W jesiennym lesie warczą maszyny i pachnie nostalgią
Jesień coraz wyraźniej zaznacza swoją obecność i coraz bardziej barwi las w swoje „firmowe” kolory. Dojrzewają kasztany i brązowieją żołędzie dębów, które owocują w tym roku obficie. Przebarwiają się już pięknie klony, brzozy są coraz bardziej żółte, a najszybciej purpurowieją dęby czerwone:
Choć to obcy gatunek i niewiele osobników tego dębu można spotkać w okolicznych lasach, zwraca na siebie uwagę szczególnie teraz. Oznaką jesieni są także prace leśne, które nabrały ostrego tempa. W wielu miejscach naraz warczą piły, uwijają się harwestery i forwardery, które układają wielkie stosy drewna:
Koniec kwartału to zawsze czas intensywnych wywozów, bo odbiorcy drewna realizują podpisane umowy i przysyłają wciąż samochody po „tartaczne” ,”zrębki” czy „papierówki”:
Po letniej przerwie ruszyły prace na zrębach i wykonywane są trzebieże przerzedzające lasy i eliminujące drzewa chore oraz wadliwe. Wiele jest pracy przy pielęgnacjach, o których pisałem niedawno, właśnie zakończyły się też poszukiwania szkodników korzeni w miejscach, gdzie wiosną będą zakładane nowe uprawy. Oto pędraki chrabąszczy, bardzo groźne dla leśnych upraw, których wiek i ilość są bardzo istotne dla przyszłości lasu:
Maszyny warczą na zrębach oczyszczonych wcześniej z grubszych gałęzi przez mieszkańców okolicznych wsi. „Gałęziarze” przygotowują sobie z gałęzi i resztek drewna opał na zimę, który jest wprawdzie najtańszy, ale wymaga ciężkiej pracy. Teraz na zręby wjeżdżają rozdrabniacze ciągnięte przez ciężkie ciągniki:
Rozbijają chrust na drobne wióry, które użyźnią ubogą, leśną glebę:
Potem do akcji wkraczają ciągniki z pługami i przygotowują glebę do wiosennych nasadzeń. Za chwilę ta sama powierzchnia zrębowa wygląda już tak:
Tutaj pracował leśny pług LPZ, który wyoruje bruzdy:
Na innych powierzchniach, gdzie gleba jest nieco lżejsza, przygotowanie wygląda nieco inaczej:
Tutaj ciągnik z pługiem aktywnym uprawiał glebę pod przyszłą uprawę:
Nie wyoruje on głębokich bruzd, a specjalna tarcza miesza i spulchnia glebę. W ten sposób nie odrzuca się cienkiej warstwy żyznej gleby, ale mieszając ją i niszcząc chwasty, stwarza dobre warunki do wzrostu np. sadzonek dęba, na gniazdach wyciętych w starodrzewiu sosnowym.
Przy każdej pracującej maszynie musi być leśniczy, który nadzoruje, tłumaczy, instruuje wykonawcę-pracownika ZUL-a i podejmuje wszelkie decyzje. To on decyduje jak głęboko zaorać zrąb, przy użyciu jakiego sprzętu i w jakim rozstawie mają być przyszłe rzędy sadzonek. Ważny jest także kierunek orki, szczególnie w pofałdowanym terenie, gdzie należy orać po warstwicy. Trzeba dopilnować właściwej szerokości pozostawionych dróg, linii oddziałowych i wyorania bruzdy po linii przyszłego ogrodzenia uprawy, bo łatwiej wtedy ułożyć siatkę leśną. Trzeba nieźle uwijać się, żeby wszędzie zdążyć i dopilnować każdego szczegółu. W lesie już coraz ciszej, bo trwa wielka wędrówka ptasich emigrantów. Zniknęły już bociany, odlatują żurawie i większość ptaków śpiewających. Wieczorami za to koncertują jelenie bo trwa w najlepsze rykowisko. Grzyby jakoś zniknęły, a za nimi ludzie, których niewielu teraz spotykam w lesie. Pojawiły się jednak rydze i optymiści zakładają, że jeszcze nie zakończył się czas grzybobrania. Wciąż jest obfitość kurek, maślaków i bywa, że spotykam piękne borowiki przy drodze. Czasami udaje się znaleźć wolną chwilkę i oddalić od warczących maszyn, aby usłyszeć przelotne żurawie, nacieszyć ciepłymi promieniami słońca i zachwycić pięknem jesieni. Nawet w największym pośpiechu warto zatrzymać się choć chwilę, bo jesień to czas przemijania i wspomnień. Chwila zadumy i spojrzenia za siebie jest potrzebna każdemu, także leśniczemu. Bo leśna jesień jest nostalgiczna i piękna, choć bardzo pracowita dla leśniczego. Korzystajmy z niej jak najlepiej, zanim zasnuje nas mgłami, wychłoszcze wichrem i otoczy wilgotnym chłodem.
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl