Szczęściarz bielik

Szczęściarz z tego bielika, bo trafił na leśników, a szczególnie na inżyniera nadzoru z Nadleśnictwa Trzciel - Włodzimierza Rudawskiego. Włodek to Przyrodnik przez duże "P" i choć jest cichym i skromnym człowiekiem dla polskiej przyrody zrobił już naprawdę wiele. Co przytrafiło się bielikowi, o którym mowa?
29.04.2012

Szczęściarz z tego bielika, bo trafił na leśników, a szczególnie na inżyniera nadzoru z Nadleśnictwa Trzciel - Włodzimierza Rudawskiego. Włodek to Przyrodnik przez duże "P" i choć jest cichym i skromnym człowiekiem dla polskiej przyrody zrobił już naprawdę wiele. Co przytrafiło się bielikowi, o którym mowa?

Okolice Trzciela to ptasi raj, szczególnie okolice jeziora Wielkiego i cała rynna jezior ciągnących się od Trzciela do Pszczewa. Bieliki są tam często widywane.  9 kwietnia wędkarze obserwowali bitwę bielików. 3 ptaki okładały się skrzydłami i zderzały w powietrzu. Na terytorium pary pojawił się intruz i źle na tym wyszedł. Został pokonany przez parę broniącą swojego terytorium. Poobijany, podrapany siedział osowiały i dyszał. Wędkarze w trosce o to, aby nie stał się w nocy pokarmem lisa czy jenota zawiadomili leśników.

 Włodek Rudawski zorganizował ekipę pracowników Nadleśnictwa Trzciel, która próbowała pojmać herbowego ptaka. Nie było łatwo. Skąd ptak miał wiedzieć, że ludzie chcą mu pomóc? Bielik osaczony w trzcinach zwiał ostatecznie na wodę, wiosłując skrzydłami i konieczna była pogoń przy użyciu łódki. Wreszcie udało się go pojmać. Gdyby wiedział, że jest nie pierwszym bielikiem uratowanym przez Włodka, pewnie z ochotą sam wlazłby mu do auta:

a1351.bmp

 W specjalnej klatce został troskliwie przetransportowany przez strażników leśnych do Centrum Kwarantanny i Rehabilitacji Ptaków Dzikich przy Nowym ZOO w Poznaniu. Został tam opatrzony i po krótkiej rehabilitacji szybko przywrócony do znakomitej kondycji. 26 kwietnia wrócił w okolice Trzciela. Całą powrotną drogę z Poznania znakomity znawca bielików, Tadeusz Mizera tłumaczył mu jakie miał szczęście, że trafił na Włodka. Prezes Komitetu Ochrony Orłów tłumaczył mu także, żeby nie wcinał się w relacje par, a poszukał sobie sposobem „na własny szpon” prywatnej partnerki. Bieliki żyją około 30 lat i tworzą często pary na całe życie, a zatem warto się starać. Ale nie tak, żeby bijatyki urządzać. Lepiej nie nadużywać gotowości do pomocy ze strony leśników, bo oni są bardzo zajętymi ludźmi… Nie wiadomo, czy ptak wziął sobie do serca te nauki. Jednak z wymowną wdzięcznością spoglądał na Włodka.

 Bielik w eskorcie grupy leśników, w błysku fleszy i pod czujnym okiem kamery w ręku naszej nieocenionej Wandy:

a1352.jpg

 specjalistki w naszym nadleśnictwie od ochrony przyrody i lasu udowodnił, że już świetnie lata. Szybko zniknął za horyzontem i ani myślał dziękować za ocalenie. Otrzymał kolorowe obrączki, które wprawnemu oku ornitologa i leśnika umożliwią identyfikację ptaka w terenie. Niech go szczęście nie opuszcza.

 A przy okazji pamiętajcie, że bielik to nie orzeł, zaliczany jest do rodziny jastrzębiowatych. Jednak najprawdopodobniej to bielik jest umieszczany w polskim godle od 1295 roku. Jego populacja była w Polsce po II wojnie już skrajnie nieliczna, ale to głównie dzięki mądrości leśników, którzy z sercem zabrali się za jego czynną ochronę, została mocno odbudowana. Teraz coraz częściej można spotkać w terenie jego majestatyczną, charakterystyczną sylwetkę. Czasami widuję bieliki nawet nad moją leśniczówką, a z racji tego, że mam 12 jezior w leśnictwie spotykamy się często.

 Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl