Uprawy świetnie rosną, choć sterty dokumentów też
Kilka dni nie zaglądałem do bloga bo wciąż mam nawał pracy. Wielu ludzi „z taśmy produkcyjnej”, albo skoszarowanych w biurowych boksach zazdrości leśnikom swobody i nieskrępowanego kontaktu z Naturą. Jasne, to wielki bonus, ale nas, leśników także prześladują napięte terminy i lawinowo rosnący ogrom obowiązków. Gdy zapatrzę się zbyt długo w kwitnącą kokoryczkę, ważkę zawieszoną nad śródleśnym jeziorem, zasłucham w pieśń słowika lub zadumam nad takim ślicznym "hotelikiem dla owadów":
to potem krótko śpię, bo długo w noc siedzę za biurkiem i tworzę denerwujące, choć pewnie niezbędne dokumenty. Ale to jest wkalkulowane w ten zawód i nie chciałbym robić nic innego...Kiedyś po zakończonej wiosennej akcji odnowieniowo-zalesieniowej przez całe lato był względny spokój, bo dopiero początkiem jesieni robiło się szacunki brakarskie i tworzyło proste plany na przyszły rok.
Teraz wciąż jest „wielka kumulacja”. Termin goni termin. Po zalesieniach jest czas na wszelkie inwentaryzacje: szkód od zwierzyny, osutki, opieńki, huby korzeniowej i innych chorób grzybowych, obserwujemy szeliniaki i zwójki, a wszystko to na ponad 2000 ha lasu.
W poniedziałek mija termin inwentaryzacji szkód od podtopień i oddania szacunków brakarskich. Dzisiaj samo drukowanie zakończonych szacunków zajęło ponad 2 godziny. Jestem z siebie dumny, bo definitywnie je skończyłem. Szacunki brakarskie to taki biznes-plan pozyskania drewna na przyszły rok. Należy zaplanować gdzie, co i za ile będziemy pozyskiwać w lesie. Są to konieczne do wykonania zręby, trzebieże i czyszczenia, gdzie pozyskamy drewno. Trzeba precyzyjnie wyliczyć jakie to będzie drewno i o jakiej jakości oraz wartości, aby zaplanować jego sprzedaż. Muszę zaplanować także koszty pozyskania, miejsce zrywki drewna, zgrać to z planami odnowień, zbioru szyszek i wieloma innymi sprawami. Na przyszły rok zaplanowałem blisko 90 pozycji cięć.
Od poniedziałku zabieram się za kolejną ważną sprawę: planowanie. Muszę zaplanować wszelkie prace, które wykonam w leśnictwie w 2013 roku. Tam, gdzie jeszcze dziś rośnie stary drzewostan muszę zaprojektować sposób i koszt przygotowania gleby, skład gatunkowy uprawy, ilość i gatunek sadzonek potrzebnych do posadzenia, metry siatki, kilogramy gwoździ, ilość słupków itd. Podobnie pielęgnacje upraw, czyszczenia, porządkowanie pasów p.poż , utrzymanie i remonty obiektów turystycznych oraz edukacyjnych itd. Muszę przewidzieć każdą czynność, zaplanować materiał i wyliczyć koszty.
Dla równowagi duchowej wyskoczyłem chwilę obejrzeć tegoroczne uprawy, bo nic tak nie cieszy leśnika i nie wpływa kojąco na skołatane nerwy jak zieleń udanych upraw. Sosnowe sadzonki śmiało pną się w górę i przyrosły dobrze ponad 100% wysokości:
Liściaste uprawy dobrze zniosły późnie przymrozki oraz chwile wiosennej suszy i także pięknie zielenią się:
Tam, gdzie znajdzie się kawałek wolnego miejsca pojawiają się także odnowienia naturalne:
Ale cóż to? W kilku miejscach do niedawna piękne, świeżo zielone dęby zaczynają żółknąć:
To albo objaw choroby, albo kiepskie zaangażowanie sadzących. Wyrwałem taką zasuszoną sadzonkę dęba i okazało się, że została źle posadzona. Korzenie podwinięte w górę w źle wykonanej jamce nie rozwijały się prawidłowo i po pierwszych suchych dniach nie zasilają drzewka w wodę i sole mineralne. Na szczęście to pojedyncze przypadki i z pewnością nie będą miały wpływu na jakość przyszłej uprawy. Niebawem będzie tu młodnik taki jak ten:
Tak, dla mnie to oczywiste, że po uprawach widać najlepiej szybko mijający czas… Niedawno trwały prace zrębowe wykonywane rębnią II, wycinaliśmy drzewa pochylone nad szosą, potem szybko przygotowywaliśmy glebę pod uprawę w oddz. 77, o którym Wam wcześniej opowiadałem, a teraz do niedawna łyse pagórki wyglądają tak:
Pomyśleć, że jeszcze w lutym rósł tam stary las! Dzisiaj rozwijają się tam pięknie dęby, buki, graby i lipy, które z uporem przywracamy do składu gatunkowego lasu:
Przegląd upraw wypadł znakomicie. Większość z nich już jest po pierwszym podejściu pielęgnacji- czyli usuwania chwastów i zbędnych nalotów czy odrośli. Pomimo, że dokumentom należy poświęcić wiele uwagi, ale to leśne uprawy są najważniejszym świadectwem dobrej pracy leśnika.
A jak przyjemnie wyrwać się zza biurka i powłóczyć się pomiędzy młodymi dębami, bukami oraz podlotami drozdów, małymi kunami, czy sarną- kozą zaniepokojoną o los nakrapianego koźlęcia. Zaczyna się weekend, wszyscy macie szansę na taki spacer pośród leśnych upraw. Zachęcam!
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl