Susza i widmo głodu w lesie oraz na polu
Ogromne upały już (chyba) za nami, bo temperatura spadła z okolic 35 stopni na „zaledwie” 26-28, ale od wielu dni w moich okolicach nie spadła ani kropla deszczu. Las pokryty jest kurzem, pyłem i z zielonego zmienił się na brudno rdzawy. Podobnie wygląda na polach, gdzie piękna zieleń ustąpiła żółci i brązowi. Zboża w ogromnej większości już skoszone i na ścierniskach miejscami widać jeszcze baloty słomy
W wielu miejscach rolnicy zdążyli wykonać podorywki. Jednak nie wszędzie, bo susza spowodowała, że ziemia stała się twarda jak skała lub przesypuje się jak popiół, co uniemożliwia rolnikom prace. Krzaki ziemniaków momentalnie zbrązowiały, a kartofle, pyry, grule (do wyboru) są albo zielone lub wręcz ugotowane od wysokiej temperatury. W jednym i drugim przypadku nie nadają się do konsumpcji, stąd może być niebawem problem z frytkami… Łany kukurydzy szeleszczą suchymi liśćmi i zaschniętymi, cieniutkimi kolbami z wyschniętymi malutkimi ziarenkami
Łąki i pastwiska są zupełnie wyschnięte, a zatem konie, krowy czy owce nie mają co jeść. Niektórzy rolnicy musieli sięgnąć do zapasów siana z pierwszych zbiorów. Ale co dadzą jeść zwierzętom zimą? Marnie egzystują warzywa, masowo spadają owoce z drzew. Nasza, naturalna i zdrowa żywność będzie towarem bardzo deficytowym. Smętnie to wszystko wygląda…
W lesie podobnie i zwierzęta także mają problem nie tylko z dostępem do wody, ale też z pożywieniem. Roślinność zielna w większości uschła. Nic dziwnego, skoro bagniste, wiecznie zalane wodą zaniżenia terenu, które kipiały zielenią i przypominały krainę baśniowego Shreka
Wyschły zupełnie i zamiast kusić leśne zwierzęta obietnicą wodopoju i kąpieli, cuchną z daleka przykrym fetorem. Pokrywa je warstwa zaschniętego błotka i martwicy poznaczonej tropami zwierząt szukających wody
Wciąż nie ma po co wybierać się na spacer do lasu, bo albo nałykamy się wszechobecnego kurzu, albo powita nas przykry zapach wyschniętych oczek wodnych i mocno przesuniętych brzegów jezior. Odsłoniły one dodatkowo mnóstwo śmieci, które ludzie ukradkiem porzucali podczas wypoczynku w dyskretny gąszcz traw i roślinności nadbrzeżnej. Śmieci, które powstały podczas minionego upalnego weekendu zebrane z pola biwakowego przez jego właściciela czekają przy leśnej drodze na wywiezienie ich na wysypisko.
A ile ich zostało w okolicznych lasach i nad brzegami jezior? To potęguje przykry widok zmęczonego upałem i suszą lasu. Ale w lesie pracować trzeba, bo założone plany trzeba realizować, zadania gospodarcze muszą być w pełni wykonane i drewno wciąż potrzebne. Nikt się nie pyta jaka pogoda i warunki pracy. Drzewiarze naciskają leśników o dostawy. Leśniczowie wystawiają zlecenia, a pracownicy firm leśnych muszą je realizować.
Dziś wyjechały do tartaków cztery samochody z drewnem i klienci pytają o następne partie. Harwester wyciął parę hektarów trzebieży i teraz trwa zrywka kłód sosnowych o różnych długościach: 6, 4, 2,60, 2,40 metra. Podobnie jest z wałkami papierówek, które są układane w stosy, przygotowane dla różnych klientów. Kilka przejazdów maszyny powoduje, że leśna droga pokryta jest gęstym pyłem
Czy potraficie tu wypatrzyć samochód, który chwilę wcześniej tędy przejechał?
Warunki w lesie są teraz takie, że wystarczy wysiąść z samochodu, aby natychmiast być bardzo brudnym… Gdy jadę teraz leśną, piaszczystą drogą samochodem, muszę długo czekać po zatrzymaniu aż opadnie kurz. Pieszy lub rowerzysta nie ma czym oddychać, a gdy spotka na swojej drodze samochód z drewnem, ciągnik zrywkowy lub pojazd leśniczego patrzy na nich bardzo złym okiem. A my musimy poruszać się po lesie!
Dlatego turystów nie widać w lesie, bo lepiej wędrować pieszo, czy rowerem
skrajem lasu i pola. Wszystkie letnie atrakcje lasu pokrył kurz. Na grzyby nie ma na razie szans. Aromatyczne, zdrowe maliny leśne, które kusiły niepowtarzalnym smakiem
Momentalnie wraz z fala upałów zeschły na wiór
Czarne, pyszne jeżyny, które o tej porze kusiły wielu, zmarniały razem z liśćmi zanim stały się dojrzałe
Mnie jednak bardziej niepokoi to, że obserwuję w lesie coraz więcej uschniętych dębów, brzóz, lip, jarzębin czy buków
Susza niesie głód dla zwierząt, może też dla ludzi i zagładę dla młodych drzewek. Wciąż jest bardzo silne zagrożenie pożarowe i nie rozstaję się ani na chwilę z telefonem. Codziennie rano leśniczowie zgłaszają w przeciwpożarowym punkcie dyspozycyjnym nadleśnictwa gotowość do dyżuru. Nie można oddalać się z leśnictwa i trzeba wciąż być gotowym do interwencji w razie sygnału alarmowego. Jednak świadomość, że susza zabija życie w lesie i na polu jest bardziej uciążliwa oraz przygnębiająca. Leśnicy to ludzie czynu i bezradność jest dla nich okropnym uczuciem… Zaklinajmy zatem deszcz, może wreszcie zmyje z nas i lasu kurz oraz pesymizm.
Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl