Urlop na okoliczność

Dziś mnóstwo ludzi przewinęło się przez moją kancelarię. Sprzedałem detalicznie ponad 70 m3 drewna opałowego pozyskanego kosztem nabywcy oraz wałków opałowych. Chętnych było dużo, dużo więcej, ale stan magazynowy "opału" został wyzerowany. Do nadleśnictwa oprócz blisko 20 asygnat zawiozłem „owoce” moich popołudniowych "obrad" przy biurku. Były to: szkody od zwierzyny, uszkodzenia drzewostanów od przymrozków, ocena występowania osutki sosny na sadzonkach, ocena porażenia upraw, młodników i drzewostanów przez grzyby- opieńkową zgniliznę korzeni i hubę korzeni. Oddałem także większość szacunków brakarskich na 2012 i szkice zrębów projektowanych na przyszły rok. Spora sterta„papierów”!
07.06.2011

Dziś mnóstwo ludzi przewinęło się przez moją kancelarię. Sprzedałem detalicznie ponad 70 m3 drewna opałowego pozyskanego kosztem nabywcy oraz wałków opałowych. Chętnych było dużo, dużo więcej, ale stan magazynowy "opału" został wyzerowany. Do nadleśnictwa oprócz blisko 20 asygnat zawiozłem „owoce” moich popołudniowych "obrad" przy biurku. Były to: szkody od zwierzyny, uszkodzenia drzewostanów od przymrozków, ocena występowania osutki sosny na sadzonkach, ocena porażenia upraw, młodników i drzewostanów przez grzyby- opieńkową zgniliznę korzeni i hubę korzeni. Oddałem także większość szacunków brakarskich na 2012 i szkice zrębów projektowanych na przyszły rok. Spora sterta„papierów”!

Teraz na celowniku są plany zabiegów gospodarczych na rok 2012 i pozostało jeszcze trochę pracy przy ostatecznej wersji szacunków brakarskich. W trzebieżach uwija się harwester, a na uprawach warczą wykaszarki. Od jutra będę na tygodniowym urlopie. Czeka mnie ważna, rodzinna "okoliczność"- to  moja pierworodna córka Olga wychodzi za mąż.

a471.jpg

Organizowałem już w mojej karierze sporo różnych przedsięwzięć, ale ślub córki to szczególne wydarzenie. To także pora na wspomnienia... Całkiem niedawno siedziała w łóżeczku z czarno-białym atlasem ptaków i na grubodzioba mówiła „obdziób”, właziła między żerdki paśnika i skrobała się na myśliwskie ambony. Jak przystało na córkę leśnika zainteresowana była lasem i przyrodą. Podobnie jak Iga. Siostry od najmłodszych lat trzymały się razem i wyrosły w "leśnej" atmosferze. Wiedzą co to jesienne poszukiwania owadów, "emolowanie"upraw, znają się na chrabaszczach i obyczajach ptaków i zwierząt.

a472.jpg


Mieszkaliśmy kiedyś tuż obok przedszkola, a zatem rano zanim jechałem do lasu to robiłem moim  dziewczynom kitki, albo ulubioną  „palmę” i przesadzałem obie przez siatkę ogrodzenia przedszkolnego. Potem były czasy szkolne i licealne. Woziłem córki na szkolne bale, prywatki, osiemnastki, studniówki. One z kolei pomagały w różnych "leśnych" sprawach, jak to zwykle bywa u leśników. Przeżywaliśmy razem emocje matur, egzaminy wstępne na wymarzony kierunek studiów, potem nastał czas absolutorium, a teraz… wesele!  Jak każdy ojciec jestem bardzo dumny ze swoich córek.

a474.jpg

Cieszę się, że Olga zaczyna własne, dorosłe życie. Młodsza o dwa lata Iga pewnie też niebawem pójdzie w ślady siostry. Kończy właśnie studia magisterskie. Taka kolej rzeczy. Obie wybrały życie w mieście. Na szczęście moje  leśniczanki zawsze z radością wracają do rodzinnej leśniczówki i wtedy "przegadujemy" wieczory przy kominku lub na tarasie. Tak jak dawniej, tylko teraz jeszcze dosiadają się do towarzystwa Sebastian i Paweł. Uwielbiamy oczywiście "od zawsze" wspólne leśne spacery, na które wybieramy się o różnych porach roku.

a473.jpg

Pewnie pora opowiedzieć Wam o wszystkich mieszkańcach pszczewskiej leśniczówki, ale to już po urlopie i  weselu…