Tatuaż 009

Odebrałem dziwny telefon. Dzwoniono z lecznicy weterynaryjnej na drugim końcu Polski, że u nich znajduje się mój pies. Pies – widziałem – spał w koszyku pod kaloryferem. O co chodzi?
05.11.2009

Odebrałem dziwny telefon. Dzwoniono z lecznicy weterynaryjnej na drugim końcu Polski, że u nich znajduje się mój pies. Pies – widziałem – spał w koszyku pod kaloryferem. O co chodzi?

Ale zaraz sprawa się wyjaśniła. Otóż do weterynarzy trafił po niegroźnym wypadku samochodowym pies z tatuażem w uchu - numer 009 i litera oznaczająca region. (Jest to wyraźny znak, że pies rodowodowy i zarejestrowany w Związku Kynologicznym, a więc raczej nie bezpański. W przypadku rasy myśliwskiej prawdopodobieństwo, że zwierzak się zgubił i ktoś go szuka jest praktycznie stuprocentowe.) Zadzwonili do Związku gdzie sprawdzono z jakiej hodowli pies pochodzi (wskazuje na to właśnie numer i literka) i już mieli mój numer telefonu. Pies po leczeniu trafił do schroniska w Koninie i chodziło o to, żeby jak najszybciej ustalić właściciela który by czworonoga odebrał.

Na szczęście kiedy dwa lata temu sprzedawaliśmy szczeniaki moja żona zapisywała telefony osób odbierających poszczególne psiska i dzięki numerowi tatuażu ustaliliśmy który to pies i znaleźliśmy dane właściciela. Okazało się wprawdzie, że od pewnego czasu suka polowała już z innym myśliwym, ale do niego również dotarliśmy. On szukał zguby od rana, kiedy to wraz z drugą sobaką w sobie tylko znanych celach „szurnęły” z ogródka. Zdążył już zgłosić zdarzenie na policji i właśnie stamtąd wracał kiedy wieczorem powiedziałem mu, że suka czeka w schronisku.

Jak widać tatuaż – pod warunkiem że wyraźny i dobrze zrobiony - może być przydatny. Lepszy pewnie byłby chip, bo mógłby zawierać więcej informacji, ale sądzę że zanim ta epoka nastąpi, tatuaż też działa.