Spadły kasztany, lecą kormorany

W lesie króluje Pani Jesień pełna mgieł, wilgoci (bardzo potrzebnej po długotrwałej suszy) i kolorów. Bo jest teraz wszędzie gdzie spojrzymy rudo, brązowo, żółto. Pomiędzy drzewami panuje cisza lepka od mgieł i pajęczyn. Lubię tę ciszę i nostalgię jesieni, choć wciąż zbyt wiele się dzieje, aby cieszyć się jej spokojem.
22.10.2015

W lesie króluje Pani Jesień pełna mgieł, wilgoci (bardzo potrzebnej po długotrwałej suszy) i kolorów. Bo jest teraz wszędzie gdzie spojrzymy rudo, brązowo, żółto. Pomiędzy drzewami panuje cisza lepka od mgieł i pajęczyn. Lubię tę ciszę i nostalgię jesieni, choć wciąż zbyt wiele się dzieje, aby cieszyć się jej spokojem.

Pracownicy ZUL – kończą ostatnie w tym roku czyszczenia wczesne i późne. Warczą wykaszarki na uprawach, gdzie trzeba wykosić ostatnie chwasty, aby nie przykryły wilgotnym dywanem sadzonek i w efekcie ich nie zaparzyły. Buczą też harwestery, bo o tej porze roku trwają jak zawsze intensywne prace w trzebieżach późnych, czyli w pewnym uproszczeniu- w lasach starszych niż 40 lat. Na drodze leśnej budowanej na nowo w  moim leśnictwie trwają intensywne prace. Umowa podpisana według reguł zamówień publicznych i konieczność dyscypliny budżetowej zmusza do zamknięcia i rozliczenia inwestycji w tym roku. Pracuje tam jednocześnie wiele maszyn:

12067.jpg

 

Wielkie ciężarówki wożą kamień, bo droga leśna może być budowana tylko z naturalnych surowców:

12068.jpg

 

Na czas budowy drogi zaszła konieczność chwilowego zamknięcia miejsca postoju pojazdów utrzymywanego przez nadleśnictwo. Parking znajduje się tuż przy budowanej drodze i jeżdżą tam wielkie maszyny, składowany jest kamień, a zatem w trosce o bezpieczeństwo turystów lepiej go chwilowo zamknąć.

Zresztą grzybów nie ma, a jesienny las kusi niewielu turystów. Choć przecież i ta pora roku ma swoje uroki i warto odwiedzić nawet zapłakany deszczem las.

 Jednym z objawów późnej jesieni są także spadające kasztany. Już w zasadzie zakończyły się kasztanowe żniwa i wszystkie spadły z drzew. Mieszkam przy ulicy Kasztanowej i moja leśniczówka otoczona jest starymi kasztanowcami. Obserwuję codziennie dzieci chętnie zbierające kasztany. To fajna, rodzinna zabawa.

12069.jpg

 

 Dlatego chętnie powtarzam wiersz Ewy Szelburg- Zarębiny:

Weź brązowe paletko,

synku kochany.

Pójdziemy do parku

zbierać kasztany.

Leżą tam jak małe,

zielone jeże.

Kto z nas, synku, prędzej

i więcej zbierze?

Czyje będą ciemne,

a czyje w łatki?

Czy twoje, syneczku,

czy twojej matki?

I co z nich zrobimy:

krówki czy konie?

I kto przy tym bardziej poplami dłonie?

Kto je potem czyściej

w domu umyje?

Kto się komu pierwszy

rzuci na szyję?

 

Robienie kasztanowych ludzików przerabiałem wiele lat temu z moimi córkami, a na razie nasz wnuk Julian jest za mały na takie zabawy. Kasztany jednak leżą zawsze przy moim komputerze i przy łóżku, bo to naturalne odpromienniki. Pewnie wszyscy wiedzą, że kasztany kumulują i pochłaniają negatywną energię. Jednak musimy pamiętać, aby co jakiś czas, wymieniać je na nowe, ponieważ, jeśli nasycą się i napełnią, zaczynają oddawać nagromadzoną, negatywną energię, działając jak generator. Nie należy też gromadzić ich zbyt dużo wokół siebie.

12070.jpg

 

 Warto je także nosić przy sobie (ale najwyżej 2-3), bo regulują podobno ciśnienie krwi i zapobiegają bólom stawów. Kasztany bardzo się przydadzą na moje stawy, bo dziś cale popołudnie spędziłem w sadzie, gdzie sadziłem wiśnie, derenie jadalne i borówki amerykańskie.

Kasztany to ulubiony pokarm danieli.

12071.jpg

 Choć podjadają je chętnie także sarny, jelenie, dziki, a nawet lisy i jenoty. Niektórzy uważają, że są dla zwierząt tym, czym dla nas cukierki. Zwierzęta znają się na rzeczy, bo brązowe kulki są bogate w witaminy B, C, E, PP i K. Zawierają również kwasy organiczne, magnez, potas, sód i miedź. Dlatego dziś wywiozłem kilka toreb wypełnionych kasztanami do lasu.

 Dostałem je od dzieci moich sąsiadów- Moniki i Władzia (wielkie dzięki w imieniu danieli!) z misją, aby wywieźć je do lasu pod jeden z paśników. No cóż, spełniłem prośbę choć nie jestem zwolennikiem sztucznego dokarmiania zwierzyny. Jednak na terenie mojego leśnictwa nie ma zbyt wiele kasztanowców, a skoro zwierzęta leśne lubią cukierki…

 Obejrzałem dokładnie otoczenie kilku z nich, rosnących w głębi lasu, w miejscu gdzie dawniej był folwark Sophienhof:

12072.jpg

 

Obecność właśnie kasztanowców, drzew owocowych, lip czy bzów w głębi lasu jest często pamiątką po dawnej, już nie istniejącej osadzie. Pod drzewami, które kiedyś otaczały dawny folwark leżały kolczaste łupiny, ale brązowego kasztana nie znalazłem ani jednego. Pełno tam za to było tropów danieli i saren. A zatem to rzeczywiście atrakcyjny pokarm. Wysypałem kasztany pod najbliższym paśnikiem:

12074.jpg

 

Potem odbierałem drewno, kontrolowałem wykonywanie czyszczeń i trzebieży. W lesie już cisza i praktycznie nie słychać ptaków, bo wiele z nich już odleciało. Słychać czasem gęganie gęsi lecących całymi tabunami i świst ich lotek. Gdy sprawdzałem trzebieże w okolicach jeziora Białego usłyszałem wielki harmider. Na niebie zobaczyłem najpierw sznur, który przypomniał mi piosenkę Piotra Szczepanika:

12075.jpg

 

Dzień gaśnie w szarej mgle,

wiatr strąca krople z drzew.

Sznur kormoranów w locie splątał się,

pożegnał ciepły dzień,

ostatni dzień w mazurskich stronach…

To nie mazurskie strony, ale lubuskie, jednak i tu za chwilę niebo poczerniało od kormoranów

12076.jpg

 

Były ich tysiące! Zrywały się z drzew porastających brzegi jeziora.

Gdy odleciały, zszedłem nad jezioro. Krzewy podszytu i trzciny były białe jakby ktoś opryskał je wapnem:

12077.jpg

 

 Ale to nie dlatego, że rosną nad jeziorem Białym. Były białe z powodu czarnych kormoranów. Może to dobrze, że już odlatują? Jak widzicie różne są objawy jesieni w pszczewskich lasach…

 

Leśniczy Jarek- lesniczy@erys.pl