W odnowionym lesie coraz barwniej

Przełom marca i kwietnia to w naszych lasach czas bardzo intensywnych prac odnowieniowych. Dzwonią o kamienie kostury i łopaty, jadą samochody z sadzonkami, czasem słychać ostatnie stukanie młotków przy budowie ogrodzeń nowych, cennych nasadzeń. Naturalnie wiele zależy od pogody, a prace odnowieniowe inaczej przebiegają w lasach lubuskich, mazurskich, bieszczadzkich czy tatrzańskich…
10.04.2016

Przełom marca i kwietnia to w naszych lasach czas bardzo intensywnych prac odnowieniowych. Dzwonią o kamienie kostury i łopaty, jadą samochody z sadzonkami, czasem słychać ostatnie stukanie młotków przy budowie ogrodzeń nowych, cennych nasadzeń. Naturalnie wiele zależy od pogody, a prace odnowieniowe inaczej przebiegają w lasach lubuskich, mazurskich, bieszczadzkich czy tatrzańskich…

W moim leśnictwie prace w terenie właśnie zostały zakończone choć czeka mnie jeszcze „papierowe” rozliczenie ponad 100 tysięcy sadzonek. Dopiero teraz znalazłem chwilę na blogowe zapiski bo miniony tydzień był tak szczelnie wypełniony zajęciami, że nie było szans na spotkanie z Wami. Bardzo często za to odwiedzałem to miejsce

12458.jpgvb

 

To schron, w którym przechowujemy sadzonki, które po przywiezieniu ze szkółki są tu dołowane

12459.jpg

 

Zupełnie niedawno schron był wypełniony po brzegi sadzonkami sosny, buka, brzozy, dębów, lipy czy graba.  Czekają tam na swoją kolej sadzenia zanim trafią na niedawne zręby. Codziennie dokładnie zaplanowaną partię sadzonek zabierała grupa pracowników zakładu usług leśnych i w oparciu o przygotowany przeze mnie szkic-projekt  nowej uprawy wysadzała je w miejsca oznakowane dodatkowo palikami.

12461.jpg

 

Z jednej strony palika rosną sosny, a z drugiej buki. Odnowienie zrębów to nie taka prosta sprawa jak może się pozornie wydawać. Zasady hodowli lasu wciąż się zmieniają i są doskonalone przez leśników, którzy nieustannie podpatrują przyrodę i wyciągają wnioski z doświadczeń poprzedników.

Każdy leśniczy analizuje błędy popełnione przez swoich poprzedników, a czasem także własne i stara się jak najlepiej zaplanować nowe pokolenie lasu. Chodzi o pełne wykorzystanie możliwości siedliska i warunków klimatycznych, glebowych, świetlnych, wilgotnościowych tak, aby wprowadzić maksymalnie dużo pożądanych w tym miejscu gatunków. Tam gdzie do tej pory rosły tylko sosny, w nowym pokoleniu lasu wprowadzamy domieszki liściaste, drzewa owocowe i krzewy. Na skraju lasu, na granicy z otwartą przestrzenią pól czy łąk projektujemy strefy ekotonowe złożone z krzewów i drzew liściastych.

Pogoda w tym roku była i jest bardzo sprzyjająca odnowieniu lasu. Dlatego sosny posadzone w najuboższych fragmentach lasu już pięknie zielenią się i rozbudowują system korzeniowy

12462.jpg

 

Od wielu lat już korzenie małych sosenek zabezpieczamy preparatem żelowym, który pomaga im chłonąć wilgoć z ubogiej gleby boru.

Tam gdzie gleba jest lepsza, zasobniejsza zakładamy kępy dębowe z domieszką grabu, buka, który lubi zacienione miejsca oraz drzew owocowych i lipy.

12463.jpg

 

Wszędzie gdzie siedlisko pozwala sadzę choć kilka lip i drzew owocowych bo to bardzo ważny składnik lasu. Lipa jest dość wymagająca i nie wszędzie można ją sadzić ale przecież to cenne i szlachetne drzewo naszych lasów. To przecież długowieczne drzewo obdarzone pozytywną energią, korzystnie wpływające na zdrowie człowieka. Dawni Słowianie uważali lipę za święte drzewo, które chroniło las przed piorunami i złymi duchami. Sam wierzę w szczególne właściwości lip i czasem przystaję w lesie na chwilę w ich towarzystwie. Znam też piękną legendę o pszczewskiej świętej lipie, której potomek rośnie niedaleko leśniczówki…

Dlatego i w tym roku posadziliśmy kilkaset lip.  Gdy młoda lipa po latach szczęśliwie zakwitnie, jej miododajne kwiaty zwabią pszczoły, także te dzikie, leśne, których populację leśnicy starają się usilnie odbudować.

Z kolei drzewa owocowe dostarczają pokarmu zwierzętom leśnym i dlatego w każdym ogrodzeniu staram się posadzić choć kilka dzikich jabłoni, trześni czy śliw. Właśnie zaczęły kwitnąć dzikie śliwy i ożywiają monotonię i szarość borów piękną bielą

12464.jpg

 

Zakładanie kęp dębowych to także sztuka, bo do możliwości siedliska należy dobrać rodzimy gatunek dębu. Dąb szypułkowy preferuje bowiem gleby świeże, głębokie, żyzne i wilgotne, znosi też okresowe zalewanie i ocienienie boczne choć jest światłolubny. Dąb bezszypułkowy rośnie z kolei na siedliskach mniej żyznych, czyli uboższych i bardziej suchych niż jego krewniak. Siłą rzeczy  jest także bardziej ciepłolubny. Sadziliśmy w tym roku oba gatunki, które są hodowane na naszej szkółce z żołędzi zebranych z tutejszych drzewostanów nasiennych. Rodzime pochodzenie zapewnia im jak najlepsze geny i rokuje na piękne dąbrowy w przyszłości. Dlatego dobrze, że mamy swoją szkółkę leśną, która zapewnia nam sadzonki najwyższej jakości. Odwiedziłem ją w piątek i spotkałem tam oczywiście leśniczego Stasia, który przygotowuje kwatery na kolejne zasiewy nasion

12465.jpg

 

Uzgodniliśmy z kolegą szkółkarzem ilości odebranych przeze mnie sadzonek i chwilkę powspominaliśmy dawne czasy, bo przecież jesteśmy kolegami z jednej klasy z Technikum Leśnego w Rogozińcu. Jednak byłem umówiony na spotkanie z przewoźnikiem drewna i trzeba było wracać prędko do lasu. Kolejny wóz papierówki wyjechał z mojego leśnictwa. Zapas drewna bardzo mocno stopniał i jestem z tego bardzo zadowolony, bo łatwo teraz o zasinienie drewna, a dodatkowo pod korą zimowały przecież różne niesympatyczne owady, które siłą rzeczy po przerobieniu drewna nie rozmnożą się w lesie.

Gdy wracałem ze szkółki zajrzałem na moment do zakątka leśnictwa kolegi, gdzie kwitnie piękny łan kokoryczy pustej

12466.jpg

 

To bardzo ciekawa i w naszej okolicy rzadka roślina. Jest wprawdzie trująca lecz od wieków znane i cenione są jej lecznicze, kojące i nawilżające działania na suchą, popękaną skórę. Kokoryczą leczy się m.in. egzemy ale także chorobę Parkinsona. Na blogu doktora Henryka Różańskiego wyczytałem też, że składnik czynny kokoryczy – korydalina jest cenionym lekiem w stanach nadmiernego podniecenia nerwowego oraz ruchowego. Dr Różański podaje też przepis na lecznicze wino kokoryczowe:

5 dkg ziela lub 1 dkg bulw suchych lub świeżych rozdrobnić i zalać 100 ml alkoholu 70% i 150 ml wina czerwonego lub białego wytrawnego. Całość podgrzać, trzymać 3 minuty leciutko gotując. Odstawić na 5 dni w słoju zamkniętym, przefiltrować. Zażywać 1-2 razy dziennie po 10 kropli. W chorobie Parkinsona 2 razy dziennie po 10 kropli.

Stosując wino 2-3 razy dziennie po 5 kropli poprawimy swoją pamięć. Z pewnością warto!

Jednak nawet bez stosowania ziołolecznictwa i niekoniecznie w celach użytkowych warto teraz wybrać się do lasu. Przede wszystkim po to, aby wiosny nie przegapić… Zaczyna tam być coraz barwniej.

Kwitną w pełni moje ulubione fiołki

12467.jpg

 

W olsach i buczynach kwitną białe i żółte zawilce, zaczynają się niebieszczyć przylaszczki, w pełni kwitną niebieskie cebulice, a przekwitają już białe śnieżyce. Gdy wracałem w piątek do domu zajrzałem do mahoni, której spore stanowisko znajduje się przy drodze gminnej w dość ubogim borze sosnowym z domieszką robinii akacjowej

 12468.jpg

Powstało ono zapewne jak wiele innych w naszych lasach dzięki… śmieciarzom. Dawniej na wsi używano mahoni do wianków i innych dekoracji na grobach bliskich. Potem wyrzucano wianki do lasu, często w towarzystwie innych śmieci. Znam sporo takich stanowisk, także w pobliżu cmentarzy, ale naturalnie trudno to poczytać jako zasługę śmieciarzom choć mahonia to piękny i pożyteczny krzew pochodzący z Ameryki Północnej.

Kwiaty mahonii są intensywnie żółte, miododajne, zebrane w grona i wabią owady

12469.jpg

 Kręciło się przy nich wiele pszczół i trzmieli. Po przekwitnięciu zamiast żółci kwiatów na roślinie pojawiają się małe, ciemnogranatowe, pokryte woskowym nalotem jagody, które przysmakiem ptaków. Podobno są one jadalne – nadają się na galaretki i kompoty, ale jakoś nie miałem okazji ich spróbować. Obiecuję to zrobić w tym roku i podzielić się wrażeniami smakowymi.

W lesie i wokół nas też coraz barwniej za sprawą ptaków. Coraz to nowy gatunek wraca w ojczyste strony i rozpoczyna gody. Wracają bociany do swoich gniazd, w miniony poniedziałek widziałem pierwsze jaskółki dymówki. Ciągną już na tokach słonki, kiwają ogonkami pliszki siwe bo te ptaki zawsze razem wracają z zimowisk, kręcą się kanie rude. Różne ptaki zbierają materiał do budowy gniazd lub wybierają sobie dziuple

12470.jpg

 

W odnowionym lesie jest teraz barwnie, kwietnie i śpiewająco, warto to sprawdzić osobiście. Miłych wrażeń!

 

Leśniczy Jarek – lesniczy@erys.pl