobotę słonko przygrzewała pięknie. Na wędkarskiej kładce naprzeciwko okna kuchni leśniczówki wygrzewały się w nim krzyżówki:
Sporą część soboty spędziłem wczoraj na drzewach i zbierałem pewnie już ostatnie węgierki:
Są pyszne, wewnątrz bursztynowożółte i słodkie. Zrywałem je na wysokości równej trzem długościom 4-metrowej drabiny, stąd z racji bliskości słońca są takie znakomite. Można je smażyć i robić powidła, korzystając z takich np. kociołków, żeliwnych lub miedzianych:
Mamy już w leśniczówce słuszny zapas powideł w słoikach. Ale z węgierek można korzystać na przeróżne sposoby. Świetne są „na świeżo” i w naszej kuchni pachniało niedawno knedlami ze śliwkami, polanymi tartą bułką, przyrumienioną na maśle klarowanym, posypanymi leciutko cynamonem i poprószonych pudrowym cukrem. Poezja smaku! Można w tej kategorii także umieścić placek drożdżowy na węgierkach…
Ostatnie węgierki przyniosłem do domu w towarzystwie rumianych jabłek, bo niektóre już powinny trafić do skrzynek i piwnicy.
Kolejne wiszą jeszcze na drzewach, ale już niebawem i na nie przyjdzie pora. Co do węgierek to także super smakują marynowane w zalewie octowej, bo serwuje je często nasza bliska koleżanka Irena, szczególnie w październiku- na imieninach jej męża Janusza. To już niebawem! Mamy dla niego fajny prezent zakupiony w zabytkowej, znanej hali targowej w Budapeszcie. Związany jest z ich „totemem” rodowym, czyli kaczką. Ale na razie, pssst!, tajemnica…
Świetne też są węgierki jako przekąska o korzennym smaku z bakaliami- figami, morelami, orzechami włoskimi i skórką pomarańczową.
Oberwałem już także pięknie dojrzałe aromatyczne owoce pigwowca:
Będzie sok do zimowej herbaty, kandyzowane owoce do ciasta i znakomita nalewka. Ze zdziwieniem zauważyłem, że obok cytrynowych owoców pojawił się też na pędzie pigwowca kwiat:
Czyżby ponowne kwitnienie pigwowca było wróżbą długiej i ciepłej jesieni?
Zachęcam Was gorąco do wyprawy do lasu po owoce czarnego bzu, czyli jak to mówią w wielkopolskich stronach- hyćki. Z kolei w kieleckim czarny bez nazywają je bziną. Naprawdę warto zebrać te zdrowe owoce. Najlepsze są z krzewów rosnących w głębi lasu, nieskażonych „cywilizacją”:
Uzdrawiające właściwości czarnego bzu znane są od najdawniejszych czasów. Nazywano go nawet drzewem życia, jego wycięcie sprowadzało podobno nieszczęście, a uprawiany był praktycznie w każdym ogrodzie. Mimo iż medycy wielokrotnie podchodzą do ziół i roślin leczniczych z dużą rezerwą, czarny bez jest zachwalany i polecany także przez profesjonalistów. Zobaczcie jakie ma piękne owoce:
Każda nieomal część tej rośliny zawiera pierwiastki wspierające nasz organizm. Szczególnie dla osób dbających o dietę i wagę, najważniejszym jednak elementem są owoce czarnego bzu – działają przeciwbólowo, pomagają w odtruwaniu organizmu i delikatnie przeczyszczają. UWAGA! Wszystkie części rośliny są toksyczne. Zawierają glikozyd - sambunigrynę, która jednak całkowicie ginie w czasie gotowania. Szczególnie dużo zawierają jej zielone i niedojrzałe owoce bzu, dlatego warto przygotować sobie teraz sok tylko z pełni dojrzałych owoców, najlepiej zebranych na słonecznym skraju lasu.
Owoce czarnego bzu zawierają witaminy: B1, B2, PP, H, M i C. Nie podjadajmy ich jednak na surowo, bo to nie jest zdrowe! Natomiast przygotowany z nich sok działa napotnie, nieco rozwalniająco, i przeciwskurczowo. Sok należy także stosować podczas chrypki, kataru, kaszlu i gorączki. Ma lekkie działanie moczopędne, wiec zalecany jest także podczas chorób pęcherza lub nerek. Wpływa także korzystnie na drogi oddechowe. Jak nie korzystać z tak doskonałego daru lasu? W spiżarni mamy już sok z kwiatów czarnego bzu i leczniczą nalewkę, teraz pora na sok. Przepis jest bardzo prosty:
Owoce umyć, oczyścić, a potem parować w sokowniku, uzyskując sok o pięknej barwie.
Na 1 litr soku dodać 0,60 dag cukru, sok z jednej cytryny i skórkę z 1/2 cytryny (, wyszorować szczoteczką , sparzyć, otrzeć na tarce). Można też dodać 20ml nalewki z czarnej porzeczki. To także pyszna nalewka, która jest już w mojej spiżarni!
Składniki soku wlej do garnka i zagotuj. Rozlej gotowy wyrób do butelek lub małych słoiczków i pasteryzuj ok. 15 min.
Dawniej soku z owoców używano też do podbarwiania win i farbowania tkanin, szczególnie jedwabiu, a kobiety kolorowały sobie nim brwi i rzęsy. Owoce bzu to także przysmak wielu ptaków, stąd z racji tak wybitnych właściwości krzewy czarnego bzu są chętnie widziane w lesie przez leśników. Często też sadzimy go w remizach, ogniskach biocenotycznych na nowozakładanych uprawach i jako podszyt, pod okapem już istniejącego lasu. Bez ma mnóstwo różnych zastosowań, tak jak i inne owoce, które znajdziecie teraz w lesie i sadzie.
Miałem króciutko pochwalić się tym, co zebrałem w sobotnie popołudnie, a tu wyszła cała opowieść… Bo jesienny las obdarza nas takim bogactwem, że nie można o nich opowiedzieć w skrócie... Miłego tygodnia pośród darów jesieni!
Leśniczy Jarek – leśniczy@erys.pl