W poszukiwaniu smaków zdrowia ruszaj do lasu
Niepostrzeżenie wchodzimy w czas późnego już lata. Upał daje się niemiłosiernie we znaki, a las pokryty jest kurzem, który podobno niebawem ma spłukać deszcz. Czekam na niego z utęsknieniem, choć rolnicy są bardzo zainteresowani dobrą pogodą czyli ciepłą i suchą, bo żniwa w pełni. Każdy ma inne marzenia bo ja nie cierpię upałów.
W lesie nadal trwają prace przy usuwaniu złomów i wywrotów, a trzebieżowy harwester Vimek pracuje w trzebieżach na gruntach porolnych, gdzie w tej chwili pojawiło się mnóstwo suchych sosen. Trzeba je jak najszybciej usuwać z lasu, aby nie były siedliskiem rozwoju dalszych owadów i grzybów oraz rozsądnie zagospodarować drewno, zanim jeszcze zbytnio nie straciło na jakości. Wielką przyjemnością jest wybrać się teraz do lasu bardzo wczesnym porankiem. Jest rześko, chłodno i można swobodnie oddychać pełną piersią. Po okresie milczenia, gdy trzeba było zajmować się pomarańczowymi pisklakami, znowu rankiem odzywają się żurawie. Chętnie maszerują pomiędzy zbożami, które znikają już z pól za sprawą huczących do późna kombajnów:
Młode są już nieźle wyrośnięte i dorównują prawie rodzicom:
Na ścierniskach rankiem pożywiają się gęsi:
Czasem pomiędzy wysokimi zbożami i trawami przemkną jelenie lub dziki ale praktycznie za każdym wyjściem jest szansa spotkać sarny. Rogacze mają teraz kasztanoworude suknie i dumnie noszą pięknie wytarte parostki:
Ptaki odzywają się już coraz rzadziej ale wśród pól o poranku donośnie pokrzykują przepiórki. Na podwórzu leśniczówki także można spotkać ciekawe ptaki zażywające cienia pod rozgałęzionym orzechem:
Z powodu upału pijemy mnóstwo chłodnych płynów i bardzo grymasimy podczas posiłków, bo człowiek na nic teraz nie ma apetytu. Dlatego warto jak najszybciej wybrać się do lasu w poszukiwaniu smaków lata.
Zwykle nie doceniamy należycie tych pyszności, które oferuje nam las. Raczymy się egzotycznymi potrawami, dodatkami, owocami, szukamy w nich zachwycającego smaku i ratunku dla naszego zdrowia, a przecież tuż obok nas, na wyciągnięcie ręki jest darmowa spiżarnia pełna zdrowia.
To świetna pora na korzystanie z pysznych i zdrowych owoców z lasu. Po co wydawać pieniądze, czytać z niepokojem metki i liczyć wszelkie „E” w składzie produktu, śledzić reklamy, jak można samemu z lubością kosztować wykwintnych i zdrowych owoców?
Wcale nie trzeba kończyć studiów medycznych czy farmaceutycznych, nie trzeba być ekspertem w żywieniu, aby wiedzieć, ze leśna poziomka to samo zdrowie:
Dawniej każda wiejska gospodyni i każde dziecko wiedziało jakie właściwości mają poszczególne owoce, jak i kiedy je zbierać. Zbierane i zjadane na surowo, lub przezornie zgromadzone w spiżarni w postaci przetworów, były rezerwuarem zdrowia dla całej rodziny.
Czy wiecie, że 300 g świeżych owoców zapatruje w pełni nasz organizm w niezbędne nam witaminy i przeciwutleniacze? Czy znacie właściwości leśnych owoców? Przecież co może być zdrowszego od poziomek zbieranych na leśnej polanie? Ich smaku i aromatu nawet nie można porównać do tych pochodzących z ogródka.
Konfitura z poziomki zawiera wiele pektyn, które usprawniają prace jelit i likwidują zaparcia. Ma dużo żelaza i pomaga osobom z anemią a także wspomaga leczenie reumatyzmu. Podczas przygotowania konfitury z poziomek pamiętajcie, aby je krótko smażyć, bo nabierają gorzkawego posmaku od malutkich pesteczek. Można go zneutralizować dodając nieco cytryny, ale to zmienia fantastyczny, niepowtarzalny poziomkowy smak. Ten boski smak ma nalewka poziomkowa, której najwyżej jeden maleńki kieliszek wypijany wieczorem, szczególnie w okresie grypy, pozwoli zachować zdrowie i działa rozgrzewająco. Poziomek już praktycznie nie ma w lesie ale spotkamy jeszcze leśne maliny:
Świetną propozycją na zimowe i jesienne przeziębienia jest sok poziomkowo-malinowy. Maliny zawierają kwas elagowy, który hamuje rozwój komórek rakowych. Sok działa napotnie, łagodzi stany zapalne w organizmie i jest wskazany osobom po przebytym zawale serca. Maliny są idealne dla dzieci, które mają skłonności do nawracających chorób infekcyjnych oraz dla osób starszych i schorowanych. Kilka razy obserwowałem w Tatrach niedźwiedzie w maliniaku lub w jagodniku. Zastanawiałem się, jak tak wielkie zwierzę może się najeść niewielkimi owocami. Widać może i jeszcze z jakim pożytkiem dla zdrowia. Ruszajmy zatem na leśne maliny i najlepiej jak wybiorą się tam dziadkowie z wnukami. Zobaczcie, że warto:
Sok malinowy to sprawdzony i skuteczny lek na grypę. A do tego jaki pyszny. Nawet największy malkontent od mlecznych potraw oblizuje się po budyniu z sokiem malinowym…
Maliny warto łączyć jeżynami, które choć dojrzewają na raty, to teraz mamy pełnię jeżynowego sezonu. Rosną na nasłonecznionych skrajach lasu i czasem warto pokłuć się ostrymi kolcami dla pysznych owoców, szczególnie skąpanych w porannej rosie:
Prawdziwym skarbem dla zdrowia są leśne czarne jagody. Tak potocznie mówi się na owoce borówki czarnej, które charakterystycznie barwią „dzioby” i dłonie tych, którzy mogą szczęśliwie degustować je prosto z krzaków. Surowe owoce są najsmaczniejsze i najzdrowsze, choć naturalnie można je także mrozić i robić rozmaite przetwory korzystając z tradycyjnych przepisów babć i mam. Owoce borówki to prawdziwy przysmak i praktycznie obowiązkowa pozycja w spiżarni naszych babć, choć i dziś nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że to autentyczny skarb dla zdrowia.
Niepozorne czarne borówki to jedne z najzdrowszych owoców świata i działają dobroczynnie na nasz cały organizm. Opóźniają proces starzenia się organizmu, dobroczynnie działają na serce i układ krążenia, ale przede wszystkim chronią przed chorobami oczu oraz poprawiają ostrość widzenia. Polecane są dla kierowców, a w czasie II wojny światowej obowiązkowo karmieni nimi byli lotnicy przed nocnymi lotami.
Bogactwo antycyjanów w owocach borówek skutecznie chroni przed groźnymi chorobami cywilizacyjnymi: Alzheimera i Parkinsona oraz wspomaga zwalczanie nowotworów. Wszystko to można mieć za darmo, wystarczy tylko wybrać się do lasu i przy odrobinie wiedzy czerpać pełnymi garściami ze smaków lata. Dla wielu to nieosiągalne marzenie, bo nie wiedzą gdzie rosną poziomki, maliny czy borówki. Inni wolą wyszukane menu i nie doceniają tego co mają w zasięgu ręki. Zamiast zachwycać się „ekskluzywnymi” daniami w wytwornej restauracji sięgnijmy do przepisów przodków, a potem po słoiczek z półki samodzielnie zaopatrzonej spiżarni.
Smacznego lata!
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl