Szukamy mniszki ale nie w klasztorze

Opowiadałem Wam o podziale przestrzennym lasu i znaczeniu linii oddziałowych, a tu właśnie nadszedł czas korzystania z nich w celach ochrony lasu. Bo leśnicy muszą chronić las przed wieloma przejawami szkodnictwa i szkodnikami w różnych postaciach. Najgroźniejszym szkodnikiem w lesie jest, niestety, człowiek, ale tym razem chodzi o ochronę przed mniszką. Nie, nie przywołujcie sobie obrazu skromnej mniszki w habicie żyjącej w klasztornej celi. Chodzi tu o brudnicę mniszkę- Lymantria monacha, szarego motyla, który jest groźnym szkodnikiem drzewostanów iglastych:
06.08.2012

Opowiadałem Wam o podziale przestrzennym lasu i znaczeniu linii oddziałowych, a tu właśnie nadszedł czas korzystania z nich w celach ochrony lasu. Bo leśnicy muszą chronić las przed wieloma przejawami szkodnictwa i szkodnikami w różnych postaciach. Najgroźniejszym szkodnikiem w lesie jest, niestety, człowiek, ale tym razem chodzi o ochronę przed mniszką. Nie, nie przywołujcie sobie obrazu skromnej mniszki w habicie żyjącej w klasztornej celi. Chodzi tu o brudnicę mniszkę- Lymantria monacha, szarego motyla, który jest groźnym szkodnikiem drzewostanów iglastych:

5533.jpg 

 Gąsienice mniszki żywią się igłami sosen i świerków, choć w przypadku masowego pojawu nie gardzą także  liśćmi różnych drzew liściastych. Leśnicy kontrolują wielkość populacji mniszki m.in. poprzez obserwację pułapek kontrolnych w postaci lejków z wabiącym feromonem:

5535.jpg

Pułapki kontroluje się dwa razy w tygodniu i liczy odłowione motyle, są to głównie samce. Czasem przez 2-3 dni znajdujemy w pułapce 200-300 motyli. Wyniki kontroli leśniczy zapisuje w specjalnym formularzu. W momencie gdy liczba odłowionych samców spada, a na drzewach można zaobserwować siedzące samice możemy uznać, że jest to kulminacja rójki. Przystępujemy wtedy do oceny zagrożenia drzewostanów ze strony brudnicy mniszki stosując tzw. „metodę jednorazowych przejść” lub „metodę 20 drzew”, wykorzystując właśnie  linie oddziałowe. W ostatnim czasie uaktywnił się także inny szkodnik, którego motyle pojawiają się w podobnym czasie co mniszka, choć zazwyczaj nieco wcześniej. To barczatka sosnówka:

5532.jpg

Ryciny obu motyli pochodzą z "klasyka" biblioteczki leśnika - czeskiego "Atlasu szkodników owadzich drzew leśnych" z 1975 roku.

Barczatka – Dendrolimus pini  to duży ( rozpiętość skrzydeł 5-8 cm) , krępy motyl koloru czerwonobrunatnego. Gdy siedzi na korze sosny jest trudny do zauważenia, gdyż jego barwa bardzo przypomina kolor kory sosny. Takie zjawisko nazywa się zjawiskiem mimikry. Leśnicy mają jednak doskonały wzrok i wiedzą czego szukają, zatem przystąpili właśnie do kontroli drzewostanów iglastych szukając mniszki i barczatki. Obserwację prowadzi się we wszystkich oddziałach poruszając się liniami oddziałowymi. Szczególną uwagę zwraca się na części lasu- wydzielenia, gdzie wcześniej obserwowano motyle lub żer gąsienic. Przejście całego leśnictwa liniami oddziałowymi ma na celu wychwycenie tych wydzieleń (pododziałów)gdzie pojawiło się najwięcej samic. Wtedy rejestruje się ich ilość na 20 losowo wybranych drzewach. 10 drzew wybieramy wzdłuż linii oddziałowej, a 10 prostopadle do niej- w głąb drzewostanu. Trzeba się dobrze przyglądać:

5536.jpg

 Wyniki obserwacji groźnych dla lasu motyli rejestrowane w formularzu podczas przejść liniami oddziałowymi leśniczy przekazuje do nadleśnictwa. Stamtąd po zebraniu danych z wszystkich leśnictw i opracowaniu wysyłane są do regionalnej dyrekcji LP i Zespołu Ochrony Lasu. Kontrola lotu brudnicy i barczatki to ważna i odpowiedzialna czynność, która ma wielkie znaczenie dla przyszłości lasu. Dane trzeba przechowywać w aktach i wykreślone na mapach, bo są one bardzo pomocne dla monitorowania zmian w populacji motyli. Wiadomo jednak, że najważniejsza jest spostrzegawczość i pamięć leśniczego, bo to najpewniejsza baza danych. Przegląd całego leśnictwa to okazja do obserwacji borowych motyli, ale także do monitoringu innych zjawisk, których tyle mamy w lesie.

 Z leśnej linii oddziałowej wiele widać:

5540.jpg

Zapisałem sobie wiele cennych spostrzeżeń z różnych zakamarków lasu, a także zaznaczyłem na mapie zarośnięte linie oddziałowe wymagające odświeżenia. Motyli znalazłem niewiele i na razie nie ma powodów do niepokoju o stan zdrowotny pszczewskich borów.

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl