W lesie pracujemy czy to deszcz, czy słoneczna spiekota
Ostatnie dni to fala upałów i dziś termometr pokazuje sporo powyżej 30 stopni. Leśne drogi pokryte są warstwą pyłu, który jeszcze długo po przejechaniu samochodu z drewnem wisi w powietrzu. Gdy pilotuję kolejny samochód do miejsca składowania drewna, trzymam spory dystans, bo kierowca, który jedzie za mną nie widzi drogi. No i narzeka, że zapycham mu chłodnicę. Sam jednak do lasu po drewno jechać nie może, bo to leśniczy je wydaje i wystawia kwit wywozowy. Miałem sporo takich kursów, bo cały miniony tydzień trwały intensywne wywozy:
Po zatrzymaniu auta, nie można od razu wysiadać, a trzeba dłuższą chwilę odczekać, aż kurz usiądzie, bo nie da się oddychać. Mój Rokuś jest, a właściwie był ( bo dziś został porządnie wysprzątany) pokryty z zewnątrz i wewnątrz grubą warstwą brudzącego kurzu.
Żar z nieba, kurz oblepia natychmiast spoconego człowieka, a pracować trzeba. W dodatku bardzo gryzą teraz różne latające stworzenia, a szczególnie dokuczliwe są chude, niepozorne komary. W takie dni można zazdrościć pracy w klimatyzowanym biurze i siedzenia przed komputerem z oszronioną miłym chłodem szklanką wody. Ale to tylko kilka czy kilkanaście dni w roku, a przecież w końcu to pełnia lata, to i musi być ciepło… Da się wytrzymać, a lata spędzone w lesie pozwoliły przyzwyczaić się do pewnych niedogodności.
W leśnych pracach nie ma przecież taryfy ulgowej i pomimo mrozów, deszczu czy silnych upałów trzeba realizować jak zwykle pilne i terminowe zadania. Oprócz intensywnych prac przy trzebieżach młodszych drzewostanów wykonywane są teraz czyszczenia i pielęgnacje upraw. Pomimo żaru z nieba i okropnego kurzu. Wczoraj odbierałem też prace przy rozgradzaniu wyrośniętych już gniazd dębowych. Wycięte gniazda o powierzchni około 30 arów obsadzone były dębami i bukami. Gdy drzewka wyrosną już na tyle, że jelenie, daniele i sarny nie są w stanie im zagrozić, nakazuję rozbiórkę ogrodzeń. Zwykle następuje to w okolicach 10 lat od posadzenia uprawy, choć bywa, że wcześniej. Niebawem stary las z przestrzeni pomiędzy gniazdami zostanie także wycięty, a stare, ponad 150-letnie sosny zastąpią młode drzewka.
Siatka zostaje dokładnie zwinięta i pomierzona. Każda rolka ma przyczepioną kartkę z ilością metrów bieżących siatki i trafia na przechowanie na podwórze leśniczówki. Zostanie wykorzystana ponownie do grodzenia kolejnych upraw. Czasem udaje się także odzyskać część słupków, w zależności od ich grubości i wilgotności podłoża. Te jednak nadają się już tylko na opał, bo nie utrzymają siatki:
Gdy oglądałem poskładane, zmurszałe słupki coś mignęło pomiędzy nimi. Zobaczyłem fragment zwierzątka:
Ostrożnie zajrzałem z drugiej strony i popatrzyłem w oczy zwinki:
Wykorzystała dla siebie stare słupki, gdzie mogła schować się i bezpiecznie korzystać ze słońca. Dlatego w lesie potrzebne są martwe drzewa, które służą m.in. także jaszczurkom za miejsce słonecznych kąpieli. Wolę osobiście cień, bo nie jestem zmiennocieplną jaszczurką, która potrzebuje słonecznego ciepła do normalnego funkcjonowania. Zwinki kryją się w wykopanych przez siebie pod krzewami norkach, które co jakiś czas zmieniają, aby nie wytropiły ich drapieżniki.
Z racji tego, że to koniec miesiąca, odbierałem wczoraj także ostanie pielęgnowane uprawy. Przez cały miesiąc wykoszono chwasty na około 20 hektarach upraw. Wykaszarki :
słychać w lesie od maja aż do października, ale czerwiec i lipiec to czas intensywnych prac w uprawach:
W upale i pośród kąsających owadów nie jest łatwo dźwigać maszynę, dokładnie odsłaniać spośród chwastów cenne drzewka, usuwać zbędna naloty i przerzedzać odrosty:
Wykaszarki pomagają także w realizowaniu turystycznej funkcji lasu. Lato to czas intensywnego korzystania z leśnych obiektów turystycznych i edukacyjnych, których leśnicy w całej Polsce przygotowali ponad 10 tysięcy. Trzeba o nie dbać, także poprzez niszczenie zbędnych chwastów i np. pielęgnowanie żywopłotów oddzielających parking od ruchliwej szosy:
Co jakiś czas leśniczy musi zlecać ZUL-owi wykaszenie otoczenia tablic edukacyjnych na ścieżce przyrodniczej lub informacyjnych na skraju lasu, szczególnie gdy w pobliżu są ekspansywne robinie akacjowe:
Tablica na fotografii, pochodząca ze ścieżki z mojego leśnictwa „Wokół pszczewskiej góry Wysokiej” opowiada zresztą o pielęgnowaniu lasu, a znacie powiedzenie: „słowo uczy- przykład pociąga”, stąd jej okolica musi być wypielęgnowana.
Wczoraj również na obu leśnych parkingach mojego leśnictwa pracownicy ZUL-a montowali nowe, solidne kosze na śmieci. Najpierw należało wykonać wykop na betonową stopę z osadzonymi śrubami:
Potem wstawić kosz i przykręcić go solidnymi nakrętkami, które ukręcają się samoczynnie (zabezpiecza to kosz przed kradzieżą):
Pozostaje jeszcze włożyć foliowy worek w metalowy kosz, opatrzony logo Lasów Państwowych i parking pięknie wygląda, oraz jest jeszcze bardziej użytkowy dla turystów:
Niektórzy ludzie zarzucają leśnikom, że marnotrawią pieniądze na obiekty edukacyjne i turystyczne, które są często dewastowane lub zupełnie niszczone. Nie trzeba będzie wydawać tylu pieniędzy, jeśli będziemy szanowali urządzenia i obiekty pomagające nam w korzystaniu z naszych lasów. Kosze to rzecz bardzo potrzebna na każdym parkingu, bo wszyscy produkujemy śmieci i gdzieś musimy je zostawiać. Mam nadzieję, że te nowe, uchylane kosze na śmieci długo posłużą wszystkim korzystającym z lasu.
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl