W leśniczówce jedza nie szkodzi

Jedza nie szkodzi!
14.04.2012

Jedza nie szkodzi!

Jedza nie szkodzi!

 Wiara godom wam, jak żyje,

 Nie od jedzy człowiek tyje!

 Można spucnąć giyre z krzanem,

karmonade tuż nad ranem,

 A wieczorem pyre z gzikiem

I berbeli popić łykiem.

 Rano zaś gdy przyńdzie smaka

 Na gulorza, czy kuraka,

 Nie martw się, ze znów przytyjesz,

 Ciesz się jednym, tym, że żyjesz!

 Jednak sekret w tym ukryty,

 Czyś jezd głodny, czy też syty,

 Choć w tym dziebko jest mozołu,

zawsze w pore wstań od stołu...

Waldemar Kurowski

Po wielkanocnych spotkaniach przy stole powyższy tekst należy zaliczyć do gatunku tych „na czasie”… Ludzie spotykają się wciąż przy stole i całe szczęście, bo na nic już nie ma czasu i coraz trudniej o życie towarzyskie. Jeść jednak trzeba, stąd każdy, choć trochę interesuje się kulinariami. Dziś, w sobotni wieczór opowiem Wam nieco o kuchni poznańskiej, bo już dawno temu poznałem jej wybitnych znawców.

Ciekawe czy wszystko zrozumieliście z próbki poznańskiej gwary Waldka:

a1313.jpg

 Leśniczówka to miejsce, gdzie trafia wielu ludzi. Jedni przychodzą zakupić gotowe drewno, inni chcą je sami wyrobić i przychodzą z prośbą o wyznaczenie im „działki” do wyrobu gałęzi lub trzebionki opałowej. Przychodzą myśliwi, wędkarze, turyści i prywatni właściciele lasów. Wciąż poznaję nowych ludzi i mam liczne grono przyjaciół. Leśniczowie to najcześciej ludzie otwarci, skorzy do kontaktów, stąd łatwo nawiązują znajomości. W mojej leśniczówce gościło już wielu ciekawych ludzi częstowanych na tarasie nad jeziorem kawą lub herbatą ze świeżo zrywanej mięty.

Niektórzy snują potem opowieści o tym, że gdy ktoś zapragnie napić się u nas kawy, to musi ją sobie własnoręcznie zmielić, kręcąc z mozołem korbką ręcznego młynka. Zapewniam Was, że taka jest najpyszniejsza. Młynek z korbką wymaga rzeczywiście chwili kręcenia zanim szufladka wypełni się kawowym proszkiem. Nie jest to straszny wysiłek. Dla każdego „mieszczucha” to wielka frajda i miłe wspomnienie. Podobnie jak placek drożdżowy i trzaskanie drewna pod płytą kaflowej, murowanej kuchni. Niedawno odwiedził nas bardzo sympatyczny serdeczny kolega Andrzej Niczyperowicz:

a1314.jpg

To przemiły człowiek, poznaniak z kresowymi korzeniami, wieloletni dziennikarz Gazety Poznańskiej, sekretarz redakcji, dziennikarz Głosu Wielkopolskiego wykładowca dziennikarstwa m.in na UAM w Poznaniu. Andrzej to autor książek i publikacji ( polecam „Dziennikarstwo od kuchni”), ale także wspaniały kucharz, zdobywca tytułu Kucharz Medialny, wicemistrz Polski w grillowaniu, wspaniały gawędziarz i kompan. Andrzej jak zwykle pojawił się wspólnie z Waldemarem Kurowskim, którego wierszyk przytoczyłem powyżej – poznaniakiem z dziada pradziada, znakomitym kucharzem, laureatem wielu konkursów kulinarnych, również dziennikarzem. Specjalizował się przez lata w dziennikarstwie śledczym, a jest także autorem znakomitych fraszek, które wydał w takim tomiku:

a1311.jpg

 Obaj uwielbiają zbierać grzyby, jagody i wędkować. Kochają las, leśną ciszę i chętnie poznają jego tajemnice, dlatego w wolnych chwilach pojawiają się w pszczewskiej leśniczówce. Wymieniamy się wiedzą, z korzyścią dla obu stron. W naszej leśniczówce stoi na półce także znakomita publikacja Andrzeja Niczyperowicza i Waldemara Kurowskiego: 365 Obiadów Poznańskich Babci Moniki:

a1312.jpg

 Jest to chyba pierwsze tego rodzaju przedsięwzięcie, gdyż dotąd zacne, poznańskie potrawy nie doczekały się zbiorowego wydania książkowego. Przepisy obu autorów zgromadzone w tej pięknie wydanej książce pochodzą z ich własnych doświadczeń oraz życzliwych podpowiedzi i konsultacji kulinarnie uzdolnionych mieszkańców Pyrlandii. Każdy pewnie Polak wie co to Pyrlandia, bo przecież pyra jest symbolem Poznania chyba od czasu jak sprowadzono te bulwy, nazywane potocznie ziemniakami, z Peru. Poznaniacy umiłowali jednak pyry, które spełniają chyba najważniejszą rolę w ich pożywieniu. Dziś w Polsce znamy ponad 100 odmian ziemniaka, a poznaniacy przyrządzają swoje pyry chyba na jeszcze więcej sposobów.

 Dziś wszyscy się śpieszą, stąd największym powodzeniem cieszą się potrawy z gatunku „na sypko”, czyli te, które szybko się robi. Dobra potrawa wymaga jednak czasu. Pośpiech nie jest wskazany przy gotowaniu, ewentualnie warto się śpieszyć, gdy łapie się pchły.  Bardzo lubię zupy, szczególnie te, które kiedyś warzyły nasze babcie. Czy wiecie, że polska kuchnia zna kilkaset zup? W większości z nich ważnym składnikiem są pyry. Nasłuchałem się od obu kolegów opowieści o ulubionych zupach znanych poznaniaków i nieco Wam tej cennej wiedzy przekażę.

 Dyrygent Zbigniew Górny- to wielbiciel szabloka- jest to wiosenna zupa z fasolki szparagowej, czyli szabel, zabielana śmietaną. Stefan Stuligrosz – ojciec „Poznańskich Słowików” przepada za parzybrodą z włoskiej kapusty, pokrojonej w długie frędzle ( dlatego parzy brodę przy jedzeniu). Krystyna Feldman, popularna Babcia z „Kiepskich” uwielbiała kiszczonkę- okazjonalny wywar powstający przy gotowaniu w trakcie świniobicia kaszoków, zymelek, leberek i salcefiksów ( czyli po polsku- kaszanek, bułczanek, pasztetowych i salcesonów). Popularny reżyser Filip Bajon – przez niektórych określany jako „szczun i wybijokno” z poznańskich Jeżyc, kocha Wielkopolskę za genialnie podawaną czerninę.

Andrzej z Waldkiem zgodnie twierdzą, że najbardziej poznańskie zupy to: Ślepe ryby- postna zupa z ziemniaków przecieranych przez cedzak, nazywana tak dlatego, że w garnku nie znajdziesz oka tłuszczu, Rumpuć- gęsta zupa ziemniaczana z marchwią, selerem, pietruszką, porem, słodką kapustą i fasolką szparagową – szablokiem, Naworka – popularna zupa śniadaniowa, z mleka i mąki. Korbolówka – zupa z korbola, czyli dyni przyrządzana na wiele sposobów, Białe kwaśne – rodzaj białego barszczu na wywarze z peklowanych golonek.

O pyrlandzkiej kuchni można opowiadać długo w noc. Zaręczam, że Andrzej i Waldek potrafią nie tylko świetnie i z humorem opowiadać, ale też perfekcyjnie gotować. W leśniczówce jedza nie szkodzi, tym bardziej, że coraz bardziej wiosenna wiosna zachęca do leśnych spacerów po posiłku. Poznańska kuchnia jest też oszczędna, bo nie jest to kraina ludzi rozrzutnych, stąd z pewnością zdrowa. Miłej i smacznej niedzieli!

 Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl