W szkole imienia Leśników Lubuskich w Boczowie kształcą umysły i serca

Wczoraj, niedzielnym, wrześniowym wieczorem rozpoczęła się jesień. Przyleciała i owinęła nas szalem chłodu, nostalgii, zasnuła mgiełką. Przyniosła obietnicę długich wieczorów przy książce lub rozmowach, przypomniała o drewnie do kominka i poznaczyła świat swoimi symbolami.
23.09.2013

Wczoraj, niedzielnym, wrześniowym wieczorem rozpoczęła się jesień. Przyleciała i owinęła nas szalem chłodu, nostalgii, zasnuła mgiełką. Przyniosła obietnicę długich wieczorów przy książce lub rozmowach, przypomniała o drewnie do kominka i poznaczyła świat swoimi symbolami.

Objawami polskiej jesieni są kolorowe liście naszych drzew, niebo popisane kluczami wędrujących ptaków, odgłosy misterium rykowiska jeleni oraz… wysypujący się rano z pomarańczowych gimbusów uczniowie. Dzieci biegną do szkoły pomiędzy spadającymi brązowymi kasztanami i szeleszczą coraz obfitszym dywanem opadających z drzew liści. Taszczą tornistry wypełnione książkową wiedzą i są głośne oraz kolorowe jak wędrujące ptaki. W malutkim, lubuskim Boczowie (gmina Torzym, powiat sulęciński) dzieci z ośmiu okolicznych wiosek spieszą co rano do szkoły podstawowej, która ma szczególnego patrona. Od 12 czerwca 2009 roku Szkoła Podstawowa w Boczowie nosi imię Leśników Lubuskich:

7386.jpg

 Jak mówi pani dyrektor Jolanta Mularczyk-Niekrasz: „Edukacja jest jak potężny dąb, dlatego to właśnie drzewo zostało symbolem szkoły. Przyszło nam żyć w najbardziej zalesionym województwie kraju, blisko drzew. W pracy nauczycielskiej przyświeca nam hasło: Kształcimy umysły i serca. Największym naszym kapitałem są przecież ludzie i dlatego bardzo cieszę się, że mamy żywego patrona w osobach lubuskich leśników”.

7387.jpg

 Kiedy w 1945 roku na Ziemie Odzyskane i do Boczowa przybyli repatrianci z Jeziernej (teren obecnej Ukrainy, dawne województwo tarnopolskie) powstała tu polska obwodowa szkoła powszechna. Zajęcia odbywały się w starym budynku, budowanym w 1905 roku, który istnieje do dziś (widać go po prawej stronie fot nr 1). Pierwszym dyrektorem był Tadeusz Krysa, który także przybył tu z Jeziernej z dekretem nauczyciela szkół powszechnych. Organizował od podstaw pierwszą polską szkołę, a także harcerstwo i był dyrektorem do 1958 roku. W czasach istnienia PGR, czyli Państwowych Gospodarstw Rolnych wybudowano nowy budynek szkoły, który stoi obok starego. Nie jest to cicha, wiejska szkółka, gdzie w tym roku do klas 1-6 uczęszcza 122 dzieci. Nie jest zagubiona wśród zieleni, a stoi pośrodku wsi tuż przy bardzo ruchliwej trasie krajowej nr 92,  prowadzącej z Poznania do granicy polsko-niemieckiej. Ruch na niej panuje jak na słynnej zakopiance i tuż obok ażurowego ogrodzenia szkoły przemyka potężny tir za tirem:

7388.jpg

 W skromnie urządzonym gabinecie pani dyrektor nie da się rozmawiać przy otwartym oknie, bo hałas aut zagłusza słowa. Podobnie jest w klasach. Jednak pomimo wielu lat starań, GDDKiA nie chce ustawić przy szkole ekranów dźwiękochłonnych. Na pobliskiej autostradzie A2 jest ich za to wiele, podobnie jak przejść dla zwierząt. Dzieci z Boczowa chroni sygnalizator świetlny, wysepka, która jednak mocno przeszkadza wyjeżdżającym ze szkoły gimbusom oraz „pani Stopka”, która w odblaskowym uniformie i z wielką tablicą STOP zapewnia pełna opiekę. Ruchliwa droga powoduje jednak pękanie budynku, przeszkadza dzieciom w skupieniu się na lekcjach, a w czasie deszczu tiry zachlapują nawet okna na parterze szkoły.

Na budynku szkoły jednak dumnie wisi baner, zawieszony tam z okazji nadania imienia szkole:

7389.jpg

Nauczyciele, rodzice, dzieci i społeczność gminy zaproponowała różnych kandydatów na patrona szkoły. Ktoś z rodziców wpadł na pomysł, że przecież żadna ze szkół w najbardziej zalesionej części kraju nie nosi imienia leśników, których wokół widać tak wielu. W ten sposób patroni w zielonych mundurach „w cuglach” pokonali Korczaka, Konopnicką, Tuwima i innych. W holu szkoły zawisła tablica:

7390.jpg

Społeczności szkoły nadano też sztandar:

7391.jpg

Sfinansowany został poprzez datki rozmaitych fundatorów, których nazwiska i nazwy firm oraz instytucji wpisano pięknie do kroniki szkoły:

7392.jpg

Z przyjemnością odnalazłem tam, oraz na pamiątkowej tablicy:

7393.jpg

 też nazwisko mojego kolegi, leśniczego z Nadleśnictwa Krzystkowice Grzegorza Sobótki, który jak się okazało jest absolwentem szkoły w Boczowie. Nauczyciele spontanicznie wyrazili w kronice także swoją radość z nadania imienia i istnienia tak wielu przyjaciół szkoły:

7394.jpg

 Leśnicy ściśle współpracują ze szkołą nie tylko z okazji Sprzątania Świata, Dnia Ziemi czy Święta Drzewa. To stała i obustronna przyjaźń. Najbardziej  związani ze szkołą są oczywiście leśnicy z Nadleśnictwa Torzym, którzy co roku przygotowują wspólnie z nauczycielami roczny plan współpracy w zakresie edukacji ekologicznej. Są tam spotkania z leśnikami, wspólne wypady do lasu, poznawanie mieszkańców i elementów lasu oraz pracy leśników. Na pamiątkę tych częstych spotkań posadzono przy szkole sadzonkę dęba unikalnej odmiany mużakowskiej:

7395.jpg

 Stosowny certyfikat zaświadcza, że to drzewko jest potomkiem jednego z nielicznych egzemplarzy tej odmiany dębu, znajdującego się w parku Bad Muskau w Niemczech. Posadzono go przy szkole 1 czerwca 2012 roku, a społeczność szkoły nadała mu imię Michał, bo tak się składa, że kilku przyjaciół szkoły w zielonych mundurach także nosi to imię…

 To naprawdę szczególna szkoła i gdy chodziłem po jej terenie z panią dyrektor tuż przed rozpoczęciem kolejnego roku szkolnego, pomimo jeszcze pustych klas, czułem unoszącą się tam atmosferę przyjaźni. Pracownicy szkoły są bardzo zadowoleni z tego, że mają żywego patrona. Sądzę jednak, że wielu lubuskich leśników nie wie, że ta niewielka szkoła nosi ich imię. Dlatego wybrałem się do przygranicznego Boczowa, aby ją zobaczyć i opowiedzieć wszystkim o niej na Blogu Leśniczego…

Lubuscy leśnicy mogą być dumni, że ich imię wiele znaczy dla społeczności szkoły i Boczowa. Czy nie jest to piękne podziękowanie za trud edukacji nie tylko przyrodniczej, której społecznie podejmuje się z zapałem wielu leśników? Warto zainteresować się tą szkołą i myślę, że wiele innych lubuskich nadleśnictw, nie tylko najbliższe Torzym czy Świebodzin, powinno utrzymywać z nią bliskie, wzajemne kontakty. Szkoła ma wiele potrzeb i wymaga sporych nakładów, jednak pani dyrektor jest bardzo pogodna i nie narzeka. Wierzy, że patroni szkoły, jak przystało na przyjaciół, nigdy nie zawiodą w potrzebie, a nie chodzi tu tylko i wyłącznie o potrzeby materialne. Przecież leśnicy kształtują wrażliwość i szacunek dla przyrody, ale także dla ludzi, którzy są jej częścią…

Pani dyrektor powtarza łacińską sentencję: „Słowa uczą, przykłady pociągają” i głęboko wierzy, że leśnicy będą godnym wzorem do naśladowania dla uczniów jej szkoły. Wiara w pozytywne wzorce to jej zawodowe marzenie. A w sprawach bardziej ”przyziemnych” marzy o tym, że kiedyś uda się wynegocjować ustawienie ekranów dźwiękochłonnych i że zdobędzie środki na ławki przed szkołą. Są bardzo potrzebne, bo co rano jest tu „przystanek Woodstock”, gdyż gimbusy zwożą uczniów z wielu okolicznych wsi do „podstawówki” leśnego imienia oraz gimnazjum w Torzymiu. Uczniowie czekają na dworze lub w świetlicy na zajęcia lub odjazd innych autobusów do Torzymia. Najgorsze jest też to, że zbierając się przy szkole wciąż muszą przechodzić przez ruchliwą drogę…

Uczniowie żartują, że muszą częściej bywać w lesie to może zdziczeją i wtedy drogowcy wybudują im bezpieczne, „zielone” przejście nad drogą, takie jak mają leśne zwierzęta nad autostradą. Jestem jednak przekonany, że edukacja w tej szkole nie pozwoli im „zdziczeć”, a lubuscy leśnicy będą nieustannie wspierać szkołę i dzieci z Boczowa oraz kształcić ich umysły okazując wiele serca.

 

Leśniczy Jarek- leśniczy@erys.pl